Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Tomasz Owsiński 04.08.2011

Premier: zamieszani w aferę zostaną ukarani

Żadna osoba, która ponosi jakąkolwiek odpowiedzialność za nieprawidłowości w Wałbrzychu nie pozostanie bezkarna - oświadczył Donald Tusk.
Posłuchaj
  • Donald Tusk: osoby zamieszane w aferę wałbrzyską nie znajdą się na listach wyborczych PO
Czytaj także

Zapowiedział, że nikt, kto był zamieszany w aferę w Wałbrzychu, nie znajdzie się na listach wyborczych Platformy Obywatelskiej.

Premier odpowiedział w ten sposób na pytanie, czy posłanka Platformy Katarzyna Mrzygłocka, co do której są podejrzenia, że brała udział w nieprawidłowościach, straci swe miejsce na liście. Według byłych prezesów wałbrzyskich zakładów komunalnych, miejscowi politycy PO zmuszali ich do wpłacania pieniędzy firm na konta swoich komitetów wyborczych.

Donald Tusk podkreślił, że sprawę bada prokuratura i CBA. Ich zadaniem będzie zweryfikowanie oskarżeń wobec wałbrzyskich polityków PO - dodał premier. Zastrzegł też, że ma możliwość wprowadzania zmian w listach wyborczych PO i zrobi to, jeśli oskarżenia się potwierdzą.

Natychmiastowa reakcja

Premier podkreślił, że jego reakcja po pierwszych sygnałach o tym, że "coś nie gra w wałbrzyskiej Platformie", czyli po doniesieniach o korupcji wyborczej na rzecz kandydatów Platformy w zeszłorocznych wyborach samorządowych, była natychmiastowa. - Rozwiązaliśmy PO w Wałbrzychu - powiedział Tusk.

Zwrócił uwagę, że wskazany przez niego komisarz, p.o. prezydent Wałbrzycha i niezależny kandydat w wyborach na prezydenta tego miasta Roman Szełemej jest osobą, która doprowadziła do zwolnień w MPK. - To on zawiadomił o nieprawidłowościach, które wiążą się nie tylko zresztą z jedną osobą, która stała się w ostatnich dniach bohaterem mediów - powiedział premier.

Jak zaznaczył, jest "jeszcze trochę czasu do pełnego zweryfikowania, na ile osoba odpowiedzialna za wyprowadzenie pieniędzy z tej spółki, informuje o nieprawidłowościach, które dotyczą kolejnych osób, a na ile broni samej siebie po wyrzuceniu z pracy i po stwierdzeniu tych nieprawidłowości.

Pieniądze dla polityków PO

W Prokuraturze Okręgowej w Świdnicy znajdują się w sumie trzy zawiadomienia dotyczące ewentualnych nieprawidłowości związanych z pieniędzmi z dwóch miejskich spółek w Wałbrzychu.

- Pierwsze zawiadomienie otrzymaliśmy od obecnego prezesa MPK - o przywłaszczeniu 500 tys. zł przez b. prezesa tej spółki - powiedziała PAP Ewa Ścierzyńska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. B. prezesem MPK jest Ireneusz Zarzecki.

Drugie zawiadomienie 22 lipca złożył b. wiceprezes MZB Wojciech Czerwiński, który twierdzi, że Kruczkowski jesienią 2010 r. domagał się od niego części pieniędzy z przyznanej mu nagrody. - Gdy ten odmówił wręczenia korzyści majątkowej, stracił pracę - tak twierdzi zawiadamiający - mówiła prokurator.

Natomiast trzecie zawiadomienie 27 lipca złożył Ireneusz Zarzecki, który - jak twierdzi Ścierzyńska - w ogólnikowy sposób zawiadamia prokuraturę o "przekazywaniu w dziwny i nielegalny sposób pieniędzy" m.in. Kruczkowskiemu. W zawiadomieniu tym mowa jeszcze o innych osobach: Romanie Ludwiczuku, b. senatorze PO, obecnie niezrzeszonym, oraz posłance PO Izabeli Katarzynie Mrzygłockiej.

Z kolei Mrzygłocka złożyła w Prokuraturze Rejonowej w Wałbrzychu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Zarzeckiego. W oświadczeniu posłanka Platformy napisała, że wszystkie dotyczące jej informacje podane przez Zarzeckiego są nieprawdziwe.

7 sierpnia w Wałbrzychu mają się odbyć przedterminowe wybory prezydenckie. Pod koniec kwietnia sąd w Świdnicy uznał bowiem, że II tura ubiegłorocznych wyborów na prezydenta miasta jest nieważna i wygasił mandat Kruczkowskiego. Kruczkowski złożył mandat, który 23 maja wałbrzyska Rada Miasta mu wygasiła.

Śledztwo ws. kupowania głosów

Niezależnie od orzeczeń sądu Prokuratura Okręgowa w Świdnicy prowadzi śledztwo dotyczące korupcji wyborczej w Wałbrzychu. Prokuratura wszczęła śledztwo na podstawie materiałów przekazanych jej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Do tej pory postawiono zarzuty kupowania głosów na rzecz PO 11 osobom. Głosy miały być kupowane za drobne kwoty, alkohol czy np. worek ziemniaków.

W połowie lutego zarzuty usłyszał m.in. Stefanos E., który zaraz potem zrezygnował z szefowania Wałbrzyskiemu Związkowi Wodociągów i Kanalizacji. Wcześniej E. zawiesił członkostwo w PO po tym, jak na jaw wyszły nieprawidłowości podczas II tury wyborów samorządowych w Wałbrzychu. Po postawieniu mu zarzutów zarząd dolnośląskiej PO rozwiązał struktury partii w tym mieście.

to