Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Klaudia Hatała 20.07.2010

PiS o katastrofie: nie możemy być bierni

W Sejmie po raz pierwszy zebrał się parlamentarny zespół do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej.

W Sejmie po raz pierwszy zebrał się parlamentarny zespół do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej.

Posłowie PiS byli jego inicjatorami i jak dotąd tylko oni w liczbie 120 się do niego zapisali. Pracami zespołu kieruje Antoni Macierewicz. W jego prezydium zasiadają także m.in. wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski i poseł PiS Jarosław Zieliński. Zespół zamierza zebrać dostępne informacje i relacje świadków na temat przyczyn katastrofy, zweryfikować je i przedstawić raport.

Zespół wybrał we wtorek władze oraz przyjął regulamin i wstępny plan pracy. Według Antoniego Macierewicza zespół nie będzie ciałem politycznym tylko zespołem zadaniowym: będzie zbierał dokumenty i relacje świadków a po ich selekcji i weryfikacji opublikuje raport. Jego jedynym celem jest wyjaśnienie tragedii a nie walka polityczna.

Na konferencji prasowej w Sejmie, po pierwszym posiedzeniu zespołu, Macierewicz podkreślił, że jego członkowie mają świadomość odpowiedzialności, jaka na nich spoczywa. "Podejmujemy pracę zapewne najważniejszą w naszym życiu" - ocenił.



Macierewicz zadeklarował także, że zespół jest otwarty dla wszystkich posłów i senatorów, z różnych klubów. Do parlamentarzystów innych klubów zwrócił się o współpracę. Jak powiedział, liczy także na współpracę ze strony innych organów państwa.

"Nic nie przeszkodzi nam pracy"

Poseł Jarosław Zieliński, który stoi na czele wewnątrzpartyjnego zespołu ws. katastrofy, mówił dziennikarzom przed wtorkowym posiedzeniem, że w pierwszej kolejności zespół parlamentarny powinien "uporządkować to, co na pewno wiadomo" w sprawie katastrofy i wskazać to, co "nie jest sprawdzone, zweryfikowane".

"Otrzymujemy sprzeczne informacje, niemal codziennie inne (...). Trzeba wiedzieć na pewno, co Rosja przekazała Polsce dotychczas i nad czym polska komisja badania wypadków lotniczych może pracować; co przekazała polskiej prokuraturze, jakie wnioski o pomoc prawną zostały załatwione, a jakie nie" - wyliczał Zieliński.

Jak podkreślał, liczy, że prace zespołu spowodują "większy dynamizm i determinację w pracach polskich instytucji", w tym polskiego rządu, komisji badania wypadków lotniczych.

"Zorganizowaliśmy się po to, by nasz głos był silniejszy" - mówił Zieliński. "Jako posłowie i senatorowie mamy prawo do żądania informacji, stawiania pytań, uzyskiwania na nie odpowiedzi. Nikt nas nie zwolnił z tego, by zaniechać działań, w sytuacji, gdy nie są one satysfakcjonujące" - podkreślił poseł.

Zdaniem posła Zielińskiego ani ponad 100-osobowy skład zespołu ani brak w nim posłów z innych klubów w zespole nie przeszkodzi w pracy.

"Pomysł typowo polityczny"

Poseł Platformy Tomasz Tomczykiewicz wątpi, czy ktoś spoza PiS-u będzie chciał w zespole pracować bo wyjaśnieniem katastrofy zajmuje się już polska niezależna prokuratura i polska komisja. Zdaniem posła Tomczykiewicza szczególnie politycy powinni w tej sprawie zdobyć się na cierpliwość.

Także szef SLD Grzegorz Napieralski ocenił pomysł PiS jako typowo polityczny. Jego zdaniem zamiast dużej grupy posłów lepiej byłoby wyznaczyć po jednym obserwatorze śledztwa z każdego klubu.

Grzegorz Napieralski zaapelował aby nie wykorzystywać katastrofy smoleńskiej do bieżącej polityki i aby nie było czegoś takiego żeby otwierać już zabliźnione rany.

Zdaniem Antoniego Macierewicza zespół powinien uporządkować wszystkie fakty i za rok przedstawić raport. Wcześniej, bo "przed nowym sezonem politycznym" opublikowanie białej księgi na temat katastrofy smoleńskiej zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński.

kh