Logo Polskiego Radia
IAR
Agnieszka Kamińska 01.08.2011

Wola ginęła na naszych oczach

Powstańcy na Woli byli bardzo słabo uzbrojeni - wspomina powstaniec Edmund Baranowski. Długo czekano na zrzut. Nie spełniły się też nadzieje w związku z bitwą pancerną pod Radzyminem.
Edmund Baranowski, wiceprezes Związku Powstańców WarszawskichEdmund Baranowski, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich

Edmund Baranowski, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich, niegdyś żołnierz batalionu „Miotła”, zgrupowania „Radosław” w czasie wojny mieszkał na Woli, przy ulicy Krochmalnej, obecnie przeprowadził się na Mokotów.

Po powstaniu jego rodzinna Wola zniknęła z powierzchni ziemi, zapłaciła olbrzymią cenę za zryw narodowościowy. - Na naszych oczach ginęła Wola, płonęły setki domów. Mieszkańcy domów byli rozstrzeliwani wszyscy, bez względu na wiek i płeć. To były nasze rodziny, sąsiedzi, przyjaciele. W sercach mieliśmy rozpacz, ale byliśmy bezsilni wobec olbrzymiej przewagi Niemiec - mówi.


Czytaj więcej w serwise Powstanie Warszawskie >>>


Wspomina, że dzień 1 sierpnia był dla powstańców dniem wielkiego święta. - Przygotowaliśmy się od niego , ja od 1942 – wspomina. Jednak był to również dzień olbrzymiego rozczarowania – nie było broni. – Na miejscu koncentracji otrzymaliśmy opaski, które napawały nas dumą, ale jednocześnie bardzo niewielką ilość broni. Każdy z nas otrzymał sidolki, konspiracyjne granaty. Tylko co czwarta osoba otrzymała broń strzelecką, nie mówiąc już o broni maszynowej – wspomina. Dodaje, że w ten sposób nie można było zdobyć silnie bronionych obiektów na Woli.

To był poważny zawód, tym bardziej, że obiekty na terenie Woli były trudne do zdobycia – zaznaczył powstaniec.

Dodaje, że 30 lipca została rozładowana na terenie bocznic Pruszkowa dywizja pancerna „Hermann Goering”, której część ruszyła na Pragę, do wsparcia bitwy pancernej pod Radzyminem. Jednak pozostała jej część była rozlokowana na Ulrychowie. W związku z tym nie było możliwości dostępu do broni, która znajdowała się na terenie Ulrychowa, w magazynie 3. obwodu wolskiego.

Koniec bitwy pod za Wisłą

Mimo to do 3 sierpnia powstańcom towarzyszyła nadzieja, słychać było huk dział z Pragi. 1200 czołgów brało udział w olbrzymiej bitwie pod Radzyminem. - 1 sierpnia wczesnym rankiem dowódca II Armii Pancernej wydał rozkaz przejścia do obrony. Ta szansa na którą liczyliśmy, przepadła – wyjaśniał powstaniec. - Może gdyby były telefony komórkowe, to dostalibyśmy cynk, o się dzieje pod Radzyminem – zażartował.

W nocy z 2 na 3 sierpnia zamilkły działa. Pojawiła się jednak nowa nadzieja: w nocy z 4 na 5 sierpnia nad Wolą pojawiły się trzy samoloty alianckie, z polskimi załogami, które wbrew stanowisku dowódcy, nadleciały nad Warszawę. Powstańcy dostali 12 dużych zasobników, w których była broń przeciwpancerna, ciężkie granaty. - Dzięki tej broni mogliśmy utrzymać się do 11 sierpnia - mówi Edmund Baranowski.

Edmund Baranowski z żalem przypomniał, że dopiero bardzo późno, bo 29 sierpnia, rządy USA i Wielkiej Brytanii złożyły oświadczenie, że Armia Krajowa i oddziały walczące w Warszawie są częścią wojsk alianckich i powinni być traktowani zgodnie z konwencjami międzynarodowymi.

Powstańcy i wielu warszawiaków, którzy chcą uczcić powstanie, przyjdą około godziny 17 przed pomnik Gloria Victis na warszawskich Powązkach.

agkm