Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Sylwia Mróz 03.02.2011

Armia próbuje oddzielić demonstrantów. W Kairze słychać strzały

Egipscy żołnierze wyparli zwolenników prezydenta Hosniego Mubaraka, zbliżających się do placu Tahrir w centrum Kairu. Na placu są tysiące przeciwników prezydenta.
Armia próbuje oddzielić demonstrantów. W Kairze słychać strzały(fot. PAP/EPA/MANUEL DE ALMEIDA)
Posłuchaj
  • Demonstranci żądają ustąpienia Mubaraka
  • Wojsko rozdziela manifestantów w Kairze - relacja Michała Żakowskiego
  • Zwolniony operator Krzysztof Kołosionek: wojsko przeszukało dziennikarzy
  • Na placu widać rannych - relacja wysłannika Polskiego Radia Michała Żakowskiego
  • "Wściekłość zwolenników Mubaraka jest niewyobrażalna" - Michał Żakowski
  • Korespondent telewizji Al Dżazira: demonstranci są zdeterminowani
  • Wysłannik Polskiego Radia, Michał Żakowski: stan na godz. 14
Czytaj także

W rejonie placu Tahrir w Kairze słychać strzelaninę. Telewizja Al Dżazira podała, że wojsko użyło broni, aby zapobiec starciom między przeciwnikami a zwolennikami prezydenta Hosniego Mubaraka. Zwolennicy prezydenta chcieli wedrzeć się na plac, zajęty przez przeciwników prezydenta, ale zostali zatrzymani przez wojsko. Obie strony obrzucały się kamieniami. Według Al Dżaziry, w dzisiejszych starciach zostało rannych około 50 osób.

Żołnierze rozdzielają wrogie grupy. Starcia zaczęły się, gdy zwolennicy Mubaraka przerwali kordon żołnierzy wokół placu. Zwolennicy i przeciwnicy Mubaraka obrzucali się kamieniami. Według telewizji Al Dżazira, na plac Tahrir ściągają nowe grupy demonstrantów.

Zatrzymani Polacy

W Egipcie zatrzymano trzech dziennikarzy telewizji publicznej, zaś dwóch zostało zwolnionych - powiedział IAR Piotr Krysiak pełniący obowiązki szefa serwisu TVP Info. Dziennikarzy zatrzymano osobno, jedni zostali zatrzymani przez grupę uzbrojonych osób, a ci którzy nadal nie zostali wypuszczeni, prawdopodobnie przez policje lub wojsko. Zwolnieni zostali: Krzysztof Kołosionek z TVP Info oraz Piotr Bugalski z Panoramy. Nadal są natomiast zatrzymani: Michał Jankowski - operator TVP, Piotr Górecki dziennikarz TVP oraz Paweł Rolak członek ekipy telewizyjnej.

Jedna z ekip jechała do polskiej ambasady, ponieważ była umówiona na rozmowę z ambasadorem. W trakcie kontroli przeprowadzanej przez wojsko zostali zatrzymani, natomiast wypuszczono ich przewodnika. Żołnierze zaprowadzili dziennikarzy do pojazdu, gdzie zabrano im sprzęt: kamerę oraz telefon komórkowy. Operatorzy nie robili żadnych zdjęć oraz nie realizowali nagrań, kamera była w torbie.

Piotr Górecki powiedział IAR, że do zatrzymania doszło w okolicy placu głównego, gdy ekipa próbowała się tam dostać. Górecki pytany czy zatrzymanie przebiegało agresywnie, potwierdził. Powiedział , że doszło do szarpaniny i został uderzony. Dziennikarz dodał, że wraz z polską ekipą zatrzymano też kilku innych zagranicznych dziennikarzy, m.in. z Francji, Japonii i USA.

Premier przeprasza


Premier Egiptu przeprosił za akty przemocy podczas starć na placu Tahrir w Kairze. W zamieszkach zginęło co najmniej 5 osób, a około 800 jest rannych. Premier Ahmed Szafik zapowiedział śledztwo, które ma wskazać odpowiedzialnych za zajścia. Obiecał też, ze sprawcy zostaną ukarani.

/

Premier przyznał, że doszło do sytuacji, w której została zaatakowana pokojowa demonstracja. Wezwał też protestujących, by rozeszli się do domów i pomogli w ten sposób w zażegnaniu kryzysu. Ahmed Szafik zaprosił przedstawicieli opozycji na rozmowy. Przywódca opozycji Mohamed El Baradei i Bractow Muzułmańskie oświadczyli jednak, że zgodzą się na negocjacje dopiero po tym, jak prezydent Hosni Mubarak ustąpi z urzędu.

Zatrzymania lojalistów

Przeciwnicy prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka oświadczyli, że zatrzymali 120 osób mających przy sobie dokumenty świadczące o ich związkach z policją lub partią rządzącą. Kamal Ismail z komitetu organizacyjnego antyrządowych protestów powiedział, że większość tych osób zatrzymano, gdy atakowały opozycyjnych demonstrantów.

Przez całą noc na głównym placu Kairu dochodziło do starć między zwolennikami i przeciwnikami prezydenta Hosni Mubaraka. Walczące grupy obrzucały się także butelkami z benzyną i kamieniami. Bilans środowych walk to co najmniej trzech zabitych i ponad 1500 rannych. Zwolenników i przeciwników prezydenta Hosniego Mubaraka w centrum Kairu rozdziela wojsko. Agencja AFP podała, że zwolennicy prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka przerwali kordon wojskowy.

Zwolennicy Mubaraka

Nieco wcześniej naoczny świadek poinformował agencję Reutera, że uzbrojeni w noże i kije zwolennicy prezydenta Mubaraka wracają na plac Tahrir w Kairze, gdzie w nocy doszło do starć. Tłum przemieszcza się z dzielnicy Giza na plac Tahrir po drugiej stronie Nilu.

/


Tymczasem telewizja publiczna podała, że wiceprezydent Omar Suleiman rozpoczął dialog z "partiami politycznymi i siłami narodowymi". Nie podano konkretnie, kto uczestniczy w rozmowach.

Według najnowszych danych ministerstwa zdrowia Egiptu w nocnych starciach na placu Tahrir zginęło sześć osób a 836 zostało rannych.

Odrzucenie oferty rozmów

Jeden z czołowych aktywistów opozycji egipskiej Mohamed ElBaradei i główna siła opozycyjna Bractwo Muzułmańskie odrzucili w czwartek złożoną przez premiera ofertę rozmów mówiąc, że najpierw prezydent Hosni Mubarak musi ustąpić.

Premier Ahmed Mohammed Szafik zaprosił ugrupowania opozycyjne na rozmowy w czwartek. Jak podała telewizja Al-Dżazira i inne źródła, na udział w rozmowach zgodziły się niektóre grupy, w tym liberalna partia Wafd, która działa legalnie. Bractwo Muzułmańskie działa nielegalnie.

- Odrzuciliśmy możność spotkania. Warunkiem wszelkich negocjacji jest ustąpienie Hosniego Mubaraka i bezpieczeństwo na placu Tahrir - powiedział ElBaradei przez telefon Reuterowi.




Były parlamentarzysta wspierany przez Bractwo Muzułmańskie Mohammed al-Beltagi podkreślił, że jego ugrupowanie podziela warunki wymienione przez ElBaradeia i że odrzuci wszelkie wyniki rozmów.

Wcześniej egipska telewizja informowała o rozpoczęciu przez wiceprezydenta Omara Suleimana "dialogu z partiami politycznymi i siłami narodowymi", nie precyzując, kto konkretnie rozmawia z wiceprezydentem.

W zamieszkach, jakie wybuchły po demonstracjach antyprezydenckich w Egipcie, zginęło, według danych ONZ, co najmniej 300 osób.

Jeden
Jeden z demonstrantów na Placu Tahrir w Kairze (fot. PAP/EPA/HANNIBAL HANSCHKE)

sm