Beata Płomecka, korespondentka Polskiego Radia z Brukseli, ocenia, że spotkanie liderów ośmiu państw potwierdza utrwalenie podziałów we Wspólnocie. Trzon Unii mają stanowić te kraje, które zgodzą się na przesiedlenie uchodźców z Turcji i które w przyszłości - jak się spekuluje - będą mogły korzystać z dobrodziejstw strefy Schengen, czy hojnych funduszy z unijnego budżetu.
W miniszczycie będzie uczestniczył przewodniczący Komisji Europejskiej co podniesie rangę spotkania. W środę Jean-Claude Juncker wzywał wszystkie kraje do solidarnej odpowiedzi na kryzys migracyjny. - Nie ma miejsca na wahanie i nie ma czasu do stracenia. Nie możemy pozwolić sobie na bezczynność - mówił szef Komisji.
Po pierwszej sesji roboczej poświęconej kryzysowi migracyjnemu, podczas kolacji europejscy przywódcy będą rozmawiać o postulatach Wielkiej Brytanii, od których uzależnia ona pozostanie w Unii Europejskiej. Najbardziej kontrowersyjny postulat, na który nie ma na razie zgody, to 4-letnie ograniczenie prawa do zasiłków dla pracowników z unijnych krajów.
Zakończenie negocjacji Londynu z europejskimi stolicami planowane jest w lutym i jeszcze w przyszłym roku zorganizowane ma być referendum, w którym Brytyjczycy wypowiedzą się, czy chcą wyjścia kraju z Unii Europejskiej.
Dwudniowy szczyt w Brukseli ma się rozpocząć o godzinie 16.
Z informacji Polskiego Radia wynika, że od pewnego czasu trwa poszukiwanie funduszy w unijnym budżecie uzgodnionym do 2020 roku, by móc je przesunąć na pomoc dla uchodźców. Okazją ma być rewizja dużego budżetu, która rozpocznie się w przyszłym roku.
Polskie Radio dowiedziało się, że socjaliści w Europarlamencie znaleźli sposób - zmniejszyć dopłaty bezpośrednie dla rolników w tych krajach, które nie są solidarne i przekazać je na fundusz migracyjny. To byłby kolejny szantaż finansowy i presja na te państwa.
Źródło: TVN24/x-news
pp/IAR