Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 04.09.2015

Ewa Kopacz: nie odwracamy oczu od dramatu imigrantów

- Polska zawsze stała i stoi murem za solidarnością europejską i wartościami, o które sami długo walczyliśmy. Nie odwracamy oczu od problemów naszych europejskich partnerów, a przede wszystkim od dramatu ludzi, którzy z narażeniem życia przedostają się na nasz kontynent - podkreśliła szefowa polskiego rządu.
Galeria Posłuchaj
  • Ewa Kopacz: działania Europy na rzecz imigrantów muszą być przede wszystkim rzeczowe i skuteczne (IAR)
Czytaj także

Premier przybyła w piątek do Pragi na spotkanie Grupy Wyszehradzkiej w sprawie kryzysu imigracyjnego w Unii Europejskiej. Szefowie rządów Polski, Czech, Słowacji i Węgier starają się wypracować wspólne stanowisko Europy Środkowo-Wschodniej w tej kwestii.

Ewa Kopacz przedstawiła podczas spotkania stanowisko Polski. - Wierzymy, że solidarność europejska w obszarze migracji musi być odpowiedzialna. Rozumiemy przez to możliwość podjęcia przez państwa członkowskie suwerennej decyzji o skali swojego zaangażowania, która odpowiada ich realnym możliwościom - oświadczyła. Jak zaznaczyła, "tylko w ten sposób można zagwarantować ochronę tym, którzy jej naprawdę potrzebują".

- Bez pełnej kontroli nad procesem przyjmowania uchodźców, możliwości weryfikacji przybyłych pod kątem bezpieczeństwa i ich faktycznej sytuacji życiowej, a także zapewnienie odpowiednich funduszy na ich przyjęcie i integrację, nie może być mowy o odpowiedzialności - oceniła. Według niej, rozwiązania, które nie biorą "pod uwagę możliwości danego państwa, mogą okazać się kontrproduktywne".

x-news.pl, TVN24

Kopacz zapewniła, że nie oznacza to, iż Polska "odwraca się od solidarności". Najpierw - jak zaznaczyła - powinniśmy jednak wcielić w życie decyzje podjęte miesiąc temu, bo tylko wtedy "będziemy w stanie ocenić skuteczność tego pomysłu na kryzys migracyjny". - Obecny kryzys wymaga od nas wszystkich pełnego zaangażowania i odpowiedzialności - dodała.

- Instytucje europejskie muszą działać w pełnej współpracy z państwami członkowskimi - powiedziała Kopacz. - Polska, niezmiennie, wolę takiej współpracy podtrzymuje - oświadczyła. - Dziś ważą się nie tylko losy ludzi, którzy szukają schronienia w Europie, ale także losy wspólnoty europejskiej, jaką znamy. Jesteśmy zdeterminowani, by tę wspólnotę utrzymać - podkreśliła.

Zadeklarowała, że "Polska zawsze stała i stoi murem za solidarnością europejską i wartościami, o które sami długo walczyliśmy". - Nie odwracamy oczu od problemów naszych europejskich partnerów, a przede wszystkim od dramatu ludzi, którzy z narażeniem życia przedostają się na nasz kontynent - oznajmiła szefowa polskiego rządu.


x-news.pl, TVN24

Czytaj więcej o problemie imigrantów >>>

"Kryzys imigracyjny to wspólny problem europejski"

- Kryzys imigracyjny to wspólny problem europejski. To, co teraz obserwujemy jest chaosem, który burzy zaufanie obywateli do Unii Europejskiej oraz reputację UE w świecie. Aktualna sytuacja jest wyzwaniem dla wszystkich krajów członkowskich, a my potrzebujmy szybkich i wspólnych reakcji Wspólnoty - powiedział premier Czech Bohuslav Sobotka po piątkowym spotkaniu.

Premier Słowacji Robert Fico oświadczył, że jakiekolwiek próby wprowadzenia obowiązkowych i automatycznych reguł, jeśli chodzi o przyjmowanie przez kraje Unii imigrantów, są nie do przyjęcia. Jak stwierdził, "moralizowanie krajów naszego regionu w kwestii uchodźców może się skończyć wielką kłótnią wewnątrz UE, bo my też możemy coś powiedzieć na temat krajów nas moralizujących".

Premier Wegier Viktor Orban - pytany czy kraje Grupy Wyszehradzkiej mają jakiś scenariusz alternatywny na wypadek, gdyby ich sprzeciw wobec automatycznego ustalania kwot uchodźców nie został uwzględniony przez inne kraje Wspólnoty - powiedział, że nie chodzi o budowanie większości czy mniejszości, ale o znalezienie racjonalnego rozwiązania kryzysu. Ocenił, że strefa Schengen to jedno z największych osiągnięć i fundamentów Unii i musi zostać zachowana.

Polska będzie musiała przyjąć więcej uchodźców?


W Unii Europejskiej rośnie presja na kraje z Europy Środkowej i Wschodniej, które odrzucają obowiązkowe kwoty rozdzielania uchodźców, napływających do Wspólnoty. Słychać ostrzeżenia, że kryzys migracyjny może mieć skutki dla strefy Schengen, a nawet podziału funduszy unijnych.

Na czerwcowym szczycie Unii to te państwa najostrzej sprzeciwiały się wprowadzeniu obowiązkowych kwot podziału między państwa unijne 40 tys. uchodźców, docierających do Włoch i Grecji przez Morze Śródziemne oraz 20 tys. z obozów poza UE.

Rząd w Warszawie zadeklarował, że dobrowolnie przyjmie 2 tys. uchodźców, o ok. 1,5 tys. mniej niż wynikałoby z propozycji Komisji Europejskiej. Złożone w lipcu dobrowolne deklaracje krajów UE nie wystarczyły, by wypełnić zobowiązanie szczytu do przejęcia 40 tys. uchodźców od Włoch i Grecji. Uzgodniono relokację ok. 35 tys. osób.

Do dyskusji na ten temat UE miała powrócić pod koniec roku, ale zaostrzenie kryzysu migracyjnego skłoniły Unię do zwołania nadzwyczajnego spotkania szefów Ministerstw Spraw Wewnętrznej na 14 września w Brukseli.

KE zapowiedziała we wtorek, że przedstawi kolejne propozycje rozwiązań, które miałyby złagodzić kryzys migracyjny. Zamierza zaproponować m.in. stały system relokacji uchodźców, wraz z obowiązkowymi kwotami dla poszczególnych państw. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwia się m.in. Polska, a także Słowacja i Czechy.

IAR, PAP, kk