Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 23.12.2008

Pomóc Polakom

Harcerze z ZHR po raz kolejny dotarli do polskich rodzin na Białorusi. W tym roku udało im się osobiście dostarczyć świąteczne paczki.

- Każdy, kto był na Białorusi i miał szansę samemu dać paczkę chociaż jednej rodzinie, wie, że to jest niezwykle ważne i nie będzie się wahał, mimo wszystkich trudności, pojechać jeszcze raz – powiedział Wojciech Gorczyński ze Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej, organizator akcji "Świąteczna paczka - pomóżmy Polakom na wschodzie", tuż po wyjeździe z Białorusi. - To nie jest żadna polonia. To są po prostu Polacy. Oni naprawdę czekają na nasz przyjazd. Paczki są ważne, bo w niektórych domach bieda aż piszczy. Najważniejszy jest jednak kontakt i fakt, że tuż przed świętami Bożnego Narodzenia można porozmawiać po Polsku. To jest niesamowite, że kiedy wspólnie śpiewamy kolędy, oni po prostu płaczą – przyznaje Wojciech Gorczyński.

Harcerze odwiedzili ponad sto domów w okolicach miasta Indura, w których mieszkają Polacy. Każda rodzina otrzymała świąteczne paczki. Oprócz podstawowych produktów spożywczych, do polskich rodzin trafiły przybory szkole i środki czystości.

Matylda Młocka, harcerka, która już po raz trzeci uczestniczyła w akcji „Świąteczna paczka”, przyznaje, że spotkania z Polakami na Białorusi zawsze są fascynujące. – Kiedy wchodźmy do domu, zawsze słyszymy jakąś historię, która opowiada o trudnych losach tych ludzi na Białorusi. Są łzy i wzruszenie, bo oni cały czas tęsknią za Polską. To co my możemy zrobić, to dwysłuchać ich. Często, po prostu ciężko nam coś odpowiedzieć – mówi Matylda.

Metoda na granicę

Rok temu harcerze nie zostali wpuszczeni na Białoruś. Dwa autokary przetrzymane na granicy ponad osiem godzin, musiały zawrócić. Ten czarny scenariusz mógł powtórzyć się i tym razem. Udało się tylko dzięki pomocy Polskiego Urzędu Konsularnego w Grodnie , który na kilka godzin przed pojawieniem się harcerzy na granicy, przewiózł paczki transportem dyplomatycznym. – Nie było łatwo, ponieważ urząd dysponował tylko niewielkim busem. Załatwiliśmy więc przyczepę, którą wypchaliśmy paczkami po brzegi. Żeby przewieźć wszystko, co przygotowaliśmy dla polskich rodzin, transport przekraczał granicę trzy razy – wyjaśnia Wojciech Gorczyński.

Harcerze postanowili również, że zmienią autokar przed samym wjazdem na Białoruś. Chodziło o to, żeby z Warszawy wyjechać jednym, a samą granice przekroczyć innym autokarem. Nie obeszło się jednak bez trudności ze zdobywaniem wiz. – Wyjeżdżaliśmy w sobotę przed południem. O tym, że przyznano nam wizy, powiedziano mi dopiero w piątek wieczorem. To nie jest komfortowa sytuacja, ze względów organizacyjnych – przyznaje Gorczyński.

Przed wjazdem na Białoruś harcerze zostali dokładnie przeszukani. Celnicy nie znaleźli jednak nic, za co mogliby zawrócić autokary.

Powrót ze łzami

Rok temu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Zatrzymani na granicy harcerze nie dostali zgody na wjazd do Białorusi. Jak wspomina Wojciech Gorczyński, po ośmiu godzinach stania na granicy i nieustannego przepakowywania paczek, kiedy dowiedzieli się, że muszą zawrócić, w oczach wielu harcerzy pojawiły się łzy. Przygnębienie pogłębiał fakt, że tego roku udało się zebrać znacznie więcej darów niż w latach poprzednich.- Najgorzej było zadzwonić do tych ludzi, których mieliśmy odwiedzić i powiedzieć im, że tym razem nie przyjedziemy – wspomina Gorczyński.

Transport jednak nie przepadł. Paczki pojechały na Litwę. Część z nich została na miejscu, gdzie wspomogły jedną z ubogich polskich parafii. Reszta drogą nieoficjalną trafiła na Białoruś. Akcję z Litwy, już po wyjeździe harcerzy, koordynował polski ksiądz.

W tym roku dzięki harcerzom z ZHR do Polaków na Białorusi, Ukrainie, Litwie i Łotwie trafiło 1500 paczek ze świątecznymi darami. "Świąteczna paczka dla Polaków na wschodzie" organizowana jest od 1995 roku. W tym roku w akcji wzięło udział ponad 450 harcerek i harcerzy.

(rk)