Logo Polskiego Radia
IAR
Izabela Zabłocka 03.02.2016

"Umowa-żart". Brytyjska prasa nie zostawia suchej nitki na zarysie układu Londyn-Bruksela

"To umowa rozwodniona" - taki ton przeważa w mediach komentujących propozycję porozumienia między Wlk. Brytanią a UE ws. proponowanych przez Londyn reform Wspólnoty.
Posłuchaj
  • Brytyjskie media krytyczne wobec proponowanego kompromisu. Relacja z Londynu Adama Dąbrowskiego/IAR
Czytaj także

Najwięcej emocji wzbudziła propozycja zmian w systemie zasiłków dla imigrantów.

Nasze prawo do ograniczania zasiłków dla imigrantów unijnych będzie na łasce europosłów, którzy mogą zawetować taką decyzję - napisał "The Times". Jeśli premier chce zrobić wrażenie na wyborcach, musi uzyskać więcej ustępstw - czytamy w tekście, który nazywa ofertę Donalda Tuska nieadekwatną.

"Independent" i "Financial Times" zgodnie ostrzegają, że przeciw premierowi może się teraz zbuntować prawe skrzydło jego partii. Część ministrów grozi publicznym sprzeciwem wobec umowy- dodaje "Daily Telegraph".

Z drugiej strony lewicowy "Guardian" podkreśla, że David Cameron zyskał właśnie poparcie szefowej MSW Theresy May, o której wcześniej mówiło się, że będzie ważną postacią, która opowie się za Brexitem. W komentarzu redakcyjnym dziennik stwierdza, ze czas zacząć mówić o Unii jako gwarancie bezpieczeństwa i skuteczności w świecie problemów globalnych, a nie targować się o zasiłki.

Prawicowy tabloid "Daily Express" daleki jest od takich wniosków. Zbliżony do Partii Niepodległości Nigela Farage'a nie przebiera w słowach i umieszcza na pierwszej stronie wielki tytuł:"Umowa Camerona to żart".
Opublikowany wczoraj przez szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska projekt porozumienia zakłada działanie tzw. hamulca bezpieczeństwa. To mechanizm odcięcia przybyszów od części zasiłków, ale - wbrew pierwotnym żądaniom Londynu - mechanizm o charakterze tymczasowym, a ponadto wymagający zgody innych państw członkowskich.

Projekt będzie podstawą dla umowy, którą unijni przywódcy zawrzeć mogą już 18 lutego. Gdyby tak się stało, referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii mogłoby się odbyć pod koniec czerwca.

David Cameron szuka sojuszników

Premier Wielkiej Brytanii ma problemy ze znalezieniem wsparcia w swoim kraju, ale potrzebuje go także w stolicach państw unijnych.

Plan jego najbliższych podróży najlepiej pokazuje, gdzie jego z trudem wywalczony plan renegocjacji warunków członkostwa w UE może napotkać największe problemy - zauważa "Financial Times".

Premier Bata Szydło o wizycie Davida Camerona w Warszawie/TVN BiS/x-news

W piątek brytyjski premier odwiedzi Warszawę. Jak odnotowuje "FT", wizyta nastąpi zaledwie 72 godziny po zaprezentowaniu planu "nowego porozumienia" i na dwa tygodnie przed unijnym szczytem, który ma sfinalizować umowę. Będzie do druga wizyta Camerona w Warszawie w ciągu dwóch miesięcy - przypomina dziennik.

"W Europie Wschodniej ograniczenie świadczeń jest odbierane jako bezpośredni atak na obywateli pracujących w Wielkiej Brytanii" - komentuje dziennik. Cytowany przedstawiciel brytyjskiego rządu podkreślił, że przywódcy zainteresowanych krajów "obecnie widzą plan po raz pierwszy i będą go dogłębnie analizować".

W tym krytycznym czasie polski rząd musi zdać sobie sprawę z ryzyka prób zmierzających do zmuszenia Camerona do dalszych ustępstw. Jeśli premier ma wiarygodnie stanąć na czele kampanii na rzecz pozostania Wielkiej Brytanii w UE, to musi pokazać wyborcom, że Wielka Brytania uzyskała pewną kontrolę nad migracją z innych krajów UE do Wielkiej Brytanii - ocenia dziennik, który zaznacza, że brytyjskie referendum "zdefiniuje przyszłość kraju w Unii i ogólniej w świecie".

Ograniczone świadczenia

Projekt porozumienia zakłada, że kraje UE mogłyby w wyjątkowej sytuacji ograniczyć świadczenia dla nowych migrantów z innych państw Unii. 

Analiza
tobe.jpg
Być albo nie być w UE – hamletowski dylemat Brytyjczyków

We wtorek unijni przywódcy dostali od Donalda Tuska wynegocjowany z Londynem projekt dokumentu końcowego lutowego szczytu, który zawiera propozycje uzgodnień w czterech dziedzinach, wskazanych przez Camerona.

Rozwiązanie przewiduje ustanowienie "mechanizmu zabezpieczającego", który pozwoli krajom UE na ograniczenie w wyjątkowej sytuacji dostępu do niektórych świadczeń socjalnych dla nowo przybyłych imigrantów z innego państwa unijnego maksymalnie na cztery lata. Propozycja ta oznacza, że ewentualna aktywacja tego mechanizmu przez Londyn nie objęłaby imigrantów z Polski czy innych państw UE, którzy już są i pracują w tym kraju.

- Po zmianach, imigrant przyjeżdżający do Wielkiej Brytanii nie będzie mógł od razu dostać zasiłku dla bezrobotnych. Jeśli nie znajdzie pracy w ciągu sześciu miesięcy, będzie musiał wrócić do swojego państwa; jeśli mu się uda i będzie ciężko pracować - pełen dostęp do świadczeń uzyska dopiero po czterech latach pobytu - uściślił Cameron.

Koniec z dostawaniem za nic

Ograniczeniu podlegałyby tzw. in-work benefits, czyli świadczenia socjalne dla osób zatrudnionych. Składają się na nie m.in. ulgi podatkowe, dopłaty mieszkaniowe, dostęp do mieszkań socjalnych i pełnej opieki zdrowotnej. Dostępne one są dla wszystkich osób, które legalnie pracują w Wielkiej Brytanii, i nie wymagają wcześniejszych wpłat do budżetu państwa, inaczej niż w większości państw Unii Europejskiej.

Czytaj więcej
brexson.jpg
Sondaż ws. Brexitu: to może być duże ryzyko

- Wielka Brytania stała się państwem sukcesu poprzez imigrację, a nie pomimo. Wierzymy w wolny przepływ obywateli, ale związane z tym obciążenia dla systemów socjalnych są zbyt duże - oświadczył brytyjski premier. Według niego "konieczne jest zerwanie z systemem, w którym dostaje się coś za nic; w którym można mieć oczekiwania wobec państwa od pierwszego dnia pobytu".

Inne kraje muszą zatwierdzić

Wyjątkowa sytuacja to taka, w której napływ migrantów zarobkowych przez dłuższy czas obciąża system zabezpieczeń społecznych albo prowadzi do poważnych trudności na rynku pracy czy zakłóceń w funkcjonowaniu służb publicznych. 

Kraj UE, który znajdzie się w takim położeniu, będzie mógł poinformować o tym KE i Radę UE. Następnie na wniosek Komisji Rada UE (czyli przedstawiciele państw członkowskich) będzie mogła przyjąć kwalifikowaną większością głosów akt wykonawczy, uprawniający to państwo do ograniczenia świadczeń. 

Na ten punkt uwagę zwracają krytycy wypracowanego porozumienia i podkreślają, że według dokumentu odcinanie imigrantów od zasiłków będzie musiało zostać zatwierdzone przez inne stolice.

Projekt zakłada też, że KE przedstawi propozycje zmiany unijnych przepisów w sprawie "eksportu zasiłków na dzieci", czyli wypłacania zasiłków imigrantom z innego państwa UE, których dzieci pozostały w ojczyźnie. Zmiana ta ma pozwolić na dopasowanie wysokości zasiłków do standardów życia w kraju pobytu dziecka.

PAP/IAR/iz