Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Radosław Różycki 12.07.2011

Libia: NATO będzie bombardować nawet w ramadan

- Musimy poczekać i zobaczyć, czy siły Kaddafiego kontynuować będą naloty i krzywdzić naród libijski - powiedział rzecznik NATO, podpułkownik Mike Bracken
Francuski parlament podjął decyzję o dalszym udziale w operacji wojskowej w LibiiFrancuski parlament podjął decyzję o dalszym udziale w operacji wojskowej w Libiifot. PAP/EPA/ETIENNE LAURENT

Przedstawiciel NATO poinformował we wtorek, że sojusz będzie kontynuował bombardowanie celów w Libii nawet w czasie świętego miesiąca muzułmanów, ramadanu, jeśli siły Muammara Kaddafiego zagrażać będą ludności kraju.
- Musimy poczekać i zobaczyć, czy siły Kaddafiego kontynuować będą naloty i krzywdzić naród libijski - powiedział rzecznik NATO, podpułkownik Mike Bracken, pytany przez dziennikarzy, czy kampania będzie trwała w czasie ramadanu, który w tym roku przypada na okres od 1 do 30 sierpnia.

- Jeśli to zrobią i będziemy uważali, że istnieje zagrożenie dla życia libijskich obywateli, NATO wykorzysta swój mandat dla jego ochrony - dodał. Z kolei rzeczniczka NATO Oana Lungescu wyraziła nadzieję, że siły Kadafiego zakończą swe ataki wcześniej, a nie dopiero podczas ramadanu. Wyraziła też nadzieję na postęp w trakcie spotkania grupy kontaktowej ds. Libii w piątek w Stambule.

- Jak mówiliśmy od początku, musi znaleźć polityczne rozwiązanie konfliktu i im szybciej do tego dojdzie, tym lepiej - dodała Lungescu.

Wiceminister spraw zagranicznych Libii Chaled Kaim powiedział w ubiegłym tygodniu, że do rozstrzygnięcia konfliktu musi dojść przed rozpoczęciem się ramadanu.
W środę delegacja libijskich powstańców z Bengazi zostanie przyjęta przez Radę NATO w siedzibie sojuszu. - Rada NATO (skupiająca ambasadorów państw Sojuszu) odbędzie informacyjne spotkanie z Mahmudem Dżebrilem i innymi przedstawicielami Narodowej Rady Libijskiej - zapowiedział sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen na konferencji prasowej w Brukseli w ubiegłym tygodniu. Według zachodnich dyplomatów powstańcy mają prosić sojusz, aby kontynuował naloty w sierpniu.

Francuzi zostaną w Libii

Francuski parlament podjął decyzję o dalszym udziale w operacji wojskowej w Libii. Za kontynuowaniem interwencji w tym kraju opowiedziało się prawie 500 deputowanych cenroprawicowej większości, a także socjaliści. Przeciwko głosowało jedynie 27 parlamentarzystów. Libijskie władze natychmiast zareagowały, wyrażając żal z powodu wyniku głosowania. - Żałujemy takiego głosowania francuskich deputowanych. Mieliśmy nadzieję, że przedstawiciele narodu francuskiego realistycznie patrzą na sytuację w Libii, ignorując związki rządu z mediami - powiedział rzecznik libijskiego rządu Mussa Ibrahim. Głosowanie miało miejsce w okresie, kiedy francuscy przedstawiciele negocjowali z Libijczykami możliwość odejścia dyktatora Muamara Kaddafiego i zakończenia konfliktu. Od miesięcy w Libii panuje impas. Kadafi ze swoimi stronnikami utrzymuje się przy władzy w Trypolisie. Powstańcy w Bengazi, gdzie stworzyli Tymczasową Radę Narodową, uznaną przez wiele krajów za prawowitego przedstawiciela narodu libijskiego. NATO na mocy rezolucji ONZ prowadzi naloty, chroniąc ludność cywilną i zapobiegając atakom ze strony sił rządowych. Jednak ataki prowadzone jedynie z powietrza jak dotąd nie były w stanie przechylić szali zwycięstwa na rzecz powstańców. Rebelia w Libii trwa od lutego. Według ONZ zginęły tysiące osób, około 750 tysięcy uciekło z kraju. Libijski dyktator Muammar Kaddafi utrzymuje się u władzy od 41 lat.

rr