Logo Polskiego Radia
PAP
Sylwia Mróz 22.09.2011

Żołnierskie wygłupy przy skokach. Siemioniak: to skandal

W 6. Brygadzie Powietrzno-Desantowej w Krakowie doszło do nieprawidłowości i naruszenia prawa doszło w związku ze skokami spadochronowymi .
Żołnierskie wygłupy przy skokach. Siemioniak: to skandal(fot. sxc.hu)

Minister Tomasz Siemoniak chce od Sztabu Generalnego wyciągnięcia konsekwencji wobec winnych. Jak powiedział radca ministra ON gen. Bogusław Pacek, szef MON otrzymał od Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej meldunek o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu 6. Brygady Powietrznodesantowej w Krakowie, które miały miejsce w 2009 roku.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>


Minister Siemoniak, oceniając przedstawione mu fakty, uznał je za skandaliczne i polecił szefowi Sztabu Generalnego WP natychmiastowe wyciągnięcie konsekwencji wobec sprawców czynów oraz przełożonych odpowiedzialnych za ich nadzór - powiedział Pacek.

- Dysponujemy dokumentacją fotograficzną. Z jednej strony to takie "żołnierskie wygłupy", ale z drugiej to nie jest składanie i rozkładanie spadochronu czy broni "na sucho", tylko prawdziwy skok i nie może tu być miejsca na takie zachowania, które niestety - jak się wydaje - były tolerowane przez przełożonych. Dlatego minister Siemoniak zażądał natychmiastowego wyciągnięcia konsekwencji wobec winnych, bo uznał, że nie ma co czekać, aż kto inny zaprowadzi porządek w brygadzie - dodał Pacek.

Honor munduru

Odnosząc się do tego, rzecznik Dowództwa Wojsk Lądowych ppłk Tomasz Szulejko podkreślił, że "jeśli dowody będą bezsporne, dowódca nie zawaha się wyciągnąć najsurowszych konsekwencji wobec winnych". Zapewnił, że dokumentacja, jaką w Dowództwie spodziewają się otrzymać z MON, będzie gruntownie przeanalizowana.

- Jeśli ktoś robi rzeczy niemądre i nieodpowiedzialne, rzutujące na honor munduru, nie ma dla niego miejsca w naszych szeregach. Takie czyny potępiamy i się od nich odcinamy - dodał.

Jak wyjaśnił, już wcześniej pojawiały się - także w mediach - informacje, że ćwiczebne skoki odbywają się "w sposób urągający zasadom szkolenia nawet tak podstawowym jak ubiór skoczka czy pozy przed skokiem".

- Dysponujemy także dokumentacją fotograficzną. Z jednej strony to takie "żołnierskie wygłupy", ale z drugiej to nie jest składanie i rozkładanie spadochronu czy broni "na sucho", tylko prawdziwy skok i nie może tu być miejsca na takie zachowania, które niestety - jak się wydaje - były tolerowane przez przełożonych. Dlatego minister Siemoniak zażądał natychmiastowego wyciągnięcia konsekwencji wobec winnych, bo uznał, że nie ma co czekać, aż kto inny zaprowadzi porządek w brygadzie - dodał Pacek.

MON poinformowało, że w tej sprawie prowadzone jest śledztwo. W Krakowie działa oddział Żandarmerii Wojskowej, a w ich postępowanie nadzoruje wydział ds. przestępczości zorganizowanej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak podawał jego szef płk Dariusz Knapczyński, trwające od lutego śledztwo dotyczy: fałszowania dokumentacji skoków (dzięki czemu żołnierze mogli pobierać nienależne im dodatki za niewykonane w rzeczywistości skoki) oraz organizowanie "komercyjnych" skoków osobom nieuprawnionym do udziału w wojskowych szkoleniach.

- Zarzuty w tym postępowaniu otrzymało pięciu żołnierzy: jeden oficer, jeden chorąży, jeden kapral i dwóch szeregowych - ujawnił płk Knapczyński. Jak powiedział, akta tego śledztwa liczą około stu tomów, przesłuchano ponad 300 świadków. Postępowanie przedłużono do końca października, kiedy zapadnie decyzja, czy kończyć śledztwo, czy też je kontynuować. 

sm