Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 29.01.2010

Apokalipsa w Haiti oczami wysłannika Polskiego Radia

"Widziałem zrównane z ziemią domy, szkoły i szpitale. Czułem intensywny zapach rozkładających się ciał". Relacja Marka Wałkuskiego z Haiti.
Apokalipsa w Haiti oczami wysłannika Polskiego Radiafot.East News

Haiti po trzęsieniu

Przez 10 dni oglądałem dramatyczną walkę Haitańczyków ze skutkami potężnego trzęsienia Ziemi, w którym zginęło co najmniej 150 tysięcy osób, a prawie milion straciło dach nad głową. Obserwowałem ratowników z całego świata poszukujących żywych ludzi pod gruzami. Widziałem zrównane z ziemią domy, szkoły i szpitale. Czułem intensywny zapach rozkładających się ciał. Odwiedzałem prowizoryczne obozy, w których Haitańczycy schronili się po trzęsieniu i gdzie oczekiwali na pomoc, która nie nadchodziła. Każdego dnia słyszałem modlitwy oraz błagania o ratunek.

To bardzo osobista relacja Marka Wałkuskiego, który był świadkiem dramatu Haiti.

Pierwszą noc po wylądowaniu w Haiti spędziłem na lotnisku w Port-au-Prince. Tak jak inni dziennikarze spałem na betonie w huku amerykańskich samolotów transportowych C-17 i Herkulesów. Toalety i łazienki zniszczone. Zdobycie jedzenia czy picia było niemożliwe. Na szczęście miałem ze sobą dwie butelki wody, co pozwoliło mi przetrwać pierwszą dobę. Później spotkałem kolegów z telewizji TVN i wraz z nimi przeniosłem się do niewielkiego motelu, który przetrwał trzęsienie ziemi. Warunki pracy były trudne. Spaliśmy po 2-3 godziny na dobę. Połączenie telefoniczne z Polską graniczyło z cudem. W Port-au-Prince panowały 35-stopniowe upały. W powietrzu unosił się kurz oraz dym z palonych przez mieszkańców śmieci. To jednak nic w porównaniu do warunków życia Haitańczyków. Poza tym my mogliśmy wyjechać. Oni pozostali.

Kiedy opuszczaliśmy stolicę Haiti miasto zaczęło powoli wracać do życia. Na skwerach i chodnikach pojawiły się stragany z owocami i jedzeniem. Na ulice wyjechały spychacze i ciężarówki, którymi rozpoczęto wywożenie tysięcy ton gruzu. Skala zniszczeń jest jednak tak ogromna, że nawet z międzynarodową pomocą odbudowa kraju zajmie kilka a może nawet kilkanaście lat.

ZDJĘCIA Z HAITI:

Najtrudniejsze było dostanie się do Port-au-Prince. Wiele samolotów nie otrzymało zgody na lądowanie i musiało wrócić do Santo Domingo na Dominikanie. Mnie udało się dolecieć na miejsce wraz z grupą Amerykanów z organizacji Relief and Rescue jednym z ostatnich cywilnych samolotów jakie wylądowały w stolicy Haiti. Koszt przelotu – 600 USD od osoby. Gotówka do ręki.

''
fot. M. Wałkuski

Pierwsza noc w Port-au-Prince. Na międzynarodowym lotnisku w Toussaint L'Ouverture lądują samoloty z pomocą humanitarną. Większość to amerykańskie czterosilnikowe odrzutowce C-17 oraz Herkulesy.

''
fot. M. Wałkuski

Lotnisko w Port-au-Prince to nie tylko miejsce, do którego trafiają dostawy wody, żywności i leków, ale również wielkie centrum prasowe.

''
fot. M. Wałkuski

W stolicy Haiti jest niebezpiecznie. Większość dziennikarzy nie tylko pracuje, ale i mieszka na płycie lotniska. Niektórzy śpią na gołym betonie. Ja mam nie najgorzej, bo zabrałem ze sobą śpiwór.

''
fot. M. Wałkuski

Amerykanie ewakuują z Haiti swoich obywateli. Ta kobieta została ranna w trzęsieniu ziemi. Za chwilę zostanie przeniesiona do samolotu, z którego wyładowano pomoc humanitarną, i wraz z setką innych Amerykanów odleci do Miami.

''
fot. M. Wałkuski

Wojska USA przejmują całkowitą kontrolę nad lotniskiem w Port-au-Prince. Organizacje międzynarodowe narzekają, że Amerykanie mają niewłaściwe priorytety i zamiast żołnierzy powinni przysyłać więcej wody i żywności.

''
fot. M. Wałkuski

Haitańczycy z niecierpliwością czekają na pomoc humanitarną. Kiedy ciężarówka z dostawami pojawia się w mieście, natychmiast otacza ja kilkusetosobowy tłum.

''
fot. M. Wałkuski

Poruszanie się po centrum Port-au-Prince jest trudne i frustrujące. Wiele dróg jest nieprzejezdnych. Samochody ledwo mijają się na ulicy.

''
fot. M. Wałkuski

To jedna z głównych ulic centrum Port-au-Prince. Przed trzęsieniem ziemi rejon ten tętnił życiem.

''
fot. M. Wałkuski

Pod gruzami tego sklepu znajdować się może kilkadziesiąt ofiar. Dokładnej liczby nigdy nie poznamy.

''
fot. M. Wałkuski

W trzęsieniu ziemi w Port-au-Prince zniszczonych zostało ponad 20 tysięcy obiektów użyteczności publicznej (szpitali, sklepów, urzędów itp.) oraz 250 tysięcy domów.

W tym miejscu znajdował się ośrodek dla niepełnosprawnych. Prawdopodobnie nikt się nie uratował.

''
fot. M. Wałkuski

Ten mężczyzna plądrował ruiny. Nie wiadomo czy został postrzelony czy uderzony kolbą karabinu. Policjant nie pozwala się zatrzymać.

''
fot. M. Wałkuski

W ubiegłym roku jeden z urzędników Port-au-Prince ostrzegał, że 60% budynków w mieście zbudowano z naruszeniem norm bezpieczeństwa. Przy trzęsieniu ziemi o sile 7 stopni w skali Richtera rozsypały się one jak domki z kart.

''
fot. M. Wałkuski

P ałac Narodowy położony niedaleko Champs de Mars był oficjalną rezydencją prezydenta Haiti Rene Prevala. Budynek został zaprojektowany w 1912 roku przez jednego z najlepszych haitańskich architektów, wykształconego we Francji Georgesa H. Baussana. W momencie trzęsienia ziemi prezydent Haiti wraz z żoną przebywali w prywatnej rezydencji w innej części Port-au-Prince.

''
fot. M. Wałkuski

P lac L'Ouverture położony naprzeciwko pałacu prezydenckiego. Po trzęsieniu ziemi powstało tu obozowisko, w którym schronienie znalazło kilka tysięcy osób.

''
fot. M. Wałkuski

Polscy strażacy dotarli do Port-au-Prince dopiero w niedzielę, 5 dni po trzęsieniu ziemi. Kilka razy byli wzywani do poszukiwania osób uwięzionych pod gruzami. Specjalnie szkolone psy nie stwierdzały jednak obecności żywych ludzi.

''
fot. M. Wałkuski

W tym budynku znajdowała się prywatna szkoła. W chwili trzęsienia ziemi odbywały się w niej popołudniowe lekcje. Według okolicznych mieszkańców pod gruzami zginęło 40 osób, w większości dzieci.

W powietrzu unosi się zapach rozkładających się ciał. Nie ma sposobu, by go usunąć, bo pod gruzami znajdują się ciała tysięcy ludzi.

''
fot. M. Wałkuski

Mimo że od trzęsienia ziemi minął tydzień, do tej dzielnicy Port-au-Prince nie dotarła jeszcze żadna pomoc.

''
fot. M. Wałkuski

Mieszkanka Port-au-Prince niesie worek w barwach amerykańskich. Stany Zjednoczone od dawna były obecne w Haiti. Amerykanie okupowali ten kraj w latach 1915-1934, wspierali dyktatorów, ale też udzielali pomocy humanitarnej. Wielu Haitańczyków mówiło, że chcieliby, żeby USA zajęły ich kraj. Może wtedy ludziom żyłoby się lepiej…

''
fot. M. Wałkuski

Po trzęsieniu ziemi około 700 tysięcy osób przeniosło się do prowizorycznych obozów, które wyrosły na wszystkich placach i skwerach Port-au-Prince.

''
fot. M. Wałkuski

Mimo ekstremalnie trudnych warunków, Haitańczycy dbają o higienę. Codzienna kąpiel to podstawa.

''
fot. M. Wałkuski

W trzęsieniu ziemi rannych zostało ponad 200 tysięcy osób. Uzyskanie pomocy lekarskiej graniczyło z cudem, bo w całym Port-au-Prince przetrwał tylko jeden szpital z dwoma małymi salami operacyjnymi. Doktor Barth Greek z Miami powiedział, że w ciągu jednego dnia podał więcej morfiny niż w czasie całej swojej 35-letniej kariery, jako chirurg. Na zdjęciu szpital polowy ONZ.

''
fot. M. Wałkuski

Haiti to najbiedniejszy kraj Półkuli Zachodniej. 80 % Haitańczyków żyje poniżej progu ubóstwa. Według działu analiz Biblioteki Kongresu USA, tylko jeden na 50 Haitańczyków ma stabilne źródła dochodu. Średnie zarobki wynoszą tu 50-60 dolarów miesięcznie.

''
fot. M. Wałkuski

Przed siedzibą ONZ w Port-au-Prince gromadzą się setki Haitańczyków czekających na wodę i żywność. Żołnierze nie są w stanie ich powstrzymać więc rozkładają drut kolczasty.

''
fot. M. Wałkuski

Połowa mieszkańców Haiti ma mniej niż 18 lat. Przeciętna kobieta w tym kraju ma 5 dzieci.

''

Jedyny sposób na bezpieczne poruszanie się po Port-au-Prince to wynajęcie samochodu z kierowcą. Belidor mieszka w stolicy Haiti od dziecka. Jest nie tylko naszym szoferem i przewodnikiem, ale również tłumaczem. Choć zna tylko kilka słów po angielsku, wraz z kolegami z TVN jakoś się z nim dogadujemy.

''
fot. M. Wałkuski

Pierwszy samochód Belidora (32-letnia Toyota) rozsypał się ze starości w drodze do naszego motelu. Nasz kierowca pożyczył więc „nowe” auto od kolegi.

''

Po trzęsieniu ziemi na ulice Port-au-Prince przeniosły się sklepy…

''
fot. M. Wałkuski

… restauracje…

''
fot. M. Wałkuski

…i salony piękności

''
fot. M. Wałkuski

Niewystarczająca pomoc humanitarna i ciężkie warunki życia spowodowały exodus mieszkańców Port-au-Prince na prowincje.

''
fot. M. Wałkuski

Według władz Haiti zdewastowaną stolicą kraju opuściło ponad 200 tysięcy ludzi. Wielu z nich wyjechało tradycyjnymi, kolorowymi autobusami „Tap Tap”.

''
fot. M. Wałkuski
''
fot. M. Wałkuski

Droga z Port-au-Prince do Santo Domingo w Dominikanie.

''
fot. M. Wałkuski
''
fot. M. Wałkuski
''
fot. M. Wałkuski
TEKST I ZDJĘCIA: Marek Wałkuski, wysłannik Polskiego Radia do Haiti