Tłum młodych, zakapturzonych ludzi starł się z policją w Peckham. O dwa kilometry dalej, w Lewisham zapłonął cały budynek przy głównej ulicy. Obie dzielnice to etniczny tygiel, podobnie jak inne okolice sobotnich i niedzielnych rozruchów. Ale nie mają one nic wspólnego ani z napięciami rasowymi, ani z protestem przeciwko zastrzeleniu w zeszły czwartek przez policję 29-letniego mężczyzny w Tottenham.
Jak ocenia odpowiedzialny za pracę policji zastępca burmistrza Londynu Kit Malthouse nie ma w tym ani śladu elementu protestu.
- To jest najzwyklejsza przestępczość i tak ją powinniśmy traktować, nie kreować atmosfery usprawiedliwienia dla tego, co się dzieje - zaznaczył zastępca burmistrza
Zdjęcia telewizyjne z zajść ukazują jasno dążenie do fizycznej konfrontacji z policją i poszukiwanie łupu w rozbitych sklepach. Widać też, że wśród uczestników zamieszek są młodzi ludzie różnych ras. Świadkowie zwracali uwagę na obecność dzieci, nawet poniżej 10. roku życia, i na stosunkowo niewielki trzon prowodyrów.
Zdjęcia z kamer telewizyjnych i wideoklipów rozchodzących się w internecie ukazywały pierwsze próby włamań do sklepów już około g. 17.00.
- Słyszałem kilku mówiących przez telefon. Potem zobaczyłem około 20 zakapturzonych młodych ludzi i po jakichś 20 minutach było ich dość, żeby zacząć - relacjonował zaamieszkały w Hackney pracownik telewizji BBC
Młodzież wyraźnie prowokowała kordon policjantów w rynsztunku do tłumienia rozruchów. Próbowała uszkodzić radiowozy, rzucała w funkcjonariuszy puszkami na śmieci, deskami, nawet wózkiem z supersamu.
- Mieszkam w tej okolicy i nigdy nie widziałem żadnej z tych twarzy. Przyjeżdżają z zewnątrz, żeby zacząć bijatykę - dodał reporter BBC
Tymczasem minister spraw wewnętrznych Theresa May, która przerwała wakacje, spotkała się z dowództwem policji, wyrażając uznanie dla odwagi funkcjonariuszy i wzywając lokalne społeczności do współpracy z władzami. Dotychczas w związku z zamieszkami aresztowano ponad 200 osób. Policja skierowała do sądu 25 spraw.
Według podanych przez policję informacji, podczas dwóch ostatnich nocy w Londynie aresztowano ponad 100 osób. Około 35 policjantów policjantów jest rannych. Pogotowie ratunkowe udzieliło pomocy około 25 uczestnikom zajść.
Zdaniem policji i władz miasta, wydarzenia minionej nocy nie miały nic wspólnego z protestem przeciwko brutalności policji, czy konfliktami rasowymi i możnaby je określić jako eskapady rabunkowe w pięciu różnych dzielnicach.
mr