Logo Polskiego Radia
IAR
Agnieszka Kamińska 18.07.2011

"Bułgaria": "strumień wyrzucił nas z kabiny"

Przy wraku pracują płetwonurkowie, mocując dodatkowe liny i uszczelniając otwory na prawej burcie. Komisja ds. tej katastrofy przesłuchuje świadków.
Bułgaria: strumień wyrzucił nas z kabinyfot. Ministerstwo Spraw Nadzwyczajnych Rosji

W nocy, podczas pierwszej próby podniesienia statku, pękła jedna z podtrzymujących go lin. Jednostka pozostała jednak stabilna.

Pod dno zatopionego promu podłożono wielkie, elastyczne płaty blachy, by zapobiec przełamaniu się kadłuba. Nadzorujący akcję minister transportu Igor Lewitin mówi, że ratownicy działają z zachowaniem wszelkich środków ostrożności: - Założono specjalne liny do podnoszenia statku - na dziobie i na rufie - a także dodatkowe liny, mające stabilizować go podczas podnoszenia. Mimo to, by zapewnić bezpieczeństwo całej operacji, zdecydowaliśmy, że przed jej rozpoczęciem płetwonurkowie jeszcze raz zejdą pod wodę i wszystko dokładnie obejrzą. Chcemy całkowicie wykluczyć, że coś niespodziewanego jeszcze się wydarzy.

/

Akcja wydobycia najwcześniej wieczorem

Nie wcześniej niż w poniedziałek wieczorem może się rozpocząć operacja podnoszenia z dna. Na razie nie zakończono stawiania wraku na stępce - poinformował resort transportu.

W zależności od tego, jak przejdzie ten najważniejszy etap operacji, zostanie określony termin podniesienia statku, lecz może to nastąpić nie wcześniej niż w poniedziałek wieczorem - powiedział kierujący akcją podnoszenia jednostki wiceminister transportu Wiktor Olerski.

Wspomniał, że w przeddzień, podczas wyrównywania położenia statku na dnie, zerwała się jedna z lin podtrzymujących jednostkę. Olerski szacuje, że samo ustawienie jej na stępce zajmie kilka godzin.

Później, jak powiedział, od razu rozpocznie się podkładanie pod kadłub szerokich elastycznych pasów metalowych. Olerski ocenił, że jeśli wszystko pójdzie pomyślnie, to podnoszenie rozpocznie się jeszcze w poniedziałek wieczorem, jeśli nie - to we wtorek rano.

Katastrofa przyszła błyskawicznie

Równolegle z działaniami ratowników trwa praca specjalnej komisji, która ustala co naprawdę wydarzyło się 10 lipca o 13.58 na Zalewie Kujbyszewskim. Po wydobyciu statku specjaliści zbadają go dokładnie w suchym doku. Na razie przesłuchują ocalałych pasażerów promu.

Z relacji Gulnar Minnecharowej wynika, że jednostka poszła na dno błyskawicznie, nie dając ludziom szans ucieczki: - Odwróciłam się, żeby wziąć dokumenty i zobaczyłam wodę na podłodze kabiny. Zwróciłam się w kierunku drzwi i w tym momencie silny strumień z otwartego okna wyrzuciła nas z kabiny. Korytarz momentalnie wypełnił się wodą. Zalało nas zupełnie. Głowy mieliśmy przy drzwiach kabiny z drugiej strony korytarza. Zatrzasnęły się gwałtownie, uderzając męża w głowę. Silny prąd poniósł mnie w prawą stronę. Zaczęłam szukać pod wodą - jak się uwolnić z tej pułapki. Światła pogasły, nic nie było widać. Poruszałam się po omacku.

„Bułgaria” zatonęła 10 lipca podczas rejsu z 208 osobami na pokładzie. 79 uratowano. Płetwonurkowie wydobyli114 ciał. 15 osób uznawanych jest za zaginione.

agkm