Wielkie manifestacje przeciwko premierowi Silvio Berlusconiemu. Organizatorzy twierdzą, że na ulice stolicy Włoch wyszło milion osób. Według policji demonstrantów było 90 tysięcy.
Inicjatywa sobotniego protestu wyszła po raz pierwszy od grup kontaktujących się na portalach społecznościowych.
Zgodnie z tym, jak umówiono się w internecie, większość uczestników manifestacji miała na sobie coś fioletowego. Kolor ten wybrano jako znak niezależności od partii politycznych. Wyrazem jedności był okrzyk "Il popolo viola chiede la parola", czyli "fioletowi żądają prawa głosu".
Nad głowami demonstrantów powiewały jednak czerwone flagi neokomunistów, tęczowe ekologów oraz innych mniejszych sił pozaparlamentarnych. Głównym postulatem było żądanie dymisji Berlusconiego, uwikłanego w konflikt z wymiarem sprawiedliwości i skompromitowanego - zdaniem demonstrantów - rzekomymi kontaktami z mafią. Zarzucił to premierowi jeden z byłych członków Cosa Nostra.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), Marek Lehnert