Logo Polskiego Radia
PAP
Petar Petrovic 02.05.2017

Erdogan: Turcja nie ma o czym mówić z UE, chyba że o akcesji

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że jego kraj "nie ma o czym dyskutować" z Unią Europejską, chyba że Bruksela otworzy nowe rozdziały w negocjacjach akcesyjnych z Ankarą.

UE oświadczyła wcześniej, że Turcja musi przekazać jasne sygnały, czy zamierza spełnić wymagane kryteria w obszarach praw człowieka i rządów prawa.  Erdogan powiedział we wtorek: "Nie macie innej możliwości, jak tylko otworzyć nowe rozdziały (...). A jak nie to do widzenia!". - Najpierw musicie zająć się rozdziałami, musicie dotrzymać obietnic - podkreślił. - A potem możemy zasiąść przy stole - dodał.

Turcja, kraj w większości muzułmański, rozpoczęła negocjacje w sprawie wstąpienia do UE w 2005 roku, ale nie poczyniła specjalnych postępów. Na 35 rozdziałów negocjacji akcesyjnych otwartych zostało 16.  Po kwietniowym referendum konstytucyjnym, wzmacniającym zdecydowanie uprawnienia prezydenta Erdogana, stosunki między Turcją a państwami członkowskimi UE uległy pogorszeniu; w europejskich stolicach pojawiło się zaniepokojenie co do przestrzegania przez Ankarę praw człowieka.  Erdogan zapowiedział również, że w Turcji może odbyć się referendum w sprawie kontynuowania polityki zmierzającej do członkostwa kraju w UE.  Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zamierza spotkać się z Erdoganem przy okazji szczytu NATO 25 maja w Brukseli - pisze AFP.

internet modem 1200x660.jpg
Wikipedia niedostępna w Turcji. Ankara tłumaczy przyczynę blokady

Jak oświadczył we wtorek szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglu, wtedy też powinny zapaść ustalenia na temat organizacji "wielkiego szczytu" między Turcją a UE. Cavusoglu nie sprecyzował celu tego szczytu.  Prezydent Turcji swoje najnowsze przesłanie do UE przekazał we wtorkowym przemówieniu z okazji ponownego wstąpienia do islamsko-konserwatywnej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP).

Powrót do AKP pozwoli Erdoganowi wziąć aktywny udział 21 maja w nadzwyczajnym zjeździe partii, której współzałożycielem był w 2001 roku i która od 15 lat dominuje na tureckiej scenie politycznej. Ponownie do AKP Erdogan zapisał się w piątek, a na zjeździe najprawdopodobniej oficjalnie przejmie na nowo ster ugrupowania.  Erdogan oficjalnie zerwał - zgodnie z ówczesną konstytucją - z AKP, kiedy wybrano go na prezydenta w sierpniu 2014 roku, ale w praktyce nigdy nie przestał kierować partią rządzącą. Jego związek z AKP jest tak silny, że prezydent, który ma dwóch synów i dwie córki, partię tę nazywa swoim "piątym dzieckiem" - pisze AFP.

Reforma konstytucyjna zaaprobowana w referendum 16 kwietnia zezwala na to, aby szef państwa był członkiem partii politycznej.  Na zarzuty o stronniczość w związku z przynależnością partyjną Erdogan odpowiada, że założyciel Republiki Tureckiej, Mustafa Ataturk sam również stał na czele swojej partii, będąc szefem państwa.  Komisarz UE ds. polityki sąsiedztwa i rozszerzenia Johannes Hahn w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla agencji Reutera ocenił, że za rządów Erdogana Turcja oddala się, przynajmniej na razie, od perspektywy członkostwa w Unii Europejskiej. Wskazał, że obecnie jest praktycznie niemożliwe, by Turcja, która ograniczyła wolność prasy i swobody obywatelskie oraz wtrąciła do więzień dziesiątki tysięcy osób, była w stanie spełnić kryteria akcesyjne.  

UE pozostaje największym inwestorem zagranicznym w Turcji i jej najważniejszym partnerem handlowym. Współpraca z Ankarą ma także znaczenie dla łagodzenia kryzysu migracyjnego i dla walki z terroryzmem. 

pp/PAP