"Sunday Telegraph" przypomina, że trzy czwarte ministrów wspierało kampanię za pozostaniem w Unii Europejskiej, podobnie zresztą, jak sama premier. Nie wszyscy jednak, tak jak ona, uznali po referendum, że "Brexit znaczy Brexit".
Brexit
Również służba cywilna, trybiki maszynerii rządowej - z natury niechętna wszelkim zmianom - jest zazdrosna o nowe resorty handlu zagranicznego i Brexitu, które wkraczają w kompetencje dotychczasowych ministerstw.
Emerytowany szef służby cywilnej Lord O'Donnel stał się jej nieformalnym rzecznikiem mówiąc, że Brexit wcale nie jest przesądzony, że jego warunki, jakie wynegocjuje premier May muszą zostać przyjęte przez Parlament, albo w drugim referendum, a jeśli Unia podda się reformom, Wielka Brytania może jeszcze w niej pozostać.
(Film - Brytyjska premier: Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii są nadal mile widziani. Źródło: TVN24/X-NEWS)
Londyn chce jednolitego rynku
Inna gazeta niedzielna, "Sunday Times" donosi, że nowy kanclerz skarbu, Philip Hammond za swój priorytet uważa utrzymanie po Brexicie miejsca Londynu w unijnym jednolitym rynku. Tymczasem dla premier Theresy May najważniejsza lekcja z referendum to konieczność zaspokojenia społecznego żądania ograniczenia imigracji, a to jest nie do pogodzenia z jednolitym rynkiem.
IAR/dcz