Logo Polskiego Radia
PAP
Filip Ciszewski 17.02.2015

MON doposaży polską armię w uzbrojone drony. Inwestycji będzie więcej

Polska armia dostanie bezzałogowe samoloty zdolne przenosić uzbrojenie. Na przełomie kwietnia i maja Ministerstwo Obrony Narodowej ma wskazać, kto je dostarczy. - Rok 2015 będzie przełomowy z puntu widzenia użytkowania systemów bezzałogowych - zapowiada wiceminister Czesław Mroczek. To jednak nie jedyne plany MON na ten rok, dotyczące nowego sprzętu.
Wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz SiemoniakWicepremier i minister obrony narodowej Tomasz SiemoniakPAP/Radek Pietruszka

W styczniu MON uruchomiło - adresowane do polskich producentów - postępowanie dotyczące rozpoznawczych bezzałogowych systemów powietrznych klas taktycznej i mini. Drony kupione w ramach programów Orlik (15 zestawów) i Wizjer (36 zestawów) będą wykorzystywane w systemach kierowania ogniem broni dalekiego zasięgu. Jak poinformował szef Inspektoratu Uzbrojenia gen. bryg. Sławomir Szczepaniak, do postępowania zgłosiło się pięć podmiotów: konsorcjum zawiązane przez PGZ, WB Electronic, EADS Warszawa Okęcie, Wojskowy Instytut Łączności i Wojskowy Instytut Techniki Uzbrojenia.

Wojsko chce też kupić drony zdolne przenosić uzbrojenie. Program Zefir - samoloty średniego pułapu i długiego trwania lotu - zakłada zakup czterech zestawów po trzy samoloty każdy plus naziemne stacje naprowadzania; program Gryf - zasięg taktyczny - przewiduje 12 zestawów po cztery samoloty. Zefir ma być uzbrojony w rakiety kierowane i niekierowane, Gryf tylko w niekierowane. Takie rozwiązania są w stanie dostarczyć Ameryakanie i Izrealczycy.

Decyzja ma zapaść w kwietniu. Przy wyborze MON uwzględni cenę, ale dużo będzie zależało od tego, jaki będzie polski udział przemysłowy. MON chce, by dostawca systemów uderzeniowych podzielił się technologią z polskimi producentami uczestniczącymi w przetargu na bezzałogowce rozpoznawcze.

Nie tylko drony

W tym roku MON planuje też wybór śmigłowców i zestawów obrony powietrznej oraz rozpoczęcie modernizacji Leopardów.

Jak powiedział Mroczek, trwa szczegółowa analiza ofert złożonych 30 grudnia przez trzech uczestników przetargu na śmigłowce. - Na początku marca będziemy wiedzieli, czy oferty spełniają wymagania i kto złożył najkorzystniejszą - powiedział wiceszef MON.

Informację o ocenie otrzymają wszyscy oferenci. Potem rozpoczną się próby śmigłowca lub śmigłowców - jeżeli wymagania spełni więcej niż jedna maszyna. Ruszą też rozmowy dotyczące offsetu i przekazania technologii utrzymania i remontów śmigłowców. Mroczek zapewnił, że wybór i podpisanie umowy nastąpią w tym roku.

Program Wisła - obrona powietrzna

Resort podtrzymuje też zamiar dokonania wyboru zestawów obrony powietrznej średniego zasięgu w ramach programu Wisła. Uczestniczą w nim obecnie dwaj oferenci - amerykański Raytheon z zestawami Patriot oraz konsorcjum firm MBDA i Thales z Francji proponujące zestawy SAMP/T. Według MON żaden z uczestników postępowania nie spełniał w pełni postawionych wymagań. Zastrzeżenia dotyczą radaru 360 stopni w przypadku Raytheona i pewnych zdolności antybalistycznych w odniesieniu do systemu oferowanego przez konsorcjum MBDA i Thalesa.

Jak zaznaczył Szczepaniak, oferenci zadeklarowali, że są w stanie spełnić te wymagania w chwili dostawy w 2022 r., ponadto mogą zaoferować rozwiązania przejściowe do czasu dostaw: w ciągu trzech lat od podpisania umowy dwa zestawy, by system zaczął funkcjonować, później wszystkie zestawy mają spełniać postawione w przetargu wymagania. Wymóg rozwiązania pomostowego wyeliminował amerykańsko-niemiecko-włoskie konsorcjum MEADS, które nie mogłoby udostępnić już eksploatowanych zestawów.

W tej sprawie Polska kontaktuje się z Niemcami. - Wymieniamy się doświadczeniami. Budujemy zintegrowany natowski system obrony powietrznej, będą w nim pracować systemy niemiecki i polski. Konsultacje dotyczą wymiany poglądów - wytłumaczył wiceszef MON. - Z całą pewnością przydadzą nam się te informacje, ale polski wybór nie będzie uzależniony od niemieckiego - zapewnił Mroczek.

Polacy mają modernizować czołgi

MON zapowiada rozpoczęcie w tym roku modernizacji 128 czołgów Leopard 2A4. Jak powiedział Mroczek, złożona pod koniec ubiegłego roku oferta Bumaru Łabędy i OBRUM nie spełniała wymogów formalnych i oczekiwań dotyczących stopnia polonizacji. Dodał, że MON zwróci się do Polskiej Grupy Zbrojeniowej o wskazanie partnera do negocjacji, "ponieważ cały polski przemysł, który może tę modernizacje przeprowadzić, znalazł się w PGZ".

Prezes PGZ Wojciech Dąbrowski zapewnił, że Grupa "wskaże nowy podmiot, który przygotuje ofertę spełniającą oczekiwania wojska". - Szacujemy, że nowa oferta na modernizację Leopardów zostanie złożona w drugim kwartale bieżącego roku - dodał. Podkreślił, że PGZ powstała także po to, "by obok zapewnienia rozwoju branży i szerokiego udziału w programach modernizacyjnych polskiej armii, rozwiązywać bieżące problemy", a przykładem takiego działania była decyzja w sprawie zakupu licencji na podwozia do armatohaubic Krab.

Rozpoczęcie modernizacji Leopardów 2A4 ma być możliwe w ciągu 3-4 miesięcy od podpisania umowy z nowym wykonawcą, a zakończenie całego programu ma nastąpić do 2020 r.

PAP/fc