Liczenie głosów przedłuża się, a politycy wszystkich ugrupowań czekają w niepewności.
Oficjalne wyniki wczorajszego głosowania miały być znane dzisiaj przed południem. Dotąd jednak przeliczono 91 procent oddanych głosów. Według nich, opozycyjny blok Niebiesko-Biali ma 32 miejsca w Knessecie a prawicowa partia premiera zaledwie o 1 miejsce mniej.
Artur Wróblewski: na ataku w Arabii Saudyjskiej najbardziej zyskuje B. Netanjahu
Wynik może się zmienić
Eksperci przestrzegają, że niewielkie różnice mogą jeszcze na finiszu wywrócić wyniki wyborów.
Szef centrowej opozycji Benny Gantz jeszcze w nocy mówił o porażce premiera Benjamina Netanjahu. - Według prawdopodobnych wyników, Netanjahu nie zakończył swojej misji sukcesem - podkreślał.
>>>[CZYTAJ TAKŻE] Benjamin Netanjahu w Rosji: Izrael musi mieć swobodę działania przeciwko Iranowi
Z kolei izraelski premier po ogłoszeniu exit polls mówił, że tylko prawdziwi syjoniści mogą rządzić krajem. - Izrael potrzebuje mocnego i stabilnego rządu, który będzie gwarantował, że jest to kraj dla Żydów - mówił.
Potencjalnie jednak to Benjaminowi Netanjahu brakuje teraz mniej mandatów do utworzenia większościowej koalicji.
Ważna rola małych partii
Przyszłość polityki w Izraelu zależeć teraz będzie od mniejszych partii. Szef jednej z nich, Avigdor Lieberman, zaproponował utworzenie rządu jedności narodowej. Wiadomo jednak, że będzie to bardzo trudne.
Wybory parlamentarne zostały zarządzone po tym, jak w kwietniu Benjaminowi Netanjahu nie udało się sformować koalicji rządowej mimo minimalnego zwycięstwa nad blokiem Benny’ego Gantza.
>>>[CZYTAJ TAKŻE] Trump rozmawiał z Netanjahu o możliwym traktacie o wzajemnej obronie
Porażka premiera Netanjahu w wyborach oznaczałaby niewielką zmianę polityki Izraela w regionie. Samemu premierowi grozi też proces o nadużycie władzy. Niezależnie jednak od tego, kto będzie zwycięzcą wyborów, nie zmieni się prawdopodobnie sytuacja wokół Autonomii Palestyńskiej.
paw/