Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 14.02.2017

Debata o losach UE w europarlamencie. Są trzy wizje zmian, w tym kontynent różnych prędkości

Unia Europejska potrzebuje zmian - to wspólny mianownik wystąpień podczas debaty PE o przyszłości Unii. Wśród europosłów nie ma jednak zgody, w jakim kierunku miałyby one iść. Pomysły są następujące: ściślejsza integracja strefy euro, zmiany traktatów, wzmocnienie stolic.

Podczas debaty w Parlamencie Europejskim przedstawiono różne wizje zmian w Unii Europejskiej. Zwracano uwagę, że Unia musi być bardziej decyzyjna, wspólnie na zewnątrz bronić swego stanowiska i odzyskać utracone zaufanie obywateli.

Okazją do kilkugodzinnej debaty, jaka odbyła się we wtorek podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, jest zbliżająca się 60. rocznica podpisania fundamentalnych dla UE Traktatów Rzymskich. Europosłowie chcą mieć swój wkład w debatę jaką przed nadzwyczajnym szczytem UE w marcu toczą przedstawiciele rządów państw członkowskich.

Kanwą do dyskusji deputowanych są trzy raporty, jakie zostaną poddane pod głosowanie w czwartek. Pierwszy autorstwa belgijskiego federalisty Guy Verhofstadta mówi o zmianach w instytucjach unijnych, postulując przy tym reformę traktatów UE.

Drugi przygotowany przez włoską socjalistkę Mercedes Bresso i niemieckiego chadeka Elmara Broka wskazuje na możliwości poprawy funkcjonowania UE, jednak w ramach Traktatu z Lizbony. Trzeci dokument autorstwa niemieckiego chadeka Reimera Boege i francuskiej socjalistki Pervenche Beres postuluje osobny budżet dla strefy euro.

O ile przesłania samych raportów nie wykluczają się to już wypowiedzi poszczególnych europosłów pokazują, że nie ma zgody w sprawie kierunku zmian w Unii, choć nikt nie kwestionuje, że są one konieczne.

Duże zmiany?

Radykalne rozwiązania zaproponował belgijski liberał Guy Verhofstadt. Sugerował reformę Traktatu i utworzenie "Europy dwóch prędkości” - między innymi poprzez zacieśnienie współpracy państw strefy euro.

- UE znów potrzebuje głębokich refom. Spójrzmy prawdzie w oczy cała Unia jest w kryzysie. Nie ma też zbyt wielu przyjaciół, ani w domu ani poza granicami - mówił Guy Verhofstadt. Jak podkreślał, obywatele są zawiedzeni, że "28" nie jest w stanie odpowiedzieć na fale migracyjne, czy przerwać stagnację po kryzysie z 2008 roku.

- Ludzie nie są przeciwko Europie, chcą jej więcej, by stawić czoło tym wyzwaniom - diagnozował lider liberałów. Jego zdaniem, aby UE była bardziej skuteczna, trzeba "odchudzić" Komisję Europejską, skończyć z rozwiązaniami "Europa a la carte" (wybieraniem sobie tych elementów, które odpowiadają danej stolicy - PAP), oraz stworzyć jedną siedzibę dla PE. Verhofstadt zaproponował też przekształcenie Rady Europejskiej w "Radę Państw", powołanie "rządu" strefy euro i wydzielenie osobnego budżetu dla "19".

- Nie jest to żadna batalia pomiędzy UE z jednej strony a państwami narodowymi z drugiej. Europa potrzebuje jednego i drugiego. Proponujemy np. procedurę zielonej karty dla parlamentów narodowych, jako swego rodzaju prawo inicjatywy - podkreślał.

Europa ma niewykorzystane możliwości

Niemiecki chadek Elmar Brok apelował o jedność i pełne wykorzystanie możliwości Traktatu z Lizbony. Przypomniał, że umożliwia on wprowadzenie w Radzie Europejskiej głosowań większościowych i skończenia z prawem weta jednego kraju. Jest to - jego zdaniem - niezbędne w celu zwiększenia decyzyjności. Poparł go w tym wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans.

Elmar Brok ocenił, że w związku z wyzwaniami związanymi z globalizacją, migracją, czy zagrożeniem terrorystycznym Europa musi pokazać, że się sprawdza. - Traktat Lizboński daje cały szereg różnego rodzaju możliwości, które wciąż jeszcze nie zostały wykorzystane. Państwa członkowskie muszą pozwolić, żeby Traktat wreszcie można było wykorzystać - przekonywał.

Jego zdaniem należałoby właśnie częściej stosować metodę głosowania większościowego w Radzie UE, zamiast w nieskończoność szukać jednomyślności. Opowiedział się też za zmianami statutowymi w Radzie, tak by ministrowie obradowali publicznie. Chodzi o to - tłumaczył - by każdy rząd wywiązywał się z tego, co deklarował w Brukseli, a nie zasłaniał się instytucjami unijnymi w razie podejmowania niepopularnych decyzji.

- Jestem zwolennikiem różnych prędkości, ale w ramach traktatu. Mamy wzmocnioną współpracę, jeśli chodzi o politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, politykę obrony. Chcemy, aby już funkcjonujące instytucje były odpowiedzialne za wszystko, a nie by tworzono dodatkową administrację dla euro. Jestem przeciwko podziałom pomiędzy krajami strefy euro i tymi spoza niej - oświadczył Brok.
Jednak ten punkt widzenia nie jest popierany przez wszystkich chadeków.

Trzecia opcja

Reimer Boege odpowiadając swojemu koledze podkreślał, że nie chodzi o to, by tworzyć podziały pomiędzy strefą euro i poza nią, ale o stabilizację strefy. "Ta koncepcja mówi o rozwoju uzupełniających możliwości dla strefy euro, ale również spoza niej z jasnymi warunkami dotyczącymi wymogów, które należy spełnić" - oświadczył Boege.

Wtórowała mu socjalistka Beres, która podkreślała, że pomysł wzmocnienia strefy euro ma być narzędziem przezwyciężania różnic pomiędzy państwami do niej należącymi. - Od momentu pojawienia się kryzysu są one większe niż poza strefą - wskazywała. "Nie możemy ubolewać nad tym, że mamy niski poziom inwestycji i to nawet w krajach, które są w samym centrum strefy euro myśląc, że plan (inwestycyjny szefa KE Jean-Claude'a) Junckera po prostu wystarczy - dodała.

"Nie trzeba zmieniać traktatu"

Wypowiadający się w imieniu europejskich Konserwatystów i Reformatorów Kazimierz Ujazdowski wskazywał w ramach reform, że nie ma konieczności zmiany traktatów. - Traktat z Lizbony jest traktatem relatywnie nowym, wewnętrznie elastycznym, pozwala na zastosowanie rozmaitych wariantów i warto z tego skorzystać - ocenił polityk. Jego zdaniem instytucje europejskie powinny szanować kompetencje państw członkowskich, a te mieć "większą zdolność do ponoszenia wspólnej odpowiedzialności za Europę".

Poseł Kazimierz Ujazdowski przekonywał, że centralizm i protekcjonizm szkodzi Europie. Unia - jak zauważył - potrzebuje wzajemnego zaufania i współpracy.

Poseł Danuta Huebner mówiła natomiast o potrzebie zwiększenia skuteczności instytucji europejskich i przestrzeganiu przyjętych wartości.

Wiceszef KE Frans Timmermans zauważył zaś, że większość propozycji Verhofstadta wymagałaby zmiany traktatów, tymczasem nie jest to priorytet dla państw członkowskich. - Komisja uznaje, że na pierwszym etapie musimy się skoncentrować na sprawach, które nas jednoczą, bo w tych czasach pełnych zamętu potrzebujemy jedności, byśmy byli silni - zaznaczył Timmermans.

***

IAR/PAP/agkm

WIDEO: fragmenty debaty w europarlamencie