Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
migrator migrator 16.09.2009

Sukces Barroso

Jose Manuela Barroso został wybrany na drugą kadencję szefa Komisji Europejskiej.
Jose Manuel BarrosoJose Manuel Barrosofot. Polskie Radio
Czytaj także

Głosowanie było tajne, ale z wcześniejszych zapowiedzi wynika, że o reelekcji Jose Barroso zdecydowały głosy jego rodzimej grupy chadeckiej, a także konserwatystów oraz części liberałów.

- Dziękuję za zaufanie jakie mi państwo okazali. To ogromna odpowiedzialność – powiedział Barroso tuż po ogłoszeniu wyników głosowania. – Będę realizował projekt Europy wolności i solidarności. Dziękuję Europejskiej Partii Ludowej, która poparła mój program – powiedział przewodniczący KE. - Będę należał do partii „Europa” – dodał Barroso.

Portugalski polityk po raz pierwszy został wybrany na przewodniczącego Komisji Europejskiej 29 czerwca 2004 roku. Komentatorzy podkreślali, że jego kandydatura została zaakceptowana przez 25 przywódców państw, ponieważ Barroso wzbudzał najmniej kontrowersji.

W maju Europejscy socjaliści chcieli zablokować wybór przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso na kolejną kadencję. Jednak rozmowy jakie Barroso przeprowadził we wrześniu, tuż przed swoi wyborem, przekonały socjalistów.

Za głosowało 382 posłów, przeciw było 219, a 117 wstrzymało się od głosu.

W październiku kończy się okres urzędowania obecnej Komisji. Zgodnie z Traktatem, nazwisko nowego szefa musi zostać podane do wiadomości zanim rozpoczną się nominacje nowych komisarzy.

Polacy zawodoleni

Zdecydowana większość z 50-osobowej grupy polskich deputowanych zagłosowała za ponownym wyborem Jose Barroso na przewodniczącego Komisji Europejskiej. Tylko siedmiu polskich socjalistów wstrzymało się od głosu - tak wynika z ich deklaracji. Głosowanie było tajne, więc nie sposób tego sprawdzić. Jose Barroso uzyskał w sumie poparcie 382 deputowanych, przede wszystkim chadeków, konserwatystów i części liberałów.

Kandydatura Jose Barroso przeszła głosami centroprawicowej koalicji w Parlamencie, lewa strona albo wstrzymała się od głosu, albo była przeciwna, ale i tak poparcie było większe niż się spodziewano. Konrad Szymański z PiS-u uważa, że to daje nowemu przewodniczącemu większe pole manewru w najbliższych pięciu latach. „W moim przekonaniu daje mu to również prawo, żeby się wycofać z socjalnych obietnic, które składał wczoraj" - dodał.

Z punktu widzenia interesów Warszawy, dobrze się stało, że Jose Barroso został ponownie wybrany - to opinia Jacka Saryusz-Wolskiego z Platformy Obywatelskiej. „Jest nam znany i przyjazny, ceni sobie nasze poparcie, a to daje podstawy do oczekiwania dobrego traktowania" - mówił.

Chodzi na przykład o obsadę stanowiska komisarza, Polska zabiega o dobrą tekę gospodarczą. Jose Barroso będzie wprawdzie kompletował skład sam, ale do zatwierdzenia całej Komisji, potrzebne mu będzie znowu poparcie deputowanych -mówi Bogusław Liberadzki z SLD. „Komisję trzeba będzie skonstruować z dużą troską o zachowanie równowagi, bo mogą być problemy w Parlamencie" - dodał.

Socjaliści i Zieloni już zapowiadają, że podczas spotkań z kandydatami na komisarzy będą bardzo dociekliwi, a przy ocenie surowi.

Walka o reelekcję

We wtorek podczas swojego wystąpienia José Manuel Barroso powiedział, że w ramach swoich możliwości, będzie starał się pomóc krajom, które najbardziej ucierpiały w wyniku kryzysu gospodarczego.

Barroso podkreślił, że obecnie potrzebna silna Unia Europejska, a także „silna i polityczna” Komisja Europejska. Zdaniem przewodniczącego KE Europa musi iść do przodu, ponieważ obecne czasy nie zniosą rutyny. - To nie oznacza, że Unia potrzebuje centralizacji władzy. Ważna jest zasada pomocniczości i solidarność. Mówię jednak o pewnym duchu europejskiej jedności, który pozwoli nam podejmować wspólne decyzje – zaznaczył Barroso.

Odnosząc się do kryzysu finansowego Barroso zapewnił, że uczyni wszystko, co w jego mocy, aby pomóc krajom, które najbardziej w nim ucierpiały. Zdaniem przewodniczącego KE światowa finansjera zachowała się nieetycznie przyznając sobie, w czasie kryzysu, olbrzymie premie. – Mimo, że widzimy pierwsze oznaki końca recesji, kryzys trwa, ponieważ wiele osób nadal nie może znaleźć pracy – powiedział Barroso. - Instytucje finansowe muszą się zachowywać odpowiedzialnie i etycznie. Europa powinna stać się liderem usług finansowych – dodał.

Barroso podkreślił, że Europa nie powinna „poddawać” globalizacji, ale kształtować ją. - W naturalny sposób jesteśmy mistrzami zarządzania globalnego – powiedział Barroso. - Musimy wspierać gospodarkę rynkową. To jest konieczne w naszym świecie. Należy jednak odrzucić protekcjonizm – podkreślił przewodniczący KE.

Cichy maoista

"Cichy, skromny, sympatyczny, bez wyrazu, bez charyzmy" - tak wówczas opisywała Barroso prasa europejska. Po przepychankach Brytyjczyków i Francuzów, którzy wzajemnie torpedowali swoich kandydatów, wybór padł na premiera małego kraju, który "nikomu nie zawadzał".

Po pięciu latach, 53-letni Barroso nadal nikomu nie zawadza i zyskał nawet opinię "oportunistycznego rejenta krajów członkowskich", który przed zgłaszaniem nowych propozycji legislacyjnych dzwoni najpierw po instrukcje do Paryża, Londynu i Berlina. Krytycy zarzucają mu brak ambicji, wizji i inicjatyw, które posunęłyby do przodu integrację europejską.

Poliglota, z wykształcenia prawnik, były członek maoistowskiego ugrupowania uczestniczącego w rewolucji, która obaliła wojskową dyktaturę w Portugalii w 1974 roku, potem liberał, a w końcu (i do dziś) członek partii centroprawicowej, był zdecydowanym zwolennikiem zacieśnienia stosunków Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi.

Poliglota, z wykształcenia prawnik, były członek maoistowskiego ugrupowania uczestniczącego w rewolucji, która obaliła wojskową dyktaturę w Portugalii w 1974 roku, potem liberał, a w końcu (i do dziś) członek partii centroprawicowej.

Taka postawa zyskała mu przychylność nowych krajów członkowskich. Dla Francji czy Niemiec do przełknięcia okazało się jego poparcie dla wojny w Iraku. Na kilka dni przed amerykańską inwazją w marcu 2003 roku był gospodarzem wojennego szczytu na Azorach z udziałem Blaira, prezydenta George'a W. Busha i hiszpańskiego premiera Jose Marii Aznara.

- Dziwnym trafem (belgijskiego premiera Guy) Verhofstada zablokowały wówczas kraje, które uczestniczyły w interwencji w Iraku. I nagle z rękawa Blair wyciągnął organizatora spotkania na Azorach - przypomniał historię nominacji Barroso lider Zielonych i główny jego krytyk w PE Daniel Cohn-Bendit.

Zieloni, lecz także socjaliści, zarzucają Portugalczykowi, że podczas pięcioletniego mandatu nie wypełniał traktatowych obowiązków KE jako inicjatora legislacyjnego. Zarzucają mu brak przywództwa UE, bierność podczas kryzysu finansowego i gospodarczego oraz ogólnie zbyt liberalną politykę KE.

Za jego kadencji - wskazują obrońcy Barroso - zaczęła rodzić się polityka energetyczna. Barroso z determinacją forsował zobowiązania UE do walki z ociepleniem klimatu, widząc w tym szansę na modernizację unijnej gospodarki. Na jego plus należy też odnotować walkę KE z kartelami i wielkimi korporacjami (Microsoft). Nie zrealizował jednak składanych pięć lat temu zapowiedzi wzmocnienia potencjału militarnego Unii.

Jeśli chodzi o sprawy unijne, Barroso zawsze podkreśla swe przywiązanie do integracji europejskiej: "Moją partią jest Europa" - zwykł mawiać. Przede wszystkim jednak przedstawia się jako polityk pragmatyczny.

- Nie jestem reformatorem ani rewolucjonistą, raczej centrystą niż wolnorynkowym fundamentalistą - przyznał kiedyś.

Tuż po wyborach do Parlamentu Europejskiego, wygranych zdecydowanie przez chadecką rodzinę polityczną Europejskiej Partii Ludowej, do której należy Barroso, Portugalczyk oficjalnie potwierdził, że kandyduje na szefa nowej KE. Poszukując jak największego poparcia, obiecywał eurodeputowanym więcej "Europy socjalnej" podczas nowej kadencji, w tym walkę z dumpingiem socjalnym i dyrektywę gwarantującą przetrwanie usług użytku publicznego i ich socjalnego wymiaru.

Nie będzie mógł wycofać się z tych obietnic, nawet jeśli socjaliści w większości go nie poparli podczas środowego głosowania. Barroso będzie ich potrzebować. Przed nim bowiem druga batalia, tym razem o zatwierdzenie całej Komisji Europejskiej.

(rk, pap, iar)