- Od kiedy grasuje ten gwałciciel, zięć odbiera wieczorami córkę z pracy w Castoramie - mówi Gazecie Lubuskiej czytelniczka. - Ostatnio nie chciał się spóźnić, więc zaczął biec. I pod Castoramą dopadli go policjanci. Dlaczego pan ucieka? - pytali.
Jak opowiada zielonogórzanka, zięć został wylegitymowany, ale to nie przekonało funkcjonariuszy. Również solenne zapewnienia, że biegł do żony. - Dopiero jak moja córka wyszła ze sklepu, to policjanci go puścili - mówi kobieta.
Inna osoba opowiedziała dziennikarzowi o sąsiedzie, który wieczorem wyszedł z domu. Policjanci go zatrzymali i nawet zawieźli na komendę. Nie patrzyli, że... jest łysy i zupełnie nie pasuje do portretu pamięciowego poszukiwanego gwałciciela. „Prześwietlili” mężczyznę.
Kiedy usłyszał, że „jest czysty”, zażądał odwiezienia w miejsce, skąd go zabrano. I policjanci go odwieźli.
gazetalubuska.pl