Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Szymon Gebert 03.05.2011

Szef CIA: nie informowaliśmy Pakistańczyków, baliśmy się ich zdrady

- Rozważaliśmy użycie bombowców B-2, uderzenie rakietą, współpracę z Pakistanem. Ostateczną decyzję podjął Barack Obama - zdradza szczegóły planowania operacji w Pakistanie szef CIA w pierwszym wywiadzie od śmierci bin Ladena.
Barack Obama, Leon Panetta, David PetraeusBarack Obama, Leon Panetta, David PetraeusFot. PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS

Odchodzący szef CIA (zastąpi go generał David Petraeus, dotychczasowy dowódca wojsk w Afganistanie) Leon Panetta powiedział brytyjskiemu "Time", że Pakistan nie został poinformowany o akcji, bo istniała obawa przekazania informacji al-Kaidzie.

CIA przez wiele miesięcy zastanawiała się jak przeprowadzić operację pojmania bin Ladena, rozważając m.in. współpracę z innymi krajami, przede wszystkim Pakistanem. Ostatecznie postanowiono jednak nie informować nawet tego kraju, bo - jak mówi Panetta - "zdecydowano, że jakakolwiek współpraca z Pakistańczykami mogłaby narazić misję. Mogliby ostrzec nasze cele".

W rozmowie z "Time" szef Agencji zdradza, że podczas przygotowań do przeprowadzenia operacji rozważano też użycie bombowców B-2 i nalotów z dużej wysokości, lub przeprowadzenie precyzyjnego uderzenia rakietą, ale skreslono te możliwości jako "powodujące za duże straty w ludziach". Aż do ubiegłego wtorku, powiedział Panetta, rozważano jeszcze precyzyjne uderzenie rakietą, podobnie jak dalsze zwlekanie w nadziei na nowe informacje wywiadowcze. Szef CIA zdradza bowiem, że nawet w momencie przeprowadzenia szturmu przez komandosów, analitycy oceniali prawdopodobieństwo, że w domu w pakistańskim Abbottabadzie znajduje się szef al-Kaidy na "60 do 80 procent".

Amerykański
Amerykański bombowiec strategiczny B-2 (Fot. Wikimedia Commons)

Gdy Panetta informował prezydenta Baracka Obamę o sytuacji powiedział mu, jak wyznał brytyjskiej gazecie, że wszystko co Agencja ma to poszlaki. Satelitom nie udało się ani razu sfotografować samego bin Ladena, w domu nie było łączności telefonicznej, ani internetu. Wszystko co Agencja wiedziała to to, że posiadłość jest otoczona wysokimi murami i drutem kolczastym, że część mieszkańców nigdy go nie opuszcza, nawet żeby wyrzucić śmieci. Na terenie posesji było specjalne miejsce, w którym palono śmieci.

W rozmowie z "Time" Panetta zdradza, że w samej Agencji istniały poważne obawy co do wysłania ludzi w nieprzyjazny teren Waziristanu bez absolutnej pewności co do celu. Gdy spotkał się z 15 doradcami, w tym szefami komórki antyterrorystycznej, koordynatorami operacji specjalnych, czy analitykami z wydziału południowo-azjatyckiego, zdania były podzielone. Część z nich, mówi Leon Panetta, pamiętała kryzys z 1979 roku, gdy w Teheranie terroryści zajęli ambasadę USA, część pamiętała operację w Mogadiszu z 1993 roku, gdy żołnierze jednostek specjalnych ugrzęźli w wielogodzinnej walce z tysiącami ludzi, zamiast przeprowadzić szybką operację zatrzymania doradców Mohammeda Aidida. - Co jeśli wylądują, dojdzie do wymiany ognia i zjawią się Pakistańczycy, którzy zaczną strzelać? Jak wywalczyć sobie wyjście - cytuje Panetta obawy niektórych.

Barack Obama podjął ostateczną decyzję o wysłaniu kilkudziesięciu żołnierzy SEALs marynarki wojennej śmigłowcami, aby szybko zajęli posesję, zatrzymali lub zabili bin Ladena i zabrali wszystkich zatrzymanych i zajęli dowody.

- Geronimo is KIA - (Geronimo [kryptonim nadany bin Ladenowi]nie żyje [KIA - killed in action]) taka informacja dotarła do Białego Domu, gdy było już po wszystkim. Waszyngton poinformował we wtorek, że testy DNA wykazały "99-procentową zbieżność" domniemanych próbek bin Ladena z materiałem genetycznym pobranym od członków jego rodziny.

sg