- Na razie tylko bardzo niewielki ułamek, poniżej procenta szkół, przeszło bądź na system całkowicie zdalny, a zdecydowana większość tych szkół, to są szkoły, w których jakaś część uczniów uczy się zdalnie bądź część nauczycieli pracuje zdalnie, a pozostała część szkoły pracuje normalnie - mówił w poniedziałek Piontkowski na antenie Polskiego Radia Białystok.
"To są fakty, a nie insynuacje". Minister zdrowia o noszeniu maseczek i zachowaniu dystansu
Według przedstawionych przez niego danych, na 48,5 tys. szkół taki system (mieszany lub edukacja tylko na odległość) dotyczy ok. dwustu placówek. - To naprawdę jest ułamek procenta, więc na razie nie ma potrzeby, aby przechodzić na system zdalny - mówił minister edukacji.
"Nie planujemy w tej chwili zamykania szkół"
Zwracał uwagę, że system kształcenia na odległość "ma jednak swoje ograniczenia, trudno zastąpić bezpośredni kontakt nauczyciela z uczniem nawet przy pomocy najnowocześniejszych technik". - Stąd nie planujemy w tej chwili zamykania szkół, uważamy że dopóki będzie to możliwe - a wydaje się na razie, że jest to możliwe - żeby szkoły normalnie funkcjonowały - dodał.
Czytaj także:
- Zwłaszcza w niewielkich szkołach, gdzieś daleko od dużych aglomeracji, gdzie nie widać zachorowań, nie ma żadnej potrzeby zamykania szkół. Podobnie zresztą w dużych miastach, dopóki nie ma tutaj jakieś większego zagrożenia epidemicznego. Sam fakt, że ktoś pod Szczecinem zachorował, wcale nie oznacza, że pod Rzeszowem trzeba zamykać szkoły - powiedział minister Piontkowski.
Od września podstawowym modelem pracy w szkołach mają być zajęcia stacjonarne (opr. Maria Samczuk/PAP)
mr