Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Tomasz Owsiński 29.04.2015

Trzęsienie ziemi w Nepalu. W Katmandu grasują szabrownicy

Policja aresztowała ok. 30 osób za plądrowanie domów porzuconych po sobotnim trzęsieniu ziemi, a także rozsiewanie plotek o kolejnych wstrząsach. Najnowszy, ale niestety nie ostateczny bilans trzęsienia to ponad 5 tysięcy ofiar śmiertelnych i ponad 10 tys. rannych.
Sobotnie trzęsienie ziemi w Nepalu było najsilniejsze od ponad 80 latSobotnie trzęsienie ziemi w Nepalu było najsilniejsze od ponad 80 latPAP/EPA/ABIR ABDULLAH
Galeria Posłuchaj
  • Władze Nepalu nie potrzebują kolejnych ekip ratowniczych z zagranicy. Relacja Tomasza Sajewicza z Katmandu (IAR)
  • Po trzęsieniu ziemi trudna sytuacja także w Tybecie. Relacja Tomasza Sajewicza z Katmandu (IAR)
  • Jens Laerke z ONZ: oczywiście, czas na uratowanie ludzi kończy się, ale grupy ratowników mają w tym ogromne doświadczenie. Będą nadal przyjeżdżać i szukać ocalałych tak długo, jak będzie to potrzebne (IAR)
Czytaj także

Przedstawiciel policji poinformował, że 27 aresztowanych okradało domy, których właściciele uciekli po trzęsieniu i wstrząsach wtórnych. Możliwość ich wystąpienia sprawiła, że wielu ludzi nadal obawia się wrócić do domów i woli zostać na otwartym powietrzu.
Kolejnych kilka osób trafiło za kratki za wywoływanie paniki przez zamieszczanie w mediach społecznościowych plotek o kolejnym nieuchronnym wielkim trzęsieniu.
Funkcjonariusze musieli jeszcze interweniować na dworcu autobusowym, w pobliżu parlamentu, aby przywrócić spokój wśród kilku tysięcy osób ocalałych z trzęsienia, które bez skutku czekają tam na wyjazd ze spustoszonego Katmandu. Między zgromadzonymi a policją doszło do przepychanek. Mimo obietnic na miejsce nie podstawiono żadnego autobusu, a tłum jest coraz bardziej zdesperowany.

ONZ wyliczyła, że w sumie trzęsienie ziemi dotknęło 8 milionów osób. Władze Nepalu ogłosiły trzydniową żałobę narodową.

Ratunek po trzech dobach

Francusko-nepalska ekipa uratowała spod gruzów domu mieszkalnego w Katmandu 28-letniego mężczyznę, który spędził tam 80 godzin.

Rishi Khanal był uwięziony w częściowo zawalonym pomieszczeniu ze zwłokami trzech osób. Najprawdopodobniej nie miał dostępu do jedzenia ani picia. - Wygląda na to, że przeżył tylko dzięki sile woli - powiedział lekarz, który się nim zajął.

Kiedy ziemia zatrzęsła się z siłą 7,9 w skali Richtera, Khanal znajdował się na jednej z dolnych kondygnacji siedmiopiętrowego apartamentowca. Górne piętra nie zostały uszkodzone; ratownicy dostali się do mężczyzny, gdy usłyszano jego wołanie o pomoc.

Nepal nie chce więcej ratowników

Władze Nepalu poinformowały, że na razie nie potrzebują kolejnych ekip z zagranicy. Część ratowników będących już na miejscu skarży się na brak koordynacji działań. W Nepalu pracują m.in. polskie ekipy ratowników oraz medyków.

(Źródło: CNN Newsource/x-news)

Z nieoficjalnych informacji wynika, że nepalskie władze mają trudności z podziałem zadań przyjeżdżających grup. Agencje zajmujące się pomocą humanitarną zostały poinformowane, że obecnie wstrzymane zostają przyjazdy kolejnych zagranicznych ratowników i lekarzy. Na razie brak oficjalnego komentarza ze strony władz Nepalu. Wykorzystana zostanie pomoc grup, które znajdują się w drodze do Katmandu. Polecono jednak, aby z wyjazdem wstrzymali się ratownicy, którzy dopiero przygotowywali się do podroży.

(Źródło: CNN Newsource/x-news)

Zniszczenia w Tybecie

Trzęsienie ziemi, którego epicentrum znajdowało się w Nepalu, poczyniło także szkody w Indiach i Chinach. Największe zniszczenia odnotowano w Tybecie. Do jednej z miejscowości pomoc dotarła dopiero po trzech dniach.

W miejscowości Zham w Tybetańskim Regionie Autonomicznym w wyniku trzęsienia zawaliło się bądź zostało uszkodzonych 80 procent budynków. Ponad 6000 mieszkańców tej miejscowości do wtorku czekało na pomoc, gdyż w czasie kataklizmu przerwane zostały drogi.

Ratownikom dopiero we wtorek wieczorem udało się przedostać do miejscowości położonej na drodze do nepalskiej granicy. W Zham brakuje wody, żywności oraz namiotów. Akcję ratowniczą utrudnia tam pogoda - na tym terenie pada deszcz ze śniegiem - a także występują wstrząsy wtórne.
Podczas trzęsienia ziemi w Tybecie zginęło 25 osób, a ponad 60 zostało rannych. Chińskie władze od soboty ewakuowały zaś z Nepalu ponad 4000 swoich obywateli.

Ewakuacja na Mount Evereście

Około 250 osób zaginęło we wtorek po przejściu lawiny na jednej z tras trekkingowych na północ od Katmandu. Wciąż nie udało się z nimi nawiązać kontaktu

Zakończyła się zaś ewakuacja ocalałych po przejściu lawin na Evereście. Tragiczny bilans podawany przez nepalskie władze to 19 zabitych i ponad 60 rannych. Nie jest jednak jasne, czy będzie to ostateczna liczba ofiar śmiertelnych na Evereście. W Katmandu trudno bowiem o kompletną listą osób, które uznaje się za zaginione. Na obecnym etapie akcja ratownicza skupia się na poszukiwaniu osób, które wciąż mogą znajdować się pod gruzami zawalonych budynków. Jak twierdzą ratownicy, po 4 dniach od kataklizmu, szanse na odnalezienie żywych są jednak małe.

Ciągle nieznany jest los 250 zaginionych osób po przejściu lawiny w jednym z nepalskich parków narodowych. Do tragedii doszło na popularnej trasie trekkingowej. Pośród ofiar mogą być zagraniczni turyści.

Władze Nepalu poinformowały, że z najwyższej góry świata ewakuowano wszystkich wspinaczy, którzy znajdowali się powyżej zasypanej przez lawinę bazy początkowej. Ratownicy mówią, że po
wspinaczach na Evereście pozostała spora ilość zniszczonego sprzętu. Część tras na Evereście nie nadaje się do wspinaczki.

Pomoc ONZ

Światowy Program Żywienia rozpoczyna przekazywanie pomocy dla mieszkańców Nepalu. Sobotnie trzęsienie ziemi w tym kraju pochłonęło ponad 5 tysięcy ofiar. Agenda ONZ chce w ciągu najbliższych trzech miesięcy dostarczyć żywność dla niemal półtora miliona osób, dotkniętych kataklizmem. Z kolei Światowa Organizacja Zdrowia zapowiedziała, że będzie koordynować pomoc medyczną, udzielaną na miejscu przez ratowników z całego świata.

Rzecznik Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej Jens Laerke podkreśla, że wszyscy obecni na miejscu robią co mogą, by uratować jak najwięcej poszkodowanych. Deklaruje, że choć czas na uratowanie ludzi kończy się, grupy ratowników będą nadal przyjeżdżać i szukać ocalałych tak długo, jak będzie to potrzebne.

IAR/PAP, to