Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
migrator migrator 24.10.2008

Partia Julii Tymoszenko walczy o nie dopuszczenie do wyborów parlamentarnych.

Trwa walka z ukraińskim parlamencie. Czy dojdzie do wyborów 14 grudnia?

Blok premier nie chce zgodzić się na głosowanie w sprawie przeznaczenia dodatkowych funduszy na organizację wyborów. Od kilku dni deputowani BJuT dzień i noc spędzają w Parlamencie.

W czwartek ustalono, że posłowie w piątek będą głosowali nad projektem ustawy o zmianach w budżecie, w którym, prócz działań wymierzonych w następstwa światowego kryzysu finansowego, znalazł się punkt mówiący o finansowaniu wyborów. Blok Tymoszenko uważa, że sprawę walki z kryzysem należy rozpatrzyć w pierwszej kolejności, potem zaś parlament powinien zająć się wcześniejszymi wyborami. Ugrupowanie pani premier nie ukrywa, że chętnie poprze ustawy antykryzysowe, lecz nie weźmie udziału w głosowaniu nad wydzieleniem pieniędzy na wybory.

Rzecznik przewodniczącego parlamentu Arsenija Jaceniuka, Andrij Żyhulin poinformował, że 46 urządzeń, które deputowani używają w czasie głosowania zostało zablokowanych. Wetknięto do nich monety i papierki. Unieruchomiono, między innymi, urządzenia należące do przedstawicieli Partii Regionów i Naszej Ukrainy. „Zrobili to ci, którzy przebywali w nocy w sali posiedzeń” - powiedział Andrij Żyhulin sugerując, że chodzi o deputowanych Bloku Julii Tymoszenko.

Pat w Radzie Najwyższej Ukrainy trwa od 9 października, kiedy to prezydent Wiktor Juszczenko rozwiązał parlament i wyznaczył wybory na 7 grudnia. Na początku bieżącego tygodnia prezydent ogłosił, że odracza wybory do 14 grudnia. Oczekiwał, że pozwoli to deputowanym na debatę nad ustawami związanymi z kryzysem finansowym i finansowaniem wyborów.

Juszczenko rozpisał przedterminowe wybory w związku z rozpadem prozachodniej koalicji BJuT z blokiem Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona.

(iar, pap, rk)