W dziewiątą rocznicę ataków na Nowy Jork i Waszyngton specjalne ceremonie organizowano wszędzie tam, gdzie są Amerykanie.
Swoich rodaków zabitych przez al-Kaidę wspominali także amerykańscy żołnierze w Afganistanie. Podkreślali, że to właśnie 11 września jest powodem, dla którego służą teraz w oddalonym od domu, niebezpiecznym Afganistanie. Specjalną ceremonię zorganizowano w największej amerykańskiej bazie w Bagram. Amerykańscy żołnierze wspominali tam zabitych w zamachach i modlili się za nich. Generał John Campbell - dowódca Zgrupowania Wschód, a równocześnie zwierzchnik polskich żołnierzy w Afganistanie - przekonywał w rozmowie z Polskim Radiem, że Stany Zjednoczone wygrywają wojnę z terroryzmem: "Spójrzmy na to, czego talibowie i al-Kaida chcieli dokonać na całym świecie i co pokazali 11 września, a potem także w Hiszpanii i w innych rejonach Europy, atakując te kraje. Od tego czasu mieliśmy do czynienia jedynie z drobnymi atakami w wolnym świecie. W Ameryce nie mieliśmy żadnego ataku - mimo że próbowali. Stało się tak właśnie dlatego, że tu jesteśmy'.
Rano na bazę Bagram spadło kilka rakiet. Według informacji afgańskich mediów, pięć osób zostało rannych. We wszystkich bazach NATO w Afganistanie przez cały dzień obowiązują dzisiaj zaostrzone środki bezpieczeństwa.
rr