Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Tomasz Kamiński 05.07.2011

Strajk na kolei. Związkowcy chcą podwyżek

Związki zawodowe największego polskiego przewoźnika kolejowego Przewozów Regionalnych zakończyły o 9 rano strajk ostrzegawczy. Jednak opóźnienia innych pociągów mogą jeszcze sięgać dwóch godzin.
Część pasażerów wiedziała o strajku z zapowiedzi ogłaszanych na stacjach.Część pasażerów wiedziała o strajku z zapowiedzi ogłaszanych na stacjach.fot. PAP/Wojciech Pacewicz
Posłuchaj
  • Michał Stilger (PR): Opóźnienia mogą sięgać dwóch godzin
  • Prawie wszystkie pociągi zostały zatrzymane
Czytaj także

Związkowcy żądają zwiększenia wynagrodzeń o 280 zł na pracownika. Kierownictwo oferuje 130 zł od października tego roku. Ostatnie negocjacje trwały jeszcze do pienie działku po południu. Nie osiągnięto jednak porozumienia. Organizatorzy deklarują, że strajk nie jest skierowany przeciwko pasażerom ani politykom. W akcji brali udział zarówno maszyniści jak i inni pracownicy PR.

- Teraz mam nadzieję, że ruch szybko wróci do normy. Liczymy także, że ten strajk otworzy oczy marszałkom województw i ministerstwu infrastruktury na problemy Przewozów Regionalnych. Musimy zacząć rzetelny dialog o roli i organizacji spółki - powiedział przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek.

Niemniej dwa składy wyjechały w trasę. Był to pociąg Kraków-Warszawa i międzynarodowy z Niemiec do Szczecina. W pierwszym było bardzo duże obłożenie, a zatrzymanie drugiego naraziłoby na spółkę na spore straty.

Jeden ze strajkujących maszynistów Henryk Wójcik narzekał na niskie zarobki i złe warunki pracy. - Od trzech lat nie było podwyżek, maszynista ze wszystkimi dodatkami zarabia nie więcej niż 3 tys. zł. Sprzęt jest stary, nie ma żadnych udogodnień w pracy, nie może tak dalej być - powiedział Wójcik dziennikarzom.

Kolejarze w trakcie strajku wychodzili na perony. Ci ze związku maszynistów twierdzili, że to najpewniej dopiero wstęp do większego protestu. Przypominają, że jeżeli negocjacje co do wzrostu płac nie zmienią biegu, to ogłoszone zostanie referendum strajkowe, a następnie strajk generalny. - Wiemy, że protest jest dotkliwy dla ludzi, ale nie możemy protestować tylko od północy do pierwszej w nocy, bo nikt na to nie zwróci uwagi - zaznaczył Marek Rechenek.

Jedni pasażerowi wybierali pociągi innych przewoźników, inni, nie wiedząc o strajku, czekali. Niektórym udało się dojechać do celu. - Ale nam się poszczęściło - mówił dwie pasażerki z Dąbrowy Górniczej, gdy o 7.09 ich pociąg z Zawiercia wjechał do Katowic. - Myślałyśmy, że nie dojedzie do Katowic i przed 7 staniemy w Sosnowcu - tłumaczyły. - Oni wszyscy są siebie warci - ocenił inny pasażer tego pociągu Marian spod Zawiercia. - Kolejowi związkowcy, bo jeszcze nie obudzili się po dwudziestu latach wolnego rynku, a samorządy wojewódzkie, bo skoro nie wiedzą, co się dzieje w ich firmie, to ja ich właśnie informuję, że kupię z synem jakieś stare auto na dojazdy - tłumaczył.

tk