Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 11.11.2011

Zadyma we Wrocławiu. Antyfaszyści w ofensywie

Pod Pomnikiem Bolesława Chrobrego we Wrocławiu zakończył się "Marsz Patriotów" zorganizowany przez Narodowe Odrodzenie Polski. Podczas uroczystości doszło do awantury z antyfaszystami.
Zadyma we Wrocławiu. Antyfaszyści w ofensywiefot. PAP/Aleksander Koźmiński

Marsz patriotów rozpoczął się na wrocławskim Rynku o godz. 17, wzięło w nim udział - według policji - ok. 600 osób, według organizatorów - nawet tysiąc. Oprócz narodowców głównymi ulicami Wrocławia szli też kibice, którzy przyjechali do miasta na mecz Polska-Włochy odbywający się późnym wieczorem.

Zobacz galerię dzień na zdjęciach >>>

Uczestnicy marszu z pochodniami i palącymi się racami dwukrotnie okrążyli wrocławski Rynek, później skierowali się w stronę pl. Dominikańskiego i na ul. Świdnicką. W trakcie wykrzykiwali narodowe hasła: "To my, to my Polacy", "Bóg, honor i ojczyzna" oraz "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Przez cały czas zachowywali się spokojnie i współpracowali z policją, która otaczała ich szczelnym kordonem.

Starcie z antyfaszystami

U zbiegu ulic Świdnickiej i Oławskiej na narodowców czekało ok. 100 antyfaszystów też szczelnie otoczonych kordonem policji. Mieli swoje antyfaszystowskie hasła i wykrzykiwali: "Jedna Polska różnorodna", "Wolność, równość, tolerancja" oraz "Jedna rasa, ludzka rasa".

Zamieszki w Święto Niepodległości - zobacz zdjęcia>>>

W pewnym momencie, gdy narodowcy mijali lewicowców w stronę tych pierwszych poleciała raca. Narodowcy odpowiedzieli tym samym i oprócz przepychanek słownych doszło do wymiany rac oraz zapalonych pochodni. Przeciwne grupy przez cały czas odgrodzone były kordonem policji. Gdy manifestanci zaczęli napierać na policję, ta użyła gazu łzawiącego.

Ostatecznie narodowcy poszli dalej i dotarli do pomnika Bolesława Chrobrego. Antyfaszyści poszli za nimi. Po odśpiewaniu hymnu narodowego "Marsz Patriotów" został oficjalnie rozwiązany, ale policja wciąż musiała pozostawać w pogotowiu i odgradzać kordonem jednych od drugich.

Zaplanowany atak

Dawid Gaszyński, szef dolnośląskiego NOP, który zawsze prowadzi wrocławskie manifestacje i przez megafon nadaje im ton, powiedział, że awanturę zaczęli antyfaszyści, którzy rzucali w ich stronę butelkami i zapalonymi racami. Według Gaszyńskiego lewicowcy próbowali sprowokować narodowców, a próby blokowania ich zapowiadali wcześniej.

Zobacz galerię: Święto Niepodległości>>>

- Od kilku tygodni w prasie i internecie pojawiały się zapowiedzi, że lewicowcy będą nas blokować w sposób fizyczny - mówił Gaszyński.

Zaznaczył, że "Marsz Patriotów" to nie była manifestacja ani narodowców, ani kibiców. - To była manifestacja wszystkich Polaków, którzy chcieli uczcić Święto Niepodległości - mówił Gaszyński.

"Polska nie jest jednowymiarowa"

Z kolei Grzegorz Nowakowski z Porozumienia 11 listopada Wrocław powiedział, że przyszli na wrocławski Rynek, aby dać "odpór faszystowskim hasłom i pokazać, że Polska nie jest jednowymiarowa". Pytany, dlaczego sprowokowali narodowców rzucając w ich kierunku race, przekonywał, że oni rac nie mieli, a jeśli ktoś z ich grupy rzucił taką racę, to nie był to antyfaszysta, tylko prowokator.

- Nie chcieliśmy doprowadzić do konfrontacji. Mieli przejść obok nas, a my mieliśmy wyrazić swój sprzeciw - mówił Nowakowski.

Film prezentujący awanturę z Wrocławia (zawiera wulgarne sformułowania):

mr