Rada Państwowa na swych stronach internetowych ogłosiła, że wszystkie flagi na budynkach państwowych i ambasadach innych krajów w Chinach zostaną opuszczone do połowy masztu. Odwołane mają być także wszelkie imprezy publiczne.
Wstrząsy w prowincji Quinghai - według najnowszego oficjalnego bilansu - spowodowały śmierć 2 039 ludzi. Rannych jest 12 315 osób, w tym 1 134 poważnie. 195 ludzi uznaje się wciąż za zaginionych.
Akcja na wysokości kilku tysięcy metrów
Trzęsienie ziemi na Wyżynie Tybetańskiej z ubiegłej środy było najsilniejsze od maja 2008 roku. Wtedy po wstrząsach w Syczuanie zginęło 87 tys. ludzi.
Akcja ratownicza wciąż trwa. Wczoraj spod gruzów wydobyto dwie żywe osoby - 68-letnią kobietę i 4-letnią dziewczynkę. Kilka godzin później w ruinach zawalonego budynku odnaleziono także trzydziestoletnią kobietę.
Dziś w okręgu Yushu, który został najbardziej dotknięty przez kataklizm, spadł śnieg. Trzęsienie najbardziej dotknęło obszary, położone jest na wysokości ponad 4000 metrów n.p.m., co w połączeniu z niskimi temperaturami znacznie utrudnia akcję ratowniczą. Lokalne władze przy wsparciu wolontariuszy i ratowników tworzą tymczasowe osiedla namiotowe. W wyniku kataklizmu około 100 000 osób straciło dach nad głową. W miejscowości Jiegu trwają masowe kremacje ofiar. Uczestniczą w nich mnisi z okolicznych klasztorów buddyjskich. Okręg Yishu zamieszkiwany jest głównie przez Tybetańczyków
ag, PAP, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)