Logo Polskiego Radia
migracja
migrator migrator 08.01.2010

Śledczy: Zirajewski zażył leki, bo chciał uciec

Artur Zirajewski próbował uciec z aresztu za granicę – to główna hipoteza śledczych.
Posłuchaj
  • Zbigniew Niemczyk, Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku

Artur Zirajewski próbował uciec z aresztu za granicę – uważają śledczy. Zbigniew Niemczyk z prokuratury apelacyjnej w Gdańsku poinformował, że jest to główna hipoteza w śledztwie badającym okoliczności śmierci Artura Zirajewskiego - jednego z kluczowych świadków w sprawie zabójstwa generała Marka Papały. Inne badane przyczyny śmierci gangstera to samobójstwo, zabójstwo, błąd w sztuce lekarskiej.

Zgodnie z główną hipotezą, Zirajewski umyślnie przedawkował leki nasenne, by dostać się do szpitala, skąd mógł uciec.

Niemczyk poinformował, że z ustaleń śledztwa wynika, iż więzień nie przywidział jednak efektu działania tych lekarstw. Śledczy badają, skąd Zirajewski pozyskiwał leki.

W liście prosił żonę o leki

Zbigniew Niemczyk wiceprokurator apelacyjny w Gdańsku powiedział, że za hipotezą o próbie ucieczki przemawia także list, który więzień wysłał do żony. Zirajewski prosi w nim żonę o przemycenie leków nasennych.

W listopadzie 2009 r. pisał on żonie w legalnym liście, aby przemyciła mu 50-60 środków nasennych - ale nie ziołowych, lecz chemicznych, "by lepiej zasypiać", oraz zrzekł się notarialnie roszczeń co do "pewnego majątku rodzinnego".

Prokuratura ustaliła też, że więzień zaczął uczyć się języka angielskiego.

Inne hipotezy: samobójstwo, zabójstwo, błąd w sztuce lekarskiej

Śledczy badają też cztery inne hipotezy na temat okoliczności śmierci Zirajewskiego. Jedna z nich mówi o samobójstwie więźnia, kolejna zakłada, że w śmierć gangstera były zamieszane osoby trzecie, a jeszcze inna, że zgon wystąpił na skutek błędu w sztuce lekarskiej.

Strażnicy nie zdołali przejąć listów więżnia

Zdaniem Niemczyka osobną kwestią jest fakt otrzymywania i wysyłania przez Zirajewskiego grypsów. "Utopią jest myślenie, że można wyeliminować grypsy z zakładów karnych, ale można chyba oczekiwać, że taki więzień jak Zirajewski nie będzie miał łatwości w ich kierowaniu i otrzymywaniu" - ocenił. Podkreślił zarazem, że list Zirajewskiego do żony, w którym prosił o dużą ilość leków nasennych, nie był grypsem, lecz legalną pocztą, która przeszła przez kontrolę Służby Więziennej.

Wszystko zaczęło się od grypsu?

Artur Zirajewski, który zmarł w niedzielę w areszcie śledczym w Gdańsku, 28 grudnia trafił do szpitala po zatruciu lekami nasennymi, które przepisał mu więzienny lekarz.

Do 31 grudnia Zirajewski przybywał w szpitalu MSWiA. Lekarze rozpoznali u niego zatrucie lekami i zapalenie płuc. Właśnie tego dnia został przewieziony do aresztu śledczego w Gdańsku. Osadzono go w oszklonej celi pod stałą obserwacją strażników i służby medycznej. Strażnik zeznał, że więzień stracił przytomność podczas wykonywania czynności higienicznych. Z kolei z zeznań współwięźniów wynika, że mężczyzna w grudniu dostał od jednego ze skazanych gryps, który bardzo go zdenerwował.

ag, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)