Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Klaudia Hatała 11.02.2011

Specjalny zespół zbada przedmioty należące do ofiar katastrofy smoleńskiej

Prokuratura Wojskowa uznała te rzeczy za nie mające znaczenia dla rozstrzygnięcia śledztwa i przeznaczyła je do utylizacji.
Wrak Tu-154MWrak Tu-154Mfot. east news

Trafiły one do specjalizującej się w tym rzeszowskiej firmy. Ponieważ zaprotestowali bliscy ofiar katastrofy, do zniszczenia ostatecznie nie doszło.

Zespół jest złożony z przedstawicieli Inspektoratu Wojskowej Służby Zdrowia oraz służb Obrony przed Bronią Masowego Rażenia.

Chodzi o 92 pakiety zawierające w sumie 562 przedmioty, przede wszystkim fragmenty odzieży. Specjaliści mają ocenić, czy zachowane rzeczy nie stanowią zagrożenia dla zdrowia i czy po ewentualnym odkażeniu będzie można je przekazać rodzinom.

Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa powiedział, że piątkowe badania zespołu mają charakter "rekonesansowy". Natomiast decyzje wynikające z prac specjalistów mogą zapaść "w miarę szybko".

"Tożsame z odpadami medycznymi"

W maju 2010 r. Okręgowa Prokuratura Wojskowa w Warszawie zwróciła się do sądu z wnioskiem o zniszczenie rzeczy po ofiarach katastrofy. Prokuratorzy powołali się na opinię wojskowej administracji sanitarnej. W jej ocenie, rzeczy osobiste ofiar są "zanieczyszczone biologicznie, tożsame z odpadami medycznymi" przez co stwarzają "zagrożenie dla zdrowia i życia". Sąd odrzucił wniosek prokuratury wojskowej. O losie rzeczy osobistych ma zadecydować postępowanie administracyjne. Ustalenia zespołu wojskowych specjalistów mają pomóc w rozstrzygnięciu sprawy.

Według mediów, w rzeszowskiej firmie są m.in. fragmenty ubrań, ubrania, chusteczki, papierosy. Część z nich wydobyto z miejsca tragedii w Smoleńsku, inne zebrano podczas sekcji zwłok. Do Polski trafiły w kilku partiach wysłanych ze Smoleńska i Moskwy.


Niektórzy członkowie rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej są zainteresowani odzyskaniem przedmiotów należących do swoich bliskich.


kh