Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Juliusz Urbanowicz 13.01.2015

Hakerzy - dżihadyści atakują Francję i USA

Hakerzy przedstawiający się jako dżihadyści zaatakowali jednocześnie ważne strony internetowe instytucji we Francji i USA. "Wiemy wszystko o waszych żonach i dzieciach" - napisali na profilach amerykańskich dowódców. W obu krajach cyberterroryści powołali się na Allaha.
Tak wyglądał atak na amerykańskie dowództwo CENTCOM na TwitterzeTak wyglądał atak na amerykańskie dowództwo CENTCOM na TwitterzeYou tube/CNN

Na stronach internetowych kilkuset francuskich instytucji  pojawiły się hasła: "Allah jest wielki" i "Śmierć Francji".

ATAK NA REDAKCJĘ "CHARLIE HEBDO" - czytaj więcej >>>

Od dnia zamachu na tygodnik "Charlie Hebdo" doszło do bardzo wielu podobnych włamań na strony internetowe. Na czarnym tle pojawia się napis #OpFrance, który jest podpisem hakerów, a następnie kolejne hasła, jak "Nie ma Boga nad Allaha", "Śmierć Charliemu" czy dłuższe wyznania wiary, jak "Zaświadczam, że nie ma Boga nad Allaha, zaświadczam, że Mahomet jest jego prorokiem".

Na innych stronach internetowych włączono przekierowania, które odsyłają do portali propagujących radykalne hasła islamistyczne.

Anonymous kontra dżihadyści

- Nigdy jeszcze nie mieliśmy do czynienia z tak dużą kampanią (...) zorganizowaną w tak krótkim czasie - mówi ekspert do spraw bezpieczeństwa informatycznego z firmy Solucom Gerome Billois. W jego ocenie, cyberdżihadyści włamali się co najmniej na kilkaset stron internetowych.

Podobną techniką posłużyli się jednak hakerzy z grupy Anonymous, którzy po zamachu na francuski tygodnik satyryczny wypowiedzieli wojnę islamistom i atakują ich strony internetowe. Grupa, która identyfikuje się na Twitterze wpisem @OpCharlieHebdo, przedstawiająca się jako należąca do społeczności Anonymousa, zapowiedziała "masowe" retorsje tuż po zamachu.

 

Dalil Boubakeur, rektor Meczetu Paryskiego (źródło: CNN Newsource/x-news)


Cel: dowództwo operacji przeciw Państwu Islamskiemu
Również w poniedziałek hakerzy, którzy twierdzą, że są sympatykami dżihadystów z organizacji Państwo Islamskie, włamali się na konto amerykańskiego Centralnego Dowództwa (CENTCOM) na Twitterze i zamieścili tam tajne dokumenty wojskowe dotyczące Korei Północnej i Chin.

Na stronie Centralnego Dowództwa na Twitterze pojawiły się między innymi napisy: "CyberKalifat kontynuuje swój CyberDżihad", "Kocham Allaha" oraz "Amerykańscy żołnierze, strzeżcie się. Wiemy wszystko o waszych żonach i waszych dzieciach". Opublikowano też między innymi listy z danymi emerytowanych generałów armii Stanów Zjednoczonych.

II wojna Zachodu z islamskim terroryzmem (analiza) >>>

W efekcie najnowszego cyberataku Pentagon czasowo zawiesił działanie internetowych profilów dowództwa amerykańskiej armii na Twitterze i Youtube. Departament obrony uspokaja jednak, że udany atak hakerów jest co prawda "zawstydzający", ale nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju.

Centralne Dowództwo (CENTCOM), z kwaterą główną na Florydzie, nadzoruje operacje amerykańskiej armii na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej, w tym te prowadzone przeciwko Państwu Islamskiemu na terenie Syrii i Iraku.

Obama przemawia, hakerzy atakują

Hakerzy zaatakowali w czasie, gdy prezydent USA Barack Obama wzywał Kongres do lepszej ochrony danych osobowych Amerykanów przed cyberprzestępcami.

Obama domagał się od Kongresu zmian w prawie, które zmuszałyby firmy do szybkiego powiadamiania klientów, jeśli w ataku hakerskim zostaną skradzione ich dane osobowe. Nowe prawo miałoby też lepiej chronić uczniów korzystających z narzędzi internetowych.

Zgłoszone przez prezydenta USA propozycje wzmocnienia ochrony danych, to pokłosie niedawnego cyberataku na Sony Pictures, za którym - jak podejrzewa Biały Dom - stała Korea Północna, oraz ataków na sieci handlowe Target i Home Depot w ubiegłym roku, w których wykradziono dane o kartach kredytowych milionów Amerykanów.

Obama ogłosił swe propozycje w Federalnej Komisji Handlowej, niezależnej agencji rządu Stanów Zjednoczonych, której zadaniem jest ochrona konsumentów. Jak tłumaczył, obecnie obowiązujące prawo powstało jeszcze w erze przed eksplozją internetu i niedostatecznie chroni Amerykanów na wypadek cyberataków.
Projekt ustawy zobowiązuje amerykańskie firmy, które mają dane o swych klientach, do poinformowania ich w ciągu 30 dni po odkryciu, że firma stała się przedmiotem ataku hakerów, w którym wyciekły osobowe czy finansowe dane konsumentów. Federalna Komisja Handlowa miałaby prawo karać firmy, które nie przestrzegają tego zobowiązania. Przestępstwem byłby też nielegalny handel zagraniczny danymi dotyczącymi tożsamości obywateli.

Specjalna ochrona uczniów
Ponadto, by chronić dane uczniów, Obama zaproponował projekt ustawy zabraniającej firmom technologicznym wykorzystywania bez zgody rodziców danych zbieranych w szkołach, które używają na zajęciach różnych nowoczesnych narzędzi internetowych. Chodzi też o dane wpisywane przez uczniów na specjalnych portalach internetowych do odrabiania lekcji. Zgodnie z projektem ustawy, firmy nie będą mogły tych danych odsprzedawać stronom trzecim w celach niezwiązanych z misją edukacyjną, czyli na przykład do wykorzystania w kampaniach reklamowych. Projekt tej federalnej ustawy jest wzorowany na rozwiązaniach istniejących już w stanie Kalifornia.
W komunikacie prasowym Biały Dom wyjaśnił, że propozycje Obamy mają na celu ochronę amerykańskich firm i konsumentów przed cyberatakami, a jednocześnie przestrzegają prawa do prywatności oraz wolności obywatelskich. - Zagrożenia w obszarze cyberbezpieczeństwa rosną, zwiększa się też liczba kradzieży tożsamości w sieci. Jednocześnie sondaże wskazują, że aż 9 na 10 Amerykanów czuje, iż w pewien sposób stracili kontrolę nad swoimi danymi osobowymi - a to może prowadzić do ograniczenia kontaktów z nowymi technologiami i w konsekwencji zmniejszenia innowacyjności gospodarki - tłumaczy Biały Dom.
Przedstawiciele Białego Domu wyrazili oczekiwanie, że kongresmeni szybko osiągną ponadpartyjne porozumienie ws. propozycji Obamy.

Szczyt ws. walki z ekstremistami

Wzmocnienie obrony przed cyberterorystami planowane jest też na szczeblu miedzynarodowym.

Biały Dom poinformował w poniedziałek, że na szczyt poświęcony walce z ekstremizmem zaproszeni zostaną również szefowie firm technologicznych, by omówić metody, jakimi posługują się dżihadyści, żeby wykorzystać do swych celów media społecznościowe.

WOJNA W IRAKU - serwis specjalny >>>

Szczyt odbędzie się 18 lutego, a zadaniem jego uczestników będzie sformułowanie strategii, która pozwoli identyfikować zagrożenia, jakie stanowią ekstremiści, a także zapobiegać upowszechnianiu się takich postaw w USA i innych krajach - podał Waszyngton.

WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny>>>
Analizowane będą też sposoby rekrutacji dżihadystów poprzez media społecznościowe oraz nawoływania do organizowania zamachów i aktów przemocy.

JU/IAR/PAP