Według ESPN Barca mogła zadłużyć się na aż 500 mln euro, ale postanowiła wziąć kredyt w wysokości 20 proc. tej sumy. Pożyczki miał udzielić jej jeden z amerykańskich banków inwestycyjnych. Znaczną część tej kwoty pochłoną wynagrodzenia zawodników, które klub tymczasowo obniżył z powodu pandemii koronawirusa. Włodarze z Camp Nou zobowiązani są jednak do wypłaty całości pensji.
Po powrocie na stanowisko prezesa Barcelony Joan Laporta zlecił audyt klubowych finansów. Analiza wciąż trwa, dlatego niewykluczone, że potrzebne będą kolejne pożyczki.
Alternatywą dla nich mogą być finanse, uzyskane ze sprzedaży piłkarzy i oszczędności na wynagrodzeniach. Katalończycy w sezonie 2020/21 mają przeznaczyć na pensje 230 mln euro, ale jak informuje "Mundo Deportivo", klub zamierza uszczuplić honoraria 4 piłkarzy - Gerard Pique, Sergio Busquetsa, Sergiego Roberto oraz Antoine'a Griezmanna.
Gazeta podaje, że obniżka ich pensji spowodowana jest "nieadekwatnymi wynikami osiągniętymi przez piłkarzy w tym sezonie". Jeśli gracze nie zgodzą się na ultimatum klubowych włodarzy, zostaną wystawieni na listę transferową. Kontrakty Pique i Griezmanna obowiązują do końca czerwca 2024 roku, Sergio Busquetsa o rok krócej, natomiast umowa Roberto wygasa latem 2022 roku.
Jak szacuje ESPN, z Barcelony może odejść od 10 do 12 zawodników z obecnego składu zespołu. W ich gronie wymieniani są m.in. Philippe Coutinho, Junior Firpo, Miralem Pjanić, Samuel Umtiti, Martin Braithwaite oraz Matheus Fernandes.
Mimo problemów finansowych kierownictwo klubu zamierza przedłużyć umowę ze zdecydowanie najlepiej opłacanym w zespole Leo Messim, a także o sprowadzeniu nowych zawodników. Do gry na Camp Nou są przymierzani m.in. Sergio Aguero i Memphis Depay.
Czytaj także:
bg