Logo Polskiego Radia
IAR
Katarzyna Karaś 25.09.2011

Błasik: zostałam zdradzona przez Komorowskiego

Ewa Błasik, wdowa po generale Andrzeju Błasiku, dowódcy sił lotniczych, który zginął w katastrofie smoleńskiej, nie kryje żalu i rozgoryczenia postawą rządzących.
Wrak TU-154, który rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 rokuWrak TU-154, który rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 rokuWłodzmierz Pac, Polskie Radio

Wdowa po generale Błasiku ma szczególny żal do rządzących za ich postawę, przyjętą w momencie publikacji raportu rosyjskiego komitetu MAK (Międzypaństwowy Komitet Lotniczy).

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

- W sytuacji, w której się znalazłam, rzeczywiście w naszej ojczyźnie zostałam sobie sama pozostawiona, porzucona i zdradzona przez polskiego prezydenta - obecnego zwierzchnika sił zbrojnych - pana Bronisława Komorowskiego, przez premiera Donalda Tuska, przez ministra obrony narodowej Bogdana Klicha. Zupełnie zostałam opuszczona przez nich, zdradzona - powiedziała Błasik.

- Przed 10 kwietnia mój mąż widziany był na kolejne stanowiska, a w momencie kiedy zginął, kiedy nie może się bronić, nikt mnie wspierał w jego obronie i w odrzucaniu tych oszczerczych ataków - dodała.

"Należy im się Trybunał Stanu"

- Ja nie znam prawdy o Smoleńsku i śmiem twierdzić, że tej prawdy, o tym, co się stało 10 kwietnia o 8.41 długo nie poznamy, ale znam prawdę o postawie polskich rządzących, przed tą katastrofą, a szczególnie po katastrofie i za to, czego się dopuścili należy im się Trybunał Stanu - powiedział pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej oraz kandydat PiS do Sejmu z bydgoskiej listy.

W raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego - MAK napisano, że obecność wielu osób w kokpicie pilotów wpływała na decyzję o lądowaniu na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku. Tatiana Anodina szefowa komitetu MAK mówiła, że gdyby dowódca lotu wybrał rezerwowe lotnisko do lądowania, mógł się liczyć z negatywną reakcją prezydenta. Według MAK, generał Andrzej Błasik wywierał presję na pilota.

IAR,kk