Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 24.01.2009

Hamas przetrwa

Izrael zniszczył infrastrukturę Hamasu, ale nie naruszył struktury ugrupowania.

Izraelska armia tuż przed inauguracją prezydentury Baracka Obamy zakończyła operację wycofywania się ze Strefy Gazy. Oddziały zostały rozlokowane w rejonie Strefy i "są gotowe, by reagować na wszelkie wydarzenia". Wycofanie nastąpiło w trzy dni po ogłoszeniu porozumienia w sprawie zawieszenia broni przez obie strony - Izrael i palestyński Hamas - a także po 22 dniach ofensywy armii izraelskiej.

Akcja wojskowa Izraela zdaniem komentatorów nie była przygotowana tak dobrze, jak uderzenie na Liban w 2006 roku. Mariusz Borkowski, korespondent na Bliskim Wschodzie, w Programie I Polskiego Radia, powiedział, że Izrael nie wyciągnął lekcji z doświadczeń związanych z wojną przeciwko Hezbollahowi. – Wojna w Libanie była przegrana. Izrael nie doprowadził do pogromu Hezbollahu, a jedynie do tego, że ta grupa stała się wiodąca siłą w Libanie. Cała operacja okazała się kontrproduktywna. Jestem przekonany, że to co się dzieje obecnie w Strefie Gazy umocni Hamas. Także ludność, która do tej pory nie popierała radykałów, będzie sprzyjać polityce Hamasu – podkreślił publicysta.

Jedną z najgłośniej komentowanych w mediach sprawą było zbombardowanie przez Izrael szkoły, w której uczyły się dzieci dyplomatów ONZ. W podziemiu ukryty był magazyn broni. Rafał Ziemkiewicz w „Rozmowach Jedynki” zaznaczył, że świat oskarżał Tel Awiw o celowe mordowanie cywilów, ale nie potępił Hamasu za to, że mieszkańców Gazy traktuje jak żywe tarcze.

Andrzej Talaga, publicysta „Dziennika”, zaznaczył w „Rozmowach Jedynki”, że konflikt pomiędzy Izraelem a Hamasem nie był wpisany w większy plan polityczny. - Zaczęło się od tego, że Hamas kopał tunel w stronę Izraela. Tunel został zbombardowany. Hamas odpowiedział bombardowaniem i nieprzedłużaniem rozejmu. Izrael odpowiedział z całą siłą. W tym wypadku mogło być tak, że plany Izraela kształtowały się wraz z eskalacją konfliktu – podkreślił Talaga.

Anatol Arciuch, gość „Rozmów w Jedynce”, podkreślił, że polityką Izraela jak i Hamasu rządzą mniej szczytne pobudki niż obrona własnych obywateli. – Izrael szykuje się do wyborów. Obecnie rządzącej partii społeczeństwo zarzucało brak radykalizmu i „miękki” kurs wobec Palestyńczyków. To była odpowiedź rządu – zaznacza publicysta.

Hamas przetrwa

Swoją silną pozycję Hamas zawdzięcza pieniądzom pochodzącym głównie z Iranu. Jednak broń bojowników tego ugrupowania, która została znaleziona w Strefie Gazy, nie pochodziła z Teheranu, ale została kupiona na wolnym rynku. Według analityków, Iran jest dopiero trzecim źródłem dochodów Hamasu. - Iran stawia na Hamas tylko dlatego, że stanowi on pewien kolec w ciele Izraela. Jednak dużo większe pieniądze otrzymuje Hezbollah – zaznacza Andrzej Talaga. Dodaje, że gdyby Hamas był tak finansowany jak Hazbollah i miał te same rakiety, Izrael byłby w znacznie gorszej sytuacji.

Publicyści uważają, że sytuacja na Bliskim Wschodzie jest patowa. Izrael nie może pokonać Hamasu, ponieważ to wiązałoby się z likwidacją Strefy Gazy.

Zdaniem Mariusza Borkowskiego obie strony działają pod presją poczucia krzywdy. – Kiedy byłem w Izraelu zauważyłem, że młodzi ludzie żyją w pewnym rozdarciu. Z jednej strony chcą bronić swojej ojczyzny, z drugiej widzą, co się dzieje w Gazie. Nałożona przez Izrael blokada nie uderzyła w Hamas, ale we wszystkich mieszkających tam Palestyńczyków – zauważa publicysta.

Zdaniem Andrzeja Talagi w rozwiązanie sporu pomiędzy Izraelem a Hamasem musi zaangażować się społeczność międzynarodowa. – Te dwie kultury są tak silnie zaklinczowane, że same nie rozwiążą konfliktu – uważa publicysta.

Problem nowej administracji

W wyniku działań zbrojnych Izraela zginęło około 1300 Palestyńczyków. Rannych zostało ponad pięć tysięcy ludzi a tysiące pozbawiono dachu nad głową. W wyniku walk zabitych zostało 10 żołnierzy i trzech cywilów izraelskich.

W sprawie konfliktu na Bliskim Wchodzie wypowiedział się nowy prezydent USA, Barack Obama. - Polityką mojej administracji będzie aktywne i agresywne poszukiwanie trwałego pokoju między Izraelem a Palestyńczykami, jak również między Izraelem a jego arabskimi sąsiadami - powiedział prezydent, nie podając jednocześnie szczegółów dotyczących strategii swojej administracji wobec konfliktu na Bliskim Wschodzie. Prezydent mianował byłego senatora i jednego z twórców porozumienia pokojowego w Irlandii Północnej George'a Mitchella wysłannikiem na Bliski Wschód.

Przemawiając do pracowników Departamentu Stanu Obama oświadczył, że jego administracja będzie aktywnie dążyła do zaprowadzenia pokoju na Bliskim Wschodzie. Podkreślił jednak, że warunkiem trwałego rozejmu w Strefie Gazy jest przerwanie przez Hamas rakietowego ostrzału Izraela oraz wycofanie izraelskich sił zbrojnych z terytoriów palestyńskich.

Rafał Kowalczyk