Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 21.12.2015

Wybory w Hiszpanii. Prawica wbrew trudnościom chce tworzyć rząd

Rządzący konserwatyści z Partii Ludowej wygrali niedzielne wybory parlamentarne w Hiszpanii, zdobywając 28,7 proc. głosów, ale stracili większość bezwzględną.

Lider Partii Ludowej zapowiedział, że będzie próbował tworzyć rząd. Na 2. miejscu uplasowali się socjaliści, a na 3. lewicowa Podemos.

- Mamy najbardziej podzielony parlament w historii (hiszpańskiej) demokracji. Utworzenie rządu będzie bardzo trudne, bo konserwatyści nie mają większości absolutnej. Będziemy musieli uprawiać politykę w zupełnie inny sposób niż wcześniej - komentuje badacz z Instytutu Dóbr Publicznych i Polityki CSIC Jose Fernandez Albertos.

Wynik rządzącej od 2011 r. Partii Ludowej (PP) premiera Mariano Rajoya przełoży się na 123 mandaty. Partia nie będzie miała większości absolutnej, czyli 176 miejsc w 350-osobowym Kongresie Deputowanych.

Socjaliści z Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) zdobyli 22 proc. głosów (90 mandatów), a lewicowa, czasami nazywana populistyczną partia Podemos i jej sojusznicy - 20,6 proc. głosów (69 mandatów). Na czwartym miejscu uplasowali się liberałowie z centroprawicowej Ciudadanos z 13,9 proc. (40 mandatów), uzyskując gorszy wynik niż te prognozowane w ostatnich oficjalnych sondażach przedwyborczych.

Zgodnie z oczekiwaniami frekwencja wyniosła 73,2 proc. i była wyższa niż w poprzednich wyborach z 2011 roku. Wówczas do urn poszło 68,9 proc. uprawnionych do głosowania Hiszpanów.

Głosowanie skończyło się o godz. 20. Liczenie głosów przebiegało w ekspresowym tempie – o godz. 1 w poniedziałek przeliczono 99,8 proc. głosów.

Lider Partii Ludowej chce stworzyć rząd

Po północy 60-letni Rajoy ogłosił zwycięstwo swego ugrupowania i powiedział, że będzie próbował utworzyć stabilny rząd. - Hiszpania potrzebuje bezpieczeństwa, stabilności, pewności i zaufania - podkreślił, zwracając się do swych zwolenników zebranych przed siedzibą PP w Madrycie. W tym nowym okresie, który - jak przyznał - "nie będzie łatwy", "będziemy musieli rozmawiać i osiągać porozumienia" – dodał. Podziękował 7 mln Hiszpanów, którzy na niego zagłosowali. Według Fernandeza Albertosa rezultat PP jest "lepszy niż można się było spodziewać po sondażach, ale bardzo zły w porównaniu z wynikami z przeszłości". "Rajoy nie ma w Kongresie Deputowanych sojuszników, którzy ułatwią mu utworzenie rządu", a "jedynym koalicjantem konserwatystów mogłaby być Ciudadanos" - podkreślił. - Jednak te dwie partie razem nie zdobędą większości – zauważył.

Rajoy w przemówieniu przyznał, że "ostatnie cztery lata były trudne". "Wierzyłem jednak, że kroki podejmowane przez rząd są w interesie Hiszpanii; tylko tym kierowaliśmy się podczas naszych rządów" - dodał, nawiązując do działań oszczędnościowych swego gabinetu podczas kryzysu gospodarczego w kraju.

Przywódca Ciudadanos Albert Rivera powiedział, że rola jego partii w formowaniu rządu większościowego będzie kluczowa.

Wcześniej lider PSOE Pedro Sanchez oświadczył, że PP powinna być pierwszą partią, która będzie próbować utworzyć rząd, gdyż zdobyła najwięcej głosów. - Hiszpania zagłosowała na lewicę. Hiszpania chce zmiany, ale głosowanie pokazało, że PP jest główną siłą polityczną - powiedział 43-latek.

Według dziennikarza i wykładowcy akademickiego z Gerony Kiko Llanerasa pierwszą niespodzianką tych wyborów jest lepszy niż oczekiwano wynik socjalistów.

W rozmowie z PAP Llaneras przyznał, że "rząd z Pedro Sanchezem na czele zaczyna być coraz bardziej prawdopodobny". Socjaliści mogliby go utworzyć np. z Podemos i Zjednoczoną Lewicą (IU), która zdobyła dwa miejsca. Potrzebowaliby kilku dodatkowych mandatów, jeśli PP i Ciudadanos postanowiliby nie poprzeć takiej koalicji.

Pytany o możliwość powstania wielkiej koalicji PP-PSOE, odpowiedział, że na taki sojusz najpewniej nie przystaliby socjaliści. "Mają możliwość utworzenia wygodniejszej koalicji z innymi partiami. PSOE nie będzie dążyć do wielkiej koalicji" - uważa Llaneras.

- Jeśli żaden z graczy nie zrobi czegoś niespodziewanego, to Rajoy nie będzie miał szans na utworzenie rządu - dodał.

Lider Podemos, 37-letni wykładowca akademicki Pablo Iglesias oświadczył, że wybory "rozpoczęły nowy etap" w historii kraju. "Dziś narodziła się nowa Hiszpania" - mówił, zwracając się do zwolenników zebranych w centrum Madrytu. Zapewnił, że jego ugrupowanie, które wywodzi się z ruchu oburzonych, w parlamencie będzie bronić "praw podstawowych", takich jak prawo do mieszkania, edukacji i publicznej służby zdrowia.

Po podaniu wyników sondaży exit polls, w których Podemos (hiszp. możemy) sytuowało się na drugim miejscu pod względem liczby głosów w kraju (czego nie potwierdziły ostateczne wyniki), w siedzibie w Teatro Goya w Madrycie, gdzie zebrali się sympatycy partii, wybuchła euforia. "Tak, można!" - wykrzykiwali zwolennicy Iglesiasa, nawiązując do nazwy partii.

Szef kampanii wyborczej tego występującego przeciwko oszczędnościom ugrupowania Inigo Errejon ocenił, że wyniki świadczą o końcu systemu dwupartyjnego, który obowiązywał po zakończeniu dyktatury Francisco Franco. "Rozpoczynamy nową erę" - ocenił, zwracając się do zwolenników.

Obie partie łącznie zdobyły w niedzielę nieco ponad 50 proc. głosów. Od 1982 roku rząd tworzyły na przemian PP lub PSOE, które w sumie zdobywały w wyborach 75-85 proc. głosów.

Uprawnionych do głosowania w niedzielnych wyborach było 36,5 mln obywateli; wybierali oni 350 członków Kongresu Deputowanych i 208 członków Senatu (pozostałych 58 delegują parlamenty regionalne).

Zdaniem ekspertów wyborcy odwrócili się od tradycyjnych partii, chcąc ukarać je za niewystarczające działania podczas głębokiego kryzysu, który dotknął kraj w ostatnich latach. Do 2013 roku Hiszpania była pogrążona w recesji, bezrobocie sięgało 27 proc., a co drugi młody Hiszpan nie miał pracy. Dziesiątki tysięcy ludzi traciły mieszkania i domy, nie będąc w stanie spłacać kredytów w bankach.

Sytuacja gospodarcza zaczęła się poprawiać dwa lata temu dzięki unijnej pomocy wartej 41 mld euro. Obecnie wzrost PKB wynosi ponad 3 proc., ale bezrobocie wciąż jest wysokie. W październiku jego stopa wynosiła 21,6 proc. i był to jeden z najwyższych wskaźników w UE. Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w 2020 roku stopa bezrobocia w Hiszpanii ukształtuje się na poziomie 16 proc.

Dwie trzecie Hiszpanów uważa, że sytuacja polityczna i gospodarcza w kraju jest zła lub bardzo zła i nie poprawi się w przyszłym roku. Drobnych, pozytywnych zmian nie odczuwają ci, których kryzys dotknął najbardziej. Dlatego wielu obywateli w tych wyborach dało kredyt zaufania nowym ugrupowaniom – utworzonej na początku 2014 r. partii Podemos i ugrupowaniu Ciudadanos, które od 2006 r. działało w Katalonii, ale dopiero pod koniec 2014 r. postanowiło wejść na ogólnokrajową scenę polityczną.

PAP/IAR/agkm

(Wideo: sztaby hiszpańskich partii po ogłoszeniu pierwszych wyników wyborów)