Logo Polskiego Radia
PAP
migrator migrator 07.02.2010

Proces Krakowiaka: apelacja nadzwyczajnie długa

Na trzy dni - 11, 12 i 15 lutego - została rozłożona rozprawa apelacyjna w głównym procesie Janusza T., ps. Krakowiak i blisko 30 innych oskarżonych o przynależność do jego gangu.

To jedna z największych spraw przeciwko zorganizowanej przestępczości w Polsce. Wyrok w I instancji zapadł w lutym 2008 roku, po siedmiu latach procesu. "Krakowiak" został skazany na 25 lat więzienia z zastrzeżeniem, że będzie mógł się ubiegać o warunkowe przedterminowe zwolnienie najwcześniej po 20 latach.

Zgodnie z orzeczeniem sądu okręgowego, dopiero po 30 latach mógłby wyjść na wolność skazany na dożywocie Zdzisław Ł., ps. Zdzicho, uważany za egzekutora gangu. Karę 25 lat więzienia sąd wymierzył byłemu szefowi mafii szczecińskiej Markowi M., ps. Oczko, za zlecenie ludziom "Krakowiaka" zabójstwa konkurenta na Wybrzeżu.

Pozostałym 28 oskarżonym sąd wymierzył kary od 3,5 roku w zawieszeniu do 10 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Wyrok w zawieszeniu dostał jedynie Andrzej K., który przyznał się do większości zarzutów i szczegółowo opisał popełnione przez siebie i dawnych kompanów przestępstwa.

Rozprawa apelacyjna dłuższa niż zwykle

Rzecznik Sądu Apelacyjnego w Katowicach Waldemar Szmidt powiedział, że rozprawę apelacyjną rozłożono aż na trzy terminy ze względu na dużą liczbę oskarżonych i obrońców oraz olbrzymi materiał dowodowy. Rozprawy apelacyjne zwykle odbywają się w jeden dzień, w bardziej skomplikowanych sprawach - w dwa. Sędzia Szmidt nie wykluczył, że w przypadku sprawy Janusza T. i innych oskarżonych sądowi wystarczą dwa dni.

Podobnie jak proces w pierwszej instancji, także rozprawa apelacyjna będzie się odbywała w specjalnie przygotowanej sali na terenie koszar policji w Katowicach. Chodzi o względy bezpieczeństwa i organizacyjne - to największa sala rozpraw, a zarazem najlepiej zabezpieczona.
Siedem lat procesu gangsterów

Główny proces gangu "Krakowiaka" to jedna z największych w Polsce spraw przeciwko zorganizowanej przestępczości. Jej akta liczą blisko 200 tomów, przed sądem przesłuchano 180 świadków, w tym czterech świadków koronnych.

„Chory psychicznie”

Proces od początku napotykał na wiele trudności, dwa razy musiał być rozpoczynany od początku. Po raz pierwszy został zawieszony już po dwóch rozprawach w lutym 2001 r. Główny oskarżony zachowywał się wtedy jak osoba chora psychicznie. Po awanturach, jakie wywoływał na sali rozpraw, został skierowany na badania. Janusz T. trafił na krótko do szpitala psychiatrycznego przy Areszcie Śledczym we Wrocławiu. Po kilku tygodniach lekarze uznali, że nic nie stoi na przeszkodzie, by mógł odpowiadać przed sądem. Po wznowieniu sprawy prokurator po raz drugi odczytał akt oskarżenia w lipcu 2001 roku.

W 2003 r. okazało się, że jeden z czterech świadków koronnych w tej sprawie - Włodzimierz C. - założył własny gang, specjalizujący się w porwaniach dla okupu. C. stracił status świadka koronnego, wznowiono zawieszone przeciwko niemu śledztwo, a później oskarżono i skazano.

Bez większych przeszkód sprawa toczyła się do 2004 r. Wtedy zachorowała ławniczka. Powstał poważny problem, bo drugi ławnik, zapasowy, półtora roku wcześniej zrezygnował z uczestniczenia w rozprawach i wyjechał za granicę. Trzeba było wylosować nowy skład ławników i powtórzyć ponad 130 rozpraw. Po wylosowaniu nowego składu orzekającego proces wznowiono w styczniu 2005 r.

ag, PAP