Logo Polskiego Radia
PAP
Szymon Gebert 01.03.2011

Donald Tusk: rekonstrukcji rządu nie będzie, ministrowie nie są źli

- Nie będzie rekonstrukcji rządu przed wyborami - powiedział "Polityce" premier Tusk tłumacząc, że wszyscy ministrowie odpowiadają za przewodnictwo Polski w UE.
Premier Donald TuskPremier Donald TuskFot. PAP/Paweł Supernak

- Zmiana gabinetu na osiem miesięcy przed wyborami, jeśli nie ma być tandetną zagrywką, która zostanie zresztą natychmiast rozszyfrowana, musiałaby być ofertą nowego rządu na następne cztery lata, a z tym wypada poczekać do rozstrzygnięcia wyborów - powiedział premier.

Dopytywany, czy taki wariant rozpatruje, Tusk odparł, że nie. Szef rządu zaznaczył, że aby wygrać wybory i rządzić dalej, musi "wobec opinii publicznej zachować się wyjątkowo fair i wyjątkowo przejrzyście". - Nie może być żadnego ściemniania, żadnych gier, że coś zmienię, kogoś wyrzucę - mówił premier.

Tusk podkreślił ponadto, że praktycznym powodem, dla którego musi uważać ze zmianami, jest "prezydencja w Unii Europejskiej, za którą odpowiadają wszyscy ministrowie". - To wynika z traktatu lizbońskiego. Będziemy mieli udaną prezydencję, jeżeli dobrze będą pracowali ministrowie, którzy już się przygotowują do swoich ról, prowadzą określone projekty - uważa premier.

"Klich, Grabarczyk? Nie jestem pewien, czy ich wizerunek jest balastem"

Na pytanie, czy to oznacza, że nie będzie zmian, które uważa się już wręcz za przesądzone, czyli że na stanowiskach pozostaną ministrowie, którzy "negatywnie ważą na wizerunku rządu jak choćby Bogdan Klich (szef MON) i Cezary Grabarczyk (minister infrastruktury", Tusk odpowiedział, że "nie jest przekonany, że wizerunek tych polityków jest balastem dla Platformy".

"Klich zniósł pobór, stworzył zawodową armię..."

- Bogdan Klich, który, pamiętajmy, zniósł w Polsce pobór i stworzył zawodową armię, znalazł się też w samym centrum dramatycznych zdarzeń. Nie może być tak, że musi dać głowę, zapłacić za Smoleńsk i nie będzie problemu. A jeśli chodzi o infrastrukturę, to nawet jeśli pojawiają się potknięcia, to jednak nigdy nie było takiej skali inwestycji. Mamy w Polsce gigantyczny plac budowy - powiedział premier.

"Arabski? Nie naciskał, bo dziennikarze nie słuchają nacisków"

Zapytany o to, czy także szef jego kancelarii Tomasz Arabski - który niedawno naciskał na dziennikarza PAP, by ten nie pytał Donalda Tuska w Izraelu o ustawę reprywatyzacyjną - powinien zostać na stanowisku, Tusk powiedział, że ten "bez wątpienia miał dobre intencje". - Dziennikarze dobrze wiedzą, że zawsze mogą zadać mi dowolne pytanie. (...) żaden z moich ministrów nawet nie próbuje wpływać na pytania, bo po pierwsze, nie ma takiej potrzeby, a po drugie, żaden dziennikarz by ich nie posłuchał - powiedział tygodnikowi szef rządu.


sg