Logo Polskiego Radia
IAR
Katarzyna Karaś 29.09.2011

"Sygnał płynący z Ukrainy jest mylący"

Zdaniem eurodeputowanego Jacka Saryusza-Wolskiego podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego mogą zapaść wstępne decyzje, co do dalszych rozmów z Ukrainą mających zbliżyć ten kraj do UE.
Jacek Saryusz-WolskiJacek Saryusz-Wolski PR/W.Kusiński

Do końca roku mogłaby wtedy zostać podpisana tak zwana umowa stowarzyszeniowa między UE a Ukrainą.

Saryusz-Wolski powiedział w "Sygnałach Dnia" na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia, że nasz kraj skłania się do scenariusza, w którym powinno się najpierw podpisać umowę z Ukrainą a potem zawiesić jej ratyfikację. - Poczekać wtedy aż Ukraina zda sobie sprawę, że w ostatnim czasie podjęła wiele złych decyzji - tłumaczył eurodeputowany.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Jacek Saryusz-Wolski przypomniał, że umowa stowarzyszeniowa to nie dokument dyktowany tylko gospodarczymi aspektami. Zdaniem polityka to umowa geopolityczna, która ma spowodować zbliżenie Ukrainy do Unii.

- Teraz sygnał płynący z tego kraju jest mylący - z jednej strony Ukraina przyjmuje standardy prawno-gospodarcze o wolnym handlu, a jednocześnie praktykuje standardy polityczne zupełnie sprzeczne z wartościami przestrzeganymi w Unii - podkreślił Saryusz-Wolski.

"Dotychczasowa polityka dobrosąsiedzka była zła"

Eurodeputowany zwrócił też uwagę, że rozpoczynający się w Warszawie po południu szczyt Partnerstwa Wschodniego to znaczący sukces polskiej prezydencji. Zdaniem Saryusza-Wolskiego w obradach wezmą udział najważniejsi unijni politycy.

Saryusz-Wolski dodał, że powoli kraje unijne dostrzegają, że dotychczasowe prowadzenie plityki dobrosąsiedzkiej było złe. Według eurodeputowanego zaczyna wreszcie docierać to państw takich jak Francja, że skupianie się tylko na problemach południa, a odsuwanie spraw wschodnich sąsiadów Unii, może się źle skończyć.

Eurodeputowany podkreślił również, że powoli zaczyna docierać do unijnych polityków, że nie można prowadzić polityki sąsiedztwa stawiając na pierwszym miejscu rozmowy z rządami. - W pierwszej kolejności powinno się zwracać uwagę na problemy społeczeństw - dodał eurodeputowany.

Na dwudniowe spotkanie przyjeżdżają do Warszawy głowy państw lub przedstawiciele wszystkich krajów Unii, a także prezydenci i premierzy krajów Partnerstwa. Zabraknie jednak przedstawicieli Białorusi, których miałby reprezentować jedynie ambasador.

Pierwotnie szczyt miał zostać zorganizowany w maju w Budapeszcie podczas węgierskiej prezydencji. Węgrzy podjęli jednak decyzję o przeniesieniu spotkania do Warszawy.

Szczyt Partnerstwa Wschodniego rozpocznie się od wieczornego obiadu w Centrum Nauki Kopernik. W piątek obrady przeniosą się do Kancelarii Premiera. Szczyt ma zakończyć się w piątek ok. godz. 14.00.

IAR,kk