Chodzi o kwotę 80 milionów złotych rocznie. Według raportu, pieniądze trafiają nie na przeciwdziałanie narkomanii, lecz na wynagrodzenia dla pracowników organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.
Instytut Badań Publicznych przeprowadził badanie na temat skuteczności ustawy wśród policjantów, prokuratorów, sędziów i funkcjonariuszy służby więziennej.
Jak mówi współautorka raportu Ewelina Kuźmicz, z badań wynika, że ustawa nie ogranicza handlu narkotykami, nie pomaga osobom uzależnionym w leczeniu ani nie odstrasza młodych ludzi przed sięganiem po środki odurzające.
Zdaniem Kuźmicz, prawo jest skierowane na karanie, a nie przeciwdziałanie i politykę zdrowotną, przestrzegającą przed zażywaniem środków odurzających.
Instytut Spraw Publicznych rekomenduje zwiększenie liczby szkoleń dla pracowników organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, by uwrażliwić ich na problem uzależnienia. Według raportu, wskazane jest też zacieśnienie współpracy między wszystkimi organami i instytucjami zajmującymi się narkomanią, by zmniejszyć koszty ich funkcjonowania.
Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii z 29 lipca 2005 roku przewiduje, że osoba posiadająca narkotyki podlega karze grzywny bądź pozbawienia wolności do ośmiu lat.
Rząd się wycofał?
Wczoraj "Dziennik" napisał, że rząd po cichu wycofał się z pomysłu niekarania za posiadanie narkotyków. Chciał tego były minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. Proponował, by osoby, przy których zaleziono by niewielkie działki narkotyków, unikały kary, jeśli wskażą swojego dilera. Obecnie ministerstwo sprawiedliwości zapewnia, ze "na żadnym etapie prac nad projektem takiej propozycji nie było".
W ubiegłym tygodniu rząd zaakceptował założenia ministra sprawiedliwości do nowelizacji ustawy antynarkotykowej. Nie zawierają one jednak pomysłu Czumy - pisze "Dziennik".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)