Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Agnieszka Kamińska 21.10.2010

Ryszard C. chciał zabić ważnego polityka

Mężczyzna, który zaatakował biuro PiS w Łodzi planował od roku zamach na ważnego polskiego polityka. Z jednej z prób zrezygnował, bo jak mówi, ochrona była zbyt liczna - mówił w Sejmie szef MSWiA Jerzy Miller.
Jerzy Miller, szef MSWiAJerzy Miller, szef MSWiAfot. PAP
Posłuchaj
  • Jerzy Miller, szef MSWiA: napastnik mówił, że planował zamach przed siedzibą SLD
  • Jerzy Miller, szef MSWiA: Ryszard C. planował zamach od roku, chciał kupić kałasznikow
  • Jerzy Miller, szef MSWiA: była próba zamachu przed pałacem
Czytaj także

Rząd przedstawia w Sejmie informację na temat wtorkowego ataku na biuro Prawa i Sprawiedliwości w Łodzi. 62-letni Ryszard C. zabił tam Marka Rosiaka, asystenta europosła i ciężko ranił nożem drugą osobę.

Napastnik mówił, że od długiego czasu - od ponad roku - planował zabicie jednego z najważniejszych polskich polityków. Wyjaśnienia Ryszarda C. relacjonował posłom w Sejmie szef MSWiA Jerzy Miller. - W jedną z sobót pojechał do Warszawy, czekał przed lokalem SLD, z zamiarem zabójstwa. Nie doszło do zamachu, bo nie rozpoznał polityka na którego czekał. Gdy dowiedział się, że już przeszedł, postanowił zrezygnować – mówił Miller.

Następnego dnia Ryszard C. udał się w okolice pałacu prezydenckiego, gdzie miał zamiar zabić innego polityka strzałem z pistoletu walther. Przeszkodziła ochrona. - Do ataku nie doszło, bo jak mówił, nie mógł podejść do polityka na odległość pewnego strzału – informował szef MSWiA.

Wtedy mężczyzna zdecydował się na zmianę planu: postanowił zabić inne osoby związane z życiem publicznym z dalszego planu. W swojej swobodnej wypowiedzi mówił, że kierowało nim prywatne rozczarowanie polityką w ostatnich latach.

Szukał kałasznikowa

Szef resortu informował, że Ryszard C. kontaktował się ze światem przestępczym, chciał kupić kałasznikow. Karabinu nie udało mu się zdobyć. Nigdy nie był notowany, nie miał pozwolenia na broń.

Ostatecznie Ryszard C. oddał w biurze PiS osiem strzałów z pistoletu marki walther z okresu sprzed II wojny światowej. Po wyczerpaniu magazynku nie potrafił przeładować broni.

"Wieloosobowa cela"

Napastnik powiedział, że żałuje, że nie udało mu się użyć wszystkich 49 pocisków w biurze PiS. Stwierdził, że jest chory onkologicznie, zostało mu 6 miesięcy życia. Prosił o celę wieloosobową po to, by mógł, jak mówi, kogoś zabić. Jest mu obojętne, kim będzie przyszła ofiara.

Jerzy Miller powiedział, że Ryszard C. został objęty całodobowym dozorem bezpośrednim dwóch policjantów.

Sprzedał mieszkanie i wynajął samochód

Podejrzany był zameldowany w Częstochowie, 17 lipca się wymeldował i od tej pory nikt go tam nie widział. Wtedy właśnie sprzedał swoje mieszkanie, w tym samym mniej więcej czasie także samochód. Poruszał się po kraju autem z wypożyczalni.

Mężczyzna ma rodzinę, ale nie utrzymuje z nią kontaktu, jest typem samotnika. Przebywał przez dłuższy czas poza granicami kraju, w 1999 rok wrócił do Polski po pobycie w Kanadzie. W kraju pracował jako taksówkarz. Ma dwa paszporty.

W dniach 13-15 października wynajmował pokój hotelu Savoy w Łodzi, potem od 15 października w hotelu Centrum. Podczas ataku był trzeźwy, według ludzi, którzy go znają mówią, że nie nadużywał alkoholu.

Miller zaproponował posłom, senatorom i pracownikom biur spotkania z policjantami. Pomogą im rozpoznać charakterystyczne zachowania osób, które planują przeprowadzić atak.

agkm, polskieradio.pl/IAR