Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Filip Ciszewski 19.01.2015

Niemcy: po groźbach odwołano antyislamski marsz w Dreźnie

Niemcy w obawie przed atakiem terrorystycznym odwołali demonstrację przeciwko postępującej islamizacji. Polityka zastraszania zaczyna przynosić efekty?
Marsz Pegidy w Dreźnie 12 styczniaMarsz Pegidy w Dreźnie 12 styczniaWikimedia/Panoramio/Kalispera Dell/CC 3.0
Posłuchaj
  • Niemieckie służby obserwują około 100 grup islamistycznych: korespondencja Wojciecha Szymańskiego (IAR)
  • Demonstracja Pegidy odwołana przez groźbę zamachu: korespondencja Wojciecha Szymańskiego (IAR)
Czytaj także

Z przechwyconych przez służby rozmów między dżihadystami działającymi na arenie międzynarodowej wynika, że rozważany jest atak na uczestników antyislamskiej demonstracji odbywającej się co poniedziałek w Dreźnie - podał "Der Spiegel". - Traktujemy te informacje bardzo poważnie - powiedział "Spieglowi" wysokiej rangi przedstawiciel aparatu bezpieczeństwa.

Celem ataku ma być czołowa postać Pegidy (Patriotyczni Europejczycy przeciwko islamizacji Zachodu) Lutz Bachmann. To właśnie ta organizacja od jesieni w każdy poniedziałek organizuje w Niemczech demonstracje przeciwko islamizacji. Tym razem, po informacji przekazanej przez służby bezpieczeństwa o możliwym zamachu na jednego z działaczy, odwołano zapowiedzianą na 19 stycznia demonstrację w Dreźnie. W zeszłym tygodniu w marszu w stolicy Saksonii uczestniczyło co najmniej 25 tys. osób.

Organizatorzy manifestacji oświadczyli, że nie zdołają w tak krótkim czasie wprowadzić środków bezpieczeństwa, które mogłyby chronić przed ewentualnym zamachem. - Nieodpowiedzialne byłoby narażanie naszych sympatyków oraz miasta na nieprzewidywalne zagrożenie - uzasadnili decyzję o odwołaniu marszu przywódcy Pegidy. To, co policja nazywała wcześniej "zagrożeniem ze strony islamistów" zmieniło się w "zagrożenie konkretną groźbą śmierci" - poinformowali organizatorzy.

Wspierająca Pegidę niemiecka partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) oświadczyła, że odwołanie demonstracji w Dreźnie stanowi potwierdzenie ich obaw przed zalewem Niemiec przez islamskich uchodźców. - Przejawem islamizacji jest to, że nie możemy swobodnie głosić naszych poglądów, lecz musimy się ukrywać - powiedział szef AfD w Brandenburgii Alexander Gauland. Przewodnicząca partii w Saksonii Frauke Petry zaznaczyła, że dzień, w którym prawo do demonstracji zostało ograniczone z obawy przed użyciem przemocy, jest "smutnym dniem dla niemieckiej demokracji".

Także zagraniczne służby wywiadowcze ostrzegły władze Niemiec przed niebezpieczeństwem zamachów terrorystycznych na cele w tym kraju, w tym na dworce kolejowe w Berlinie i Dreźnie, a także na poniedziałkowy marsz Pegidy.

Wcześniej gazeta "Welt am Sonntag" donosiła, służby specjalne w Niemczech obserwują obecnie około stu grup islamistycznych działających w tym kraju, ale nie ma informacji o konkretnych planach zamachów w Niemczech. Pod lupą służb specjalnych są zarówno radykałowie, którzy wrócili do Niemiec z Syrii czy Iraku, jak i internetowi propagandyści oraz islamskie grupy modlitewne. Służby przyznają jednak, że coraz trudniej jest śledzić komunikację podejrzanych. Stali się oni bowiem ostrożniejsi i nie używają już łatwych do sprawdzenia kanałów typu portale społecznościowe.

IAR/PAP/fc