- Ceremonia miała wymiar królewski, z całą pewnością przejdzie do historii - uważa Sibora. - Przede wszystkim jest to ich prywatna uroczystość, a nie tylko medialne show. Ceremonia miała pewien głębszy przekaz. Podkreślała rolę nowoczesnego małżeństwa, bo przecież wiemy, że ci młodzi przez kilka lat żyli ze sobą, taki jest XXI wiek.
Badacz dziejów dyplomacji zwraca uwagę, że w trakcie całej uroczystości doszło do drobnego naruszenia etykiety. - Była taka zabawna scena kiedy książę William rozmawiał w katedrze z bratem zaczęli się nagle śmiać, zapewne coś ich rozbawiło my nie wiemy co, ale się dowiemy z czasem.
Zdaniem Janusza Sibory pierwszy publiczny pocałunek małżonków nie zapisze się w historii jako ten najdłuższy.
- Najkrótszy z dotychczas znanych pocałunków ze ślubów królewskich należy do Diany - 0,4 sekundy, a najdłuższy do pary holenderskiej bo ponad 5 sekund. Tutaj było trochę inaczej, ale na pewno był to pocałunek prawdziwy i naturalny.
IAR, aj