Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Paweł Michalak 26.02.2019

Kanada rozmawia o rozszerzeniu sankcji na wenezuelski rząd Nicolasa Maduro

Kanada prowadzi rozmowy ze swymi partnerami na temat rozszerzenia sankcji na rząd prezydenta Nicolasa Maduro - powiedziała w poniedziałek minister spraw zagranicznych Chrystia Freeland. Powtórzyła, że wg. Kanady proces transformacji demokratycznej w Wenezueli musi być pokojowy.

Umieściliśmy wielu przywódców reżimu Maduro na naszej liście sankcji; obecnie dyskutujemy z naszymi partnerami, w jaki sposób lista sankcji może zostać rozszerzona (...) - powiedziała Freeland nie podając jednak dalszych szczegółów.

Na pytanie agencji EFE, czy Kanada wycofa swe poparcie dla lidera opozycji i tymczasowego prezydenta Juana Guaido, jeśli zwróci się on o interwencje militarną, Freeland powtórzyła, ze wg. Kanady proces transformacji demokratycznej musi być pokojowy.

"Jest wyraźnie oddany narodowi Wenezueli"

Freeland zapewniła, że Grupa z Limy ma przygotowany szczegółowy plan ekonomiczny pomocy dla Wenezueli, gdy tylko dojdzie do transformacji demokratycznej w tym kraju.

Freeland poinformowała, że wielokrotnie rozmawiała z Juanem Guaido; wyjaśniła, iż podziwia jego odwagę i dodała: "jest wyraźnie oddany narodowi Wenezueli, a to jest to, czego Wenezuela potrzebuje".

Wenezuela od kilku lat pogrążona jest w kryzysie gospodarczym i społecznym, zmaga się z recesją oraz niedoborami żywności i leków.

Opozycja oskarża Maduro o doprowadzenie bogatego w surowce kraju do ruiny gospodarczej. 96 proc. przychodów Wenezuela czerpie ze sprzedaży ropy naftowej, a USA pod koniec stycznia nałożyły sankcje na eksport ropy przez państwowy koncern naftowy PDVSA. Kraj boryka się z szalejącą inflacją.

Jose Guaido zapowiedział, że powróci do kraju w tym tygodniu. Obecnie przebywa w Kolumbii, gdzie wziął udział w spotkaniu Grupy z Limy, organizacji powołanej w 2017 roku, aby znaleźć pokojowe rozwiązanie kryzysu w Wenezueli. W stolicy Kolumbii Bogocie Jose Guaido spotkał się z wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych Mikiem Pence'em.

Może liczyć na "stuprocentowe wsparcie" USA

Obaj przywódcy uznali, że należy podjąć działania mające na celu odsunięcie od władzy obecnego prezydenta Nicolasa Maduro. - Mamy nadzieję, że zmiany uda się przeprowadzić w sposób pokojowy i demokratyczny, jak jednak powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, rozważane są wszystkie opcje - zaznaczył Mike Pence. Zapewnił też, że Jose Guaido może liczyć na "stuprocentowe wsparcie" amerykańskiego prezydenta.

Do spotkania przywódców doszło po tym jak w czasie weekendu zginęły cztery osoby, a setki zostały ranne podczas starć zwolenników Jose Guaido z policją i wojskiem na granicy z Brazylią. Po stronie brazylijskiej oczekuje konwój z amerykańską pomocą humanitarną, której obecny prezydent Nicolas Maduro nie chce wpuścić do Wenezueli.

Grupa z Limy składa się z 13 państw Ameryki Łacińskiej oraz Kanady. Państwa członkowskie postanowiły zwrócic się do Międzynarodowego Trybunału Karnego, aby działania Nicolasa Maduro wobec obywateli Wenezueli oraz zakaz wpuszczenia pomocy humanitarnej zostały uznane za zbrodnie przeciwko ludzkości. Jednocześnie państwa członkowskie Grupy opowiedziały się za pokojowym rozwiązaniem wenezuelskiego kryzysu.

Stany Zjednoczone zaapelowały o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz o wprowadzenie sankcji na gubernatorów czterech stanów w Wenezueli, którzy w porozumieniu z Nicolasem Maduro odmawiają wpuszczenia pomocy humanitarnej na terytorium Wenezueli.

Guaido grożono śmiercią

Grupa z Limy w opublikowanym oświadczeniu poinformowała też, że Jose Guaido grożono śmiercią. W komunikacie napisano, że groźby są wiarygodne, a za bezpieczeństwo opozycyjnego przywódcy jest odpowiedzialny prezydent Wenezueli Nicolas Maduro. Grupa z Limy domaga się też natychmiastowego ustąpienia prezydenta Nicolasa Maduro i przeprowadzenia demokratycznych reform i wolnych wyborów.

Jose Guaido poinformował, że opuścił kraj, mimo nałożonego na niego zakazu. Jak powiedział, udało mu się przekroczyć granicę z Kolumbią dzięki pomocy wojska. 35-letni przywódcza Zgromadzenia narodowego ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli po tym jak władze uznały, że wybory, które wygrał Nicolas Maduro zostały sfałszowane.

Jose Guaido został uznany za tymczasowego prezydenta kraju przez około 50 krajów, w tym Polskę.

Zatrzymanie ekipy dziennikarzy

W poniedziałek doszło do incydentu podczas spotkania dziennikarzy z prezydentem Nicolasem Maduro. Jorge Ramos z Univision, amerykańskiej telewizji nadającej po hiszpańsku, poinformował, że wraz z zespołem został zatrzymany przez dwie godziny w pałacu prezydenckim Miraflores w Caracas, po tym jak prezydentowi nie spodobały się zadawane pytania.

- Przeprowadzaliśmy wywiad z przywódcą, Nicolasem Maduro i po około 17 minutach, nie spodobały mu się zadawane pytania - o brak demokracji w Wenezueli, o tortury, o więźniów politycznych i na temat kryzysu humanitarnego - powiedział Ramos. 

Maduro przerwał wywiad, a jeden z jego ministrów, Jorge Rodriguez, "podszedł do ekipy, by poinformować, że wywiad nie jest autoryzowany, i skonfiskowali nam cały sprzęt" - dodał Ramos. Ekipie zabrano także telefony komórkowe i "rzeczy osobiste". 

Po dwóch godzinach ekipa telewizji została "uwolniona" i opuściła pałac prezydencki, a materiał z wywiadu, który nie spodobał się Maduro, został skonfiskowany.

Republikański senator, Marco Rubio, którego uważa się za jednego z architektów polityki prezydenta USA Donalda Trumpa w stosunku do Wenezueli, napisał na Twitterze: "Około godz. 19 w dniu dzisiejszym #reżim Maduro zatrzymał amerykańskiego dziennikarza, ponieważ dyktatorowi nie spodobały się pytania o użyciu gazu łzawiącego i broni palnej na granicy z Kolumbią". Jest to arogancki reżim, który uważa się za niezniszczalny - dodał Rubio.


Jak poinformował Reuters, Jorge Ramos i jego sześcioosobowy zespół zostaną deportowani z Wenezueli we wtorek rano.

paw/