- W sprawie tej wagi co system prezydencki nie można podejmować decyzji bez udziału narodu. Jeśli ten mechanizm będzie wymagał referendum, zorganizujemy referendum - powiedział rzecznik Ibrahim Kalin. Jak dodał, w najbliższej przyszłości debata na ten temat "przyspieszy". Prezydencki rzecznik zastrzegł, że Erdogan nie traktuje referendum jako sprawy osobistej.
- Od wzmocnienia rządów prezydenckich nie zależy osobista przyszłość prezydenta (Erdogana), on już zdążył zapisać się w podręcznikach historii - podkreślił, dodając, że chodzi przede wszystkim o "utworzenie w Turcji jak najskuteczniejszego systemu (politycznego)".
Wypowiedź ta padła trzy dni po tym, gdy Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana w przyspieszonych wyborach parlamentarnych odzyskała większość absolutną. To triumf dla Erdogana, którego plan skupienia większej władzy w ręku szefa państwa zależy od kontroli AKP nad parlamentem - przypomina Reuters.
CZYTAJ DALEJ
Tureckie wybory oceniała w Świecie w Powiększeniu Aleksandra Jarosiewicz z OSW
Aby zmienić system polityczny w Turcji na prezydencki, AKP musi zmienić konstytucję. Większość 2/3 w parlamencie (367 mandatów) pozwoliłaby jej samodzielnie przeprowadzić taką zmianę, ale już zdobycie 330 miejsc dawałoby jej prawo do przeprowadzenia referendum. Według niepełnych wciąż wyników niedzielnych wyborów AKP może liczyć na 316 mandatów.
Kalin podkreślił również, że Turcja nie zamierza odstępować od swej polityki otwartych drzwi wobec uchodźców z Syrii, niezależnie od tego, czy otrzyma wsparcie finansowe od Unii Europejskiej.
x-news.pl, CNN
pp/PAP/IAR