Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Juliusz Urbanowicz 01.01.2016

2016 - rok pesymizmu na świecie?

Wiele wskazuje na to, że 2016 rok może być okresem pogłębiania się pesymizmu w skali całego świata. Jednym z głównych źródeł negatywnego nastawienia jest poczucie nieuchronności wybuchu kolejnych konfliktów zbrojnych oraz ataków terrorystycznych, do których dochodzi regularnie już na czterech kluczowych kontynentach: w Azji, Europie, Afryce i Ameryce Północnej.

Jeśli uważniej przyjrzeć się zapowiedziom wydarzeń w różnych częściach globu, to trudno oprzeć się wrażeniu, że zewsząd wyziera pesymizm.

Strach przed obcymi

Najwięcej negatywnych analiz i prognoz, paradoksalnie, produkuje Zachód, czyli ta część świata, którą mieszkańcy pozostałych jego zakątków uznają za „Ziemię Obiecaną”. To do niej, głównie do Europy, garną się uchodźcy uciekający przed wojną, terrorem i brakiem wolności w swoich rodzimych krajach. A także wszyscy inni migranci, tzw. ekonomiczni, którzy przybywają na Stary Kontynent w nadziei na odmianę losu.

W 2016 roku zapadną ważne rozstrzygnięcia o losie ponad 20 mln ludzi, którzy musieli uciekać z domów ze względu na wojny i przemoc. Co dwudziesty z nich już zawitał do Europy.

I właśnie ta wielka liczba obcych, nieomal już szturmujących granice państw Unii Europejskiej, jest główną przyczyną narastającego poczucia pesymizmu. Przeświadczenia, że Europejczycy stanęli przed problemem, którego nie sposób rozwiązać i który zaognia i tak już kryzysową sytuację, zaostrzając spory polityczne i konflikty społeczne.

Obywateli państw zachodnich ogarnia coraz większy strach przed terroryzmem oraz przed „inwazją” odmiennych kulturowo i cywilizacyjnie przybyszów – głównie z państw islamskich.

(X-news)

Kraje arabskie, jeszcze niedawno niosące nadzieję Arabskiej Wiosny i wybierane na miejsce wakacyjnej przygody, obecnie są postrzegane przez zachodnią opinię publiczną niemal wyłącznie jako źródło niepokoju i niestabilności, stwarzające zagrożenie dla innych.

Węzeł gordyjski

Trudno zakwestionować taki wizerunek, gdy weźmie się pod uwagę, że wojna domowa w Syrii trwa już szósty rok i bezpośrednio przyczyniła się do powstania fanatycznego i barbarzyńskiego Państwa Islamskiego, które w oczach Zachodu jest wrogiem publicznym numer jeden. Ofiary wojny są już liczone w setkach tysięcy a uciekinierzy – w milionach. W działania wojenne na obszarze Syrii i Iraku zaangażowane są już bezpośrednio wszystkie światowe i regionalne mocarstwa, z wyjątkiem Chin.

Ten konflikt zbrojny przybiera już postać węzła gordyjskiego. Niemal nie sposób oczekiwać, że zostanie on przecięty w nadchodzącym roku.

Dżihadyści Państwa Islamskiego spędzają sen z powiek przywódcom państw na kilku kontynentach Dżihadyści Państwa Islamskiego spędzają sen z powiek przywódcom państw na kilku kontynentach (You Tube/vice news)

Przeciwnie, kolejni jego uczestnicy pogłębiają szaradę, gdyż w grę wchodzą dodatkowe interesy. I tak np. Rosja przystępując do bombardowań w Syrii chciała odwrócić uwagę Zachodu od Ukrainy, a co jeszcze ważniejsze – wpłynąć na podwyższenie cen ropy naftowej (jej głównymi eksporterami są państwa arabskie), bowiem ich spadek w ostatnich miesiącach odbił się negatywnie na kondycji rosyjskiej gospodarki, opartej na zyskach ze sprzedaży paliw kopalnych.

Państwo Islamskie nie kryje, że będzie dolewać oliwy do ognia konfliktów zbrojnych w Syrii i Iraku oraz w pozostałych już zdestabilizowanych państwach (jak Libia, Afganistan czy Jemen), ale i wywoływać niepokoje w innych krajach, np. w Rosji czy w Chinach.

Kryzys egzystencjalny Unii Europejskiej

Rok 2016 raczej nie zmniejszy pesymizmu Europejczyków w sprawach wewnętrznych.

Strefa euro nadal pogrążona jest w kryzysie, a szereg krajów (nie tylko Grecja) nie będzie nadal w stanie przezwyciężyć skutków nadmiernego zadłużenia i bezrobocia.

Rośnie poczucie, że Unia Europejska przeżywa kryzys egzystencjalny, że utraciła zdolność rozwiązywania najpoważniejszych problemów. W rezultacie popularność zyskują ugrupowania nastawione niechętnie do dalszej integracji, której model jest krytykowany, jako zbankrutowany.

Zachodni sojusznicy z uwagą będą śledzić w nadchodzącym roku rozwój sytuacji w Wielkiej Brytanii. Możliwe, że odbędzie się tam referendum rozstrzygające o tym, czy kraj ten pozostanie w Unii Europejskiej (ma być zorganizowane do końca 2017 roku).

Wielu Brytyjczyków stoi na stanowisku, że UE za bardzo ingeruje w ich sprawy wewnętrzne i jest źródłem dodatkowych problemów. Londyn domaga się reformy Unii, co ma być warunkiem pozostania w niej Wielkiej Brytanii.

Taka postawa martwi Amerykanów, którzy nie chcieliby, żeby ich najbliższy partner w Europie, jakim jest Wielka Brytania, tak lekkomyślnie rezygnował z bezpośredniego wpływu na bieg spraw w Unii Europejskiej.

Po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego pogłębia się też opinia, że Europa w większym stopniu powinna ponosić odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo.

Kobieta na czele supermocarstwa?

Jednak USA w 2016 roku będą przede wszystkim skupione na własnych sprawach. Wydarzeniem numer jeden będą tamtejsze wybory prezydenckie. Bez precedensu, jeśli zwycięzcą – po raz pierwszy w historii – okaże się kobieta (Hillary Clinton) lub z innego powodu – w wypadku ewentualnej wygranej superpopulisty Donalda Trumpa, głoszącego niechęć do muzułmanów.

Część decyzji podejmowanych w polityce wewnętrznej USA w roku 2016 może znacząco wpłynąć na postępowanie w innych krajach. Takie skutki miałaby np. możliwa legalizacja marihuany w stanie Kalifornia. Także: wprowadzenie nowych regulacji decydujących o tym jak będą działać niektóre firmy tzw. społecznościowe, czyli operujący na rynku usług przewozowych Uber (zmiana może zmusić spółkę do zatrudniania kierowców) lub pośredniczący w krótkotrwałym wynajmie mieszkań Airbnb (chodzi o modyfikacje kwestii podatków i bezpieczeństwa).

Ustępujący prezydent USA Barack Obama przymierza się z kolei do wizyty na Kubie, by położyć kres kilkudziesięcioletniemu okresowi wrogości między dwoma państwami. W mijającym roku Amerykanie odmrozili stosunki dyplomatyczne z Hawaną. Za jednym zamachem Obama może też zlikwidować okryte złą sławą amerykańskie więzienie dla terrorystów - w Guantanamo.

Turbulencje w Państwie Środka

W Chinach tylko z powodu jednej decyzji rządu liczba ludności może wzrosnąć już pod koniec 2016 roku o dodatkowych 90 mln ludzi, czyli więcej niż liczą Niemcy czy Turcja. Na tyle demografowie szacują liczbę chińskich rodzin, które mogą skorzystać z prawa do posiadania drugiego dziecka, jakie przyznały im władze po wielu latach drakońskiej polityki ograniczania przyrostu naturalnego.

Jednocześnie Chiny, w których następuje znaczące osłabienie wzrostu gospodarczego, mogą przestać stanowić silnik napędowy globalnej gospodarki, dzięki któremu świat łagodniej przeszedł przez kryzys gospodarczy i finansowy po roku 2008.

Teraz to Państwo Środka może być przyczyną turbulencji. Groźną zapowiedzią był już w mijającym roku krach giełdowy w Chinach, który spowodował bolesne straty u 100 mln tamtejszych inwestorów.

Z drugiej strony, Państwo Środka, druga gospodarka świata, wciąż ma zdolność dokonywania spektakularnych zmian w skali globalnej – np. sprzedaż tanich chińskich telefonów komórkowych może sprawić, że ich nabywcy w Indiach stworzą w nowym roku drugi pod względem wielkości na świecie rynek smartfonów (wyprzedzą USA), wpływając fundamentalnie na tamtejszą gospodarkę i styl życia.

Przełomy technologiczne

To właśnie zmiany technologiczne dają najwięcej powodów do optymizmu. O ile np. trudno wprowadzić znaczące korekty w polityce gospodarczej czy społecznej, o tyle kolejne nowinki w sferze techniki mogą być przełomowe.

I tak np. szef resortu transportu w USA zapowiada dopuszczenie do ruchu aut tzw. autonomicznych (bez kierowcy), a w Wielkiej Brytanii trwają testy drogowe takich samochodów na drogach publicznych. W Niemczech w 2016 roku ma powstać 35 nowych stacji tankowania wodoru, które umożliwią stopniowe upowszechniania aut tego typu.

Prezydent Obama wzywa firmy umożliwiające swobodną komunikację w skali globalnej, głównie Facebook i Twitter, by współpracowały ściślej z władzami w zwalczaniu i udaremnianiu terroryzmu.

Areny pod specjalnym nadzorem

Latem, przynajmniej na pewien czas, przekazy medialne powinni zdominować sportowcy.

Najpierw, w czerwcu, rozegrane zostaną mistrzostwa Europy w piłce nożnej, z udziałem drużyny polskiej i jej lidera Roberta Lewandowskiego.

Nawet i w tym przypadku na pierwszy plan mogą wysunąć się jednak kwestie zagrożenia terroryzmem. Impreza będzie miała miejsce w Paryżu, w którym terroryści zaatakowali ostatnio wtedy, gdy na stadionie trwał mecz Francja-Niemcy. To groźne memento dla organizatorów mistrzostw.

Następnie, w sierpniu, w Rio de Janeiro odbędą się Igrzyska Olimpijskie. Po raz pierwszy w Ameryce Południowej. I po raz pierwszy o złote medale powalczą golfiści, rugbyści i kitesurferzy (pływają na desce z latawcem).

Ale i w przypadku igrzysk na plan pierwszy na razie przebijają się narzekania. Kraj-organizator, Brazylia jest pogrążona w recesji, jej głowa państwa jest zagrożona impeachmentem, a zanieczyszczenia wody tam, gdzie mają być rozgrywane konkurencje wodne są podobno niebezpieczne dla zdrowia zawodników.

Także w Rio kwestie bezpieczeństwa sportowców i kibiców mogą stanąć na ostrzu noża.

Dobra nowina

Z pozytywnym przekazem niestrudzenie przebija się natomiast papież Franciszek. Ogłosił nadchodzący rok mianem Świętego Roku Miłosierdzia. Do grona świętych papież ma wprowadzić Matkę Teresę z Kalkuty, wsławioną opieką nad najbardziej chorymi, ubogimi i odtrąconymi.

Mimo podeszłego wieku Franciszek wykazuje ogromną aktywność. W nowym roku zawita m.in. do rodzimej Argentyny.

Przyjedzie też do Polski – na Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Także i to wydarzenie będzie wymagało nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa.

Juliusz Urbanowicz, PolskieRadio.pl