Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Rafał Kowalczyk 17.11.2010

Agenci SB inwigilowali „Tygodnik”

Książkę ujawniającą kilku nieznanych dotąd agentów SB w środowisku „Tygodnika Powszechnego” ukończył właśnie jego były redaktor Roman Graczyk.
Tygodnik PowszechnyTygodnik Powszechnyfot. PAP

Krakowskie wydawnictwo "Znak" odmówiło jej publikacji. O sprawie pisze „Rzeczpospolita”.

Roman Graczyk w rozmowie z "Rz" przyznaje, że nad książka pracował 3 lata. Książka ma ukazać się za kilka miesięcy.

Graczyk w „TP” pracował osiem lat. Obecnie jest zatrudniony w krakowskim Instytucie Pamięci Narodowej. Nadal publikuje w "TP".

- Po tym, jak opublikowałem w 2007 roku książkę „Tropem SB. Jak czytać akta”, ksiądz Adam Boniecki, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” i kilka innych osób namawiało mnie, by przeczytać materiały dotyczące tego środowiska zgromadzone w archiwum IPN - mówi w rozmowie z "Rz" Graczyk. I dodaje, że obawiał się tego, co odkryje.

– Sądziłem, że mogę dokopać się do rzeczy nieprzyjemnych – mówi. Ale książka, w której ujawnia nazwiska dziesięciu współpracowników SB, w tym czterech osób niegdyś „wysoko postawionych w środowisku Tygodnika” – jak to określa, których uznaje za współpracowników Służby Bezpieczeństwa – nie powstała wyłącznie na podstawie akt bezpieki. – Nagrałem m.in. wielogodzinne rozmowy z żyjącymi jeszcze ludźmi uwikłanymi w tę współpracę. Niestety, w kilku przypadkach nie zostały autoryzowane – mówi autor.

Znak nie wyda książki

Wydawnictwo "Znak", które jest związane ze środowiskiem "Tygodnika" odmówiło wydania książki. Prezes „Znaku” Henryk Woźniakowski w rozmowie z "Rz" tłumaczy, że książka jest "w jakimś sensie" niesprawiedliwa wobec środowiska "TP".

Roman Graczyk twierdzi z kolei, iż powodem, dla którego wydawnictwo na publikację książki się nie zdecydowało jest fakt, iż z jej łamów wyłania się większe uwikłanie środowiska "Tygodnika" w system komunistyczny, zwłaszcza w pierwszych latach jego pracy, niż wiele osób dotąd sądziło.

na podstawie rp.pl,rk