Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Rafał Kowalczyk 15.04.2011

Sekcje zwłok ofiar katastrofy sfałszowane? Andrzej Halicki: to są bzdury

- To są bzdury. Nie chcę tego komentować. To są rzeczy, które nie powinny zajmować mediów, ani być powodem komentarzy – powiedział w Trójce poseł PO Andrzej Halicki, odnosząc się do słów Małgorzaty Wassermann, która twierdzi, że ma dowody na sfałszowanie dokumentów z sekcji zwłok ojca.
Sekcje zwłok ofiar katastrofy sfałszowane? Andrzej Halicki: to są bzduryWłodzimierz Pac

Córka tragicznie zmarłego Zbigniewa Wassermanna mówiła w TVN24, że "bezspornie" wykazała polskiej prokuraturze, że dokument z sekcji zwłok jest "nieautentyczny". - Jeżeli kiedykolwiek była wykonana sekcja zwłok mojego ojca, to strona Polska nią nie dysponuje - mówiła Małgorzata Wassermann.

- Mój ojciec 21 lat temu był poddany bardzo poważnej operacji w wyniku której usunięto mu sporą część organów wewnętrznych. W związku z tym, na podstawie dokumentacji medycznej, a także innych dowodów, wykazaliśmy w sposób jednoznaczny, że to coś, co ma się nazywać sekcją zwłok mojego ojca, tą sekcją nie jest – tłumaczyła w TVN24, Małgorzata Wassermann.

Wątpliwości do dokumentów z sekcji zwłok ma również Beata Gosiewska. Żona tragicznie zmarłego Przemysława Gosiewskiego jako pierwsza zażądała od prokuratury przeprowadzenia sekcji zwłok męża w Polsce.

- To nie prawda, że te dokumenty zostały sfałszowane – powiedział poseł PO Andrzej Halicki, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych – Te panie nie mogą kwestionować dokumentów, które są rękach polskiej prokuratury. Prokuratura jest dysponentem tych dokumentów – dodał gość Trójki.

- Mnie jako obywatela polskiego nie interesuje śledztwo, które prowadzi prokuratura rosyjska. Dla mnie ważne jest co robi Polska prokuratura w tej sprawie. Mamy pełen dostęp do dokumentów. Mało tego, przed podpisaniem porozumień pomiędzy ministrami sprawiedliwości i prokuratorami obu krajów mieliśmy ten dostęp, teraz mamy jeszcze podstawę prawną – tłumaczył Halicki.

Sekcje w Rosji

Sekcje zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej zostały przeprowadzone w Moskwie tuż po katastrofie smoleńskiej. W rozpoznawaniu ciał uczestniczyły rodziny ofiar, którym towarzyszyła minister zdrowia Ewa Kopacz. W Polsce nie przeprowadzano kolejnych sekcji, a protokoły z rosyjskich badań trafiały do Warszawy w kliku transzach.

Pełnomocnik rodziny mecenas Rafał Rogalski ujawnił w "Fakcie", że w dokumentach sekcyjnych od Rosjan jest m.in. napisane, że Przemysław Gosiewski miał 175 cm wzrostu, co nie odpowiadało rzeczywistości. - Takich niepasujących do polityka danych w rosyjskich dokumentach jest znacznie więcej, dlatego rodzina już po raz drugi wystąpiła właśnie do prokuratury o ekshumacje zwłok Gosiewskiego – mówił Rogalski.

rk