Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 28.01.2010

Buzek uciął spekulacje. Nie wystartuje

To była słuszna i oczywista decyzja - tak przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek skomentował rezygnację premiera Donalda Tuska ze startu w wyborach prezydenckich. Dodał, że wiedział o niej od dawna i nie spodziewał się innej.

- Bycie premierem to jest wzięcie na siebie wielkiej odpowiedzialności i wpływ na to, co dzieje się w państwie - tłumaczył szef Parlamentu. Jerzy Buzek mówił, że nie wyobrażał też sobie, że premier, który ma poparcie społeczne, może z tego zrezygnować.

- Dla mnie było to od początku niemożliwe, żeby urzędujący premier, który sobie radzi, podjął decyzję o kandydowaniu na prezydenta - mówił Jerzy Buzek.

Powtórzył też, że sam nie zamierza startować w wyborach prezydenckich, bo jest wiele spraw, którymi chciałby się zająć w Brukseli, a poza tym nie może zrobić tego wyborcom.

Kończę swoją kadancję

- Oni głosowali na to, żebym był przez 5 lat w Parlamencie Europejskim, a nie zmieniał decyzji po pół roku. To w ogóle nie wchodzi w rachubę. Zostaję przewodniczącym Parlamentu Europejskiego - dodał.

Wcześniej media spekulowały, że Jerzy Buzek może otrzymać propozycję startu w wyborach prezydenckich w związku z najwyższym poparciem w kraju, które uzyskał w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Dziś Jerzy Buzek jest przekonany, że Platforma Obywatelska nie będzie miała problemów z wyłonieniem kandydata na prezydenta.

Przed Polską wielkie zmiany

Zdaniem przewodniczącego PE, Donald Tusk miał poważne argumenty, żeby podjąć decyzję o niestartowaniu w wyborach. - Są wielkie sprawy przed nami, wielkie decyzje, wielkie zmiany, które trzeba wprowadzić, jeśli Polska ma się liczyć w skali Europy i świata - powiedział. Tak samo, dodał, on ma przed sobą jako przewodniczący PE duże wyzwania, które musi doprowadzić do końca. - Jestem świadomy tego, że Europa musi się zmienić. Mam sporo takich punktów, które chciałbym realizować w najbliższym czasie i one są już we wstępnej fazie realizacji po pół roku (od kiedy objął urząd w lipcu) i w żaden sposób nie mogę ich przerywać - powiedział.

Czekać ze zmianą konstytucji

Choć przyznał, że po 13 latach polska konstytucja wymaga zmian, to powiedział, że należy z tym poczekać po 2011 roku.

By zmienić konstytucję, "potrzebne jest porozumienie wielu sił politycznych, tego nie da się zrobić w pojedynkę, ani nawet dwie partie nie wystarczą i nie wiem czy dojrzeliśmy do zmiany konstytucji w momencie, kiedy przystępujemy do wyborów prezydenckich, a rok później będą wybory parlamentarne i jeszcze polska prezydencja w UE. To nie jest dobry czas na zmianę konstytucji, musimy poczekać po roku 2011" - powiedział.

łk, IAR, PAP