Logo Polskiego Radia
IAR
Sylwia Mróz 09.02.2011

Nie będzie dymisji Mubaraka. Tłumy na ulicach wciąż gęstnieją

Protestujący na placu Tahrir w stolicy Egiptu odmawiają usunięcia miasteczka namiotowego, zapowiadając, że nie ruszą się stamtąd do czasu dymisji prezydenta Hosniego Mubaraka.
Nie będzie dymisji Mubaraka. Tłumy na ulicach wciąż gęstnieją(fot. PAP/EPA/HANNIBAL HANSCHKE)

Do demonstrantów ciągle dołączają nowe osoby, niezadowolone z dotychczasowych rządów. Według obserwatorów liczba protestujących znacząco wzrosła od wtorkowego popołudnia. Wielu z nich bierze udział w protestach po raz pierwszy. - To jest mój pierwszy dzień tutaj. Jestem bardzo szczęśliwa, że wreszcie będę miała możliwość wyrażenia swych praw i wstawienia się po stronie tych, którzy zostali zabici - mówi jedna z uczestniczek demonstracji.

Protestujący podkreślają również, że obecne władze doprowadziły kraj do zacofania cywilizacyjnego. - Cywilizacja Egiptu ma ponad siedmiu tysięcy lat i ciągle tkwimy w tym samym. Cały czas się cofamy, a nie idziemy w stronę świata - mówi demonstrant.

Protestujący zbierają się nie tylko na placu Tahrir. Zaznaczają, że skoro politycy nie chcą do nich wyjść, to oni pójdą do nich. W związku z tym liczne grupy gromadzą się pod budynkiem parlamentu, aby zademonstrować swoje niezadowolenie.

USA apeluje do władz

Stany Zjednoczone wezwały Egipt, by zniósł obowiązujące od 30 lat nadzwyczajne ustawodawstwo. W rozmowie telefonicznej ze swoim egipskim odpowiednikiem Omarem Sulejmanem amerykański wiceprezydent Joe Biden podkreślił także, że proces zmian w Egipcie powinien być zgodny z pragnieniami mieszkańców kraju. Zaapelował też do władz w Kairze o zaprzestanie aresztowań dziennikarzy i aktywistów.

Stany Zjednoczone kolejny raz wezwały tym samym egipskie władze do przeprowadzenia niezbędnych reform. Komentatorzy podkreślają jednak, że administracja w Waszyngtonie nie domaga się już natychmiastowej dymisji Hosni Mubaraka. W sobotę były amerykański ambasador w Egipcie Frank Wisner otwarcie przyznał, że Mubarak jest potrzebny na stanowisku, by można było przeprowadzić reformy.

Mubarak potrzebny

Z opinią na temat konieczności pozostawienia na razie Mubaraka u władzy zgadza się były polski ambasador w Egipcie Grzegorz Dziemidowicz. - Przypominam sobie głośny wywiad Mubaraka dla amerykańskiej sieci ABC, w którym powiedział, że "po mnie będzie chaos, gdybym teraz odszedł". Coś w tym jest. Gdyby Mubarak np. umarł, wówczas wybory prezydenckie, które muszą odbyć się w ciągu 60 dni, rozpisuje przewodniczący parlamentu, który jest z nadania Mubaraka. To niczego by nie zmieniało, również w świetle zmian jakich domaga się opozycja i Bracia Muzułmańscy - dodaje Dziemidowicz w rozmowie z Polskim Radiem.

Wtorkowa demonstracja na placu Tahrir w Kairze była według zachodnich mediów najliczniejszą od 25 stycznia, kiedy to rozpoczęły się demonstracje wzywające prezydenta Mubaraka do ustąpienia.

IAR, sm